Marca ujawniła tożsamości dziesięciu fałszywych delegatów
Madrycki dziennik opublikował pierwsze wyniki swojego śledztwa
Poza jedenastoma dyrektorami, którzy towarzyszyli prezesowi Realu Madryt przy stole zarządu, Ramón Calderón miał na Walnym Zgromadzeniu innych kluczowych ludzi. Po trzydziestu pięciu dniach śledztwa dziennik Marca ujawnił dane dziesięciu fałszywych delegatów, którzy mieli pomóc Ramónowi Calderónowi wygrać głosowania na Walnym Zgromadzeniu.
Zdjęcia pokazują, że dziesięciu ujawnionych oszustów było strategicznie rozmieszczonych z przodu sali. Dlaczego? Tak, aby na zdjęciach, które zostały później wyemitowane w telewizji i pokazane w prasie ludzie zobaczyli więcej białych kartek, które miały oznaczać, że rzeczywiście przewagę mieli delegaci głosujący za projektami Calderóna.
Ta dziesiątka oszustów może być podzielona na trzy kategorie. Pierwsza to czterej socios Realu Madryt, którzy nie przystąpili piątego lipca do wyborów na delegata na Walne Zgromadzenie. Druga to dwaj socios, którzy nie spełnili jeszcze wymagań Statutu Realu Madryt i nie mogli startować w wyborach na delegata. Trzecia to czterej mężczyźni, z których ani jeden w dniu Walnego Zgromadzenia nie był socio Realu Madryt.
Nielegalne nadużycie Calderóna
Ramón Calderón wygrał we wszystkich głosowaniach na Walnym Zgromadzeniu, ale nie grał czysto. Dziennik Marca przedstawił dzisiaj zdjęcia i nazwiska pierwszych dziesięciu oszustów. A to nie koniec.
Lucas Toda Kisiel, Miguel López Gil, Jorge Leal Hidalgo oraz Óscar Alfonso Conde to czwórka, które nie była w momencie Walnego Zgromadzenia nawet socio Realu Madryt. Alberto Bardón Díez i Enrique Hours Valdenebro to dwójka, która nie mogła startować w wyborach na delegata, ponieważ obaj byli socios krócej niż wymagał Statut klubu. Wreszcie, Carlos del Castillo Rodríguez, Fernando de Frutos García, Miguel Ángel López Hidalgo oraz Tarek Mure Garzón to czwórka, która miała prawo, ale nie przystąpiła do lipcowych wyborów na delegata.
Jeden z nich to socio Atlético Madryt!
Enrique Hours Valdenebro płaci składki członkowskie jako socio Atlético od siedemnastego roku życia. Marca zdobyła o nim dokładne informacje.
Enrique Hours Valdenebro jest socio Atlético numer 24 807. Został zarejestrowany w dniu 14 września 2001 roku, dwanaście dni przed ukończeniem osiemnastego roku życia. Dokładnie siedem lat i trzydzieści dziewięć dni później został socio Realu Madryt. Dostał numer 100 536 i dopisek "ważny członek zatwierdzony przez prezesa". Co więcej, Enrique Hours Valdenebro ma swoje miejsce na Santiago Bernabéu, dokładnie na wschodniej trybunie, miejsce 229 F3 A8.
Enrique Hours Valdenebro to nie pierwszy kibic, który jest jednocześnie socio obu największych madryckich klubów. Taka sytuacja była bardzo normalna w czasach powojennych. Jednym z przykładów jest jeden z ówczesnych prezesów Atlético, Vicente Calderón.
Współpraca prezesa Królewskich z socio Atlético zwiększa wymiar fałszerstwa. Mimo że rojiblancos to drugi ulubiony klub sternika Realu Madryt, to większość madridistas nie podziela uczuć Calderóna.
Oto wszyscy winni
Marca na razie odkryła nazwiska i zdjęcia dziesięciu fałszywych delegatów, ale dziennik twierdzi, że to nie koniec, ponieważ było ich o wiele więcej. Tutaj oraz tu znajdziecie dokładniejsze rozmieszczenie fałszywych delegatów. W dalszej części tekstu dziennik odwoływał się do tych zdjęć.
Oszust numer jeden to Lucas Toda Kisiel, który nie jest nawet socio Realu Madryt i nie miał prawa siódmego grudnia nawet przebywać w Palacio de Congresos. Na zdjęciu numer dwa widzimy Carlosa del Castillo Rodrígueza, który jest zarejestrowanym socio od 10 sierpnia 2006 roku (pięć tygodni po zwycięstwie w wyborach na prezesa Realu Madryt Ramóna Calderóna) i ma numer 88 321. Del Castillo mógł startować w wyborach na delegata, ale tego nie zrobił.
Dwa rzędy za pierwszymi winnymi siedział oszust numer trzy, Fernando de Frutos García. Socio Realu Madryt numer 32 221, ale nie mógł jeszcze być nawet wybierany w wyborach na delegata. Obok niego miejsca zajęli Miguel López Gil (winny numer cztery) oraz Jorge Leal Hidalgo (oszust numer pięć). Obaj, podobnie jak Lucas Toda, nie są nawet socio Realu Madryt.
Rząd dalej samotnie siedzi oszust numer sześć, czyli Miguel Ángel López Hidalgo, socio numer 89 440. Zarejestrowany został dwa miesiące po zwycięstwie Calderóna w wyborach na prezesa Królewskich. Hidalgo mógł, ale nie przystąpił do wyborów na delegata.
W następnym rzędzie siedzi winny numer siedem, Alberto Bardón Díez, socio numer 94 450. Zarejestrowany drugiego sierpnia 2007 roku, więc nie mógł startować w wyborach na delegata. Obok niego siedzi wspomniany już Enrique Hours Valdenebro.
Wreszcie, w kolejnym rzędzie siedzą ostatni oszuści przedstawieni w dzisiejszym wydaniu Marki. Z numerem dziewięć Tarek Mure Garzón, socio numer 88 805 od 31 sierpnia 2006 roku, czyli niecałe pięćdziesiąt dni od wygrania przez Calderóna wyborów na prezesa. Obok niego widzimy oszusta numer dziesięć, Óscara Alfonso Conde, który nie był nawet socio Realu Madryt.
Marca jest pewna swoich dowodów. "Wszyscy, którzy proszą o testy mogą się lepiej przyjrzeć tym dwóm stronom. Może powinni sobie kupić więcej egzemplarzy", napisał dziennik w podsumowaniu artykułu ujawniającego dane dziesięciu fałszywych delegatów.
Na koniec Marca ujawniła w jaki sposób fałszywi delegaci weszli na salę bez sprawdzenia tożsamości i mandatu. Po prostu kiedy wszyscy delegaci cierpliwie czekali na rozpoczęcie procesu sprawdzania mandatów, to oszuści zostali wpuszczeni bocznym wejściem i bez problemu zajęli dogodne miejsca.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze