Míchel: Wybory w lipcu to błąd
Były dyrektor <i>cantery</i> oraz były piłkarz Realu Madryt komentuje
Były dyrektor cantery oraz były piłkarz Realu Madryt, Míchel, krytycznie wypowiada się na temat obecnej sytuacji w klubie, twierdząc, że wybory prezydenckie powinny odbyć się jak najszybciej, ponieważ obecny zarząd nie ma legitymacji. Krytykował on również Ramóna Calderóna oraz jego dyrektorów za sposób, w jakim zarządzali klubem.
Dawny pomocnik Królewskich niedawno zrezygnował z funkcji dyrektora sekcji młodzieżowej klubu, gdyż - jak twierdził - dalsza współpraca z Calderónem była niemożliwa. Teraz, gdy Calderóna już nie ma, Míchel ponownie zabiera głos i przekonuje, że Vicente Boluda nie powinien być tymczasowym prezesem, ponieważ socios na niego nie głosowali.
- Mamy instytucjonalny kryzys, który jest ponad trenerem czy zarządem. Dlatego też uważam, że organizowanie wyborów w lipcu to błąd - powiedział Míchel w wywiadzie dla VEO Fútbol. - To są współpracownicy zarządu Ramóna Calderóna i powinni odejść, ponieważ nie mają legitymacji, by prowadzić Real Madryt. Myślę, że powinni zdać sobie sprawę, że oni również popełniali błędy i że oni też powinni odejść. Potem klub powinien zorganizować wybory z nimi lub bez nich.
- Zarząd był ograniczony do czterech osób: prezesa i trzech wiceprezesów. Niektóre ważne decyzje były podejmowane pod nieobecność innych dyrektorów. Dyrektorzy Miguel Ángel Arroyo oraz Gaspar Rosety nie powinni się tam znajdować. Pierwszy pracuje bardzo dobrze jako asystent i jest odpowiedzialny za sporządzanie aktów prawnych, dlatego też to jego trzeba winić za wiele złych rzeczy, które się wydarzyły. Rolą drugiego jest tylko przytakiwanie prezydentowi.
Míchel powiedział również, że administracja Calderóna miała problemy od samego początku swojej kadencji i podniósł kwestie wiarygodności wyników poprzednich wyborów.
- To oportunista, który próbował być ponad wszystkim. Miał wielu wspólników, ale niewielkie poparcie - stwierdził piłkarz, który w barwach Królewskich wystąpił 404 razy. - Sposób, w jaki wygrał wybory, gdy większość socios Realu go nie poparła, był nieprawidłowy.
Zapytany o możliwość kandydowania na prezesa, Míchel tylko się zaśmiał, jednak wspomniał o swoim dawnym koledze z drużyny, Manuelu Sanchísie.
- Aby być prezydentem Realu Madryt, musisz mieć mnóstwo pieniędzy i wiele kontaktów z politykami i instytucjami. Sanchís byłby świetny i ciężko by pracował, przynosząc nowe pomysły dzięki swojej wiedzy o klubie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze