Liga ACB: Derby według Bullocka
Real Madryt 98:81 MMT Estudiantes
Po nie do końca udanej podróży do Aten, Królewscy wrócili do Madrytu, aby zmierzyć się z lokalnym rywalem w sto pięćdziesiątych derbach stolicy Hiszpanii.
Derby to derby - nie ma taryfy ulgowej. Pierwsze minuty toczyły się akcja za akcją, a szybka gra podobała się przede wszystkim kibicom z Palacio Vistalegre. Ich drużyna prowadziła już 7:2 i wszystko wskazywało na to, że dopiero się rozkręca. Rozkręcać zaczynał się także Samo Udrih, autor dwóch skutecznych akcji (9:6). Szybka gra zazwyczaj równoznaczna jest z chaosem, jednakże chaos ten nikomu nie przeszkadzał. Oba zespołu grały bardzo otwartą koszykówkę, praktycznie bez obrony, co przekładało się na łatwe punkty.
Łatwe czy nie, punkty trzeba umieć zdobywać. Brylował w tym Sergio Llull, dwukrotnie trafiający z dystansu po wcześniejszych, świetnych, indywidualnych akcjach. Felipe Reyes ograniczył się do dobijania niecelnych rzutów kolegów, co okazało się dobrym sposobem na zapełnianie konta z punktami. Pod koniec kwarty Joan Plaza dysponował na parkiecie zupełnie świeżymi zawodnikami, drugą piątką, i mimo iż tego dnia byli to rezerwowi, nazwisko każdego z nich mogło pojawić się na liście wyjściowej piątki. Nazwiska jednak nie grają - co akcję sędzia sięgał po gwizdek: a to błąd kroków popełnił Quinton Hosley, a to w ataku faulował Venson Hamilton... Gwizdek zaczął irytować i kibiców, i samych zawodników, tym bardziej, że Estudiantes dobrali się do prowadzenia (17:18).
Mimo to Plaza nie dokonał zmian, rozpoczynając drugie dziesięć minut tym samym zestawieniem. Czy był to dobry pomysł, czas pokazał...
Kibice coraz głośniej wyrażali swoje niezadowolenie, kiedy to kolejną akcję punktami kończył Petar Popović. Nikt nie potrafił poradzić sobie z jego zwodami. Real Madryt atakował na siłę, pojedynczy gracze starali się wbić w strefę podkoszową, z marnym skutkiem. Trójka Marko Tomasa zmniejszyła straty do tylko jednego punktu (22:23), przez co na tablicy wyników sytuacja nie wyglądała tak źle, jak na parkiecie.
Trener Królewskich w końcu zdecydował się na zmiany - już w pierwszej akcji Felipe ładnym „hakiem" wyprowadził zespół na prowadzenie (rzut z faulem, 25:23). Kolejna akcja to znów 2+1, tym razem Hosleya, po drużynowym rozegraniu piłki i dobrym podaniu w tempo od kapitana zespołu (26:23). Wystarczyło wprowadzić Reyesa, aby pozbyć się wszelkich kłopotów.
Real Madryt wreszcie zaczął szukać podań w tempo, a nie indywidualnych penetracji czy rzutów na siłę. Dużą pracę wykonywał Tomas, nie tylko dobrze spisujący się w obronie, sprawiając wrażenie niestrudzonego, ale i w ofensywie, gdzie świetnie się wystawiał, szukał piłki i skutecznie kończył akcje (pięć punktów, 33:30).
Co akcja, to ładniejsza. Królewscy coraz lepiej rozgrywali piłkę między sobą, wprawiając w euforię około dziesięć tysięcy kibiców zgromadzonych w Palacio Vistalegre. Obraz gry nie uległ zmianie, gdy Plaza dokonał rotacji, zdejmując z parkietu Reyesa. W cieniu tej ładnej gry była skuteczność Estudiantes, którzy po cichu doprowadzili do remisu (39:39), a następnie objęli prowadzenie (42:43). Przyczyn takie obrotu zdarzeń Joan Plaza szukał oczywiście nie u kogo innego, tylko u sędziów. Miał kilkanaście minut, aby zmienić zdanie i zmotywować zawodników w szatni do uważniejszej gry defensywnej.
Z kłopotów Los Blancos znów wyciągnął kapitan, Felipe Reyes. Dzięki swej waleczności zaliczył przechwyt, co po podaniu od Alexa Mumbrú zamienił na wsad (46:45). Efektywność koszykarzy Realu Madryt w ataku zdziwiła przeciwników zza miedzy, nie do końca potrafiących uporządkować swoją obronę na przyjęcie gospodarzy. Królewscy prowadzili już ośmioma punktami (53:45), jednak kilka wolnych pozycji i celnych rzutów gości, a różnica ta zmniejszyła się do dwóch (55:53).
Nastał okres gry wyrównanej, ale i okraszonej wieloma błędami, z obu stron. Stratą zakończyłaby się akcja Raúla, jednak w ostatniej sekundzie popisał się celnym rzutem za trzy (57:53). Wspomniana wcześniej przewaga Realu Madryt prawie powróciła, kiedy za trzy trafił Mumbrú (60:55), a dwa wolne wykorzystał Louis Bullock (62:55) i kolejną trójkę dołożył Mumbrú (65:57). Brakowało jeszcze celnego rzutu z dystansu Bullocka, lecz Amerykanin szybko tę zaległość odrobił (68:59), po chwili dokładając drugi (71:61), równając się z Hiszpanem.
Po krótkiej przerwie, między trzecią a czwartą kwartą, Sweet Lou pokazał to, za co go wszyscy kochają. Do wspomnianych już dwóch trójek dołożył siedem punktów, łącznie popisując się serią trzynastu punktów z rzędu! Jego festiwal przerwała genialna akcja Jeremiaha Masseya, który przejął piłkę i, będąc sam na sam z koszem, wypuścił ją w powietrze, co wsadem zakończył Hosley. Akcja to została uznana za najefektowniejszą akcję całej kolejki (można ją zobaczyć w skrócie spotkania - link poniżej). Po niej czwartą już trójkę zaliczył Louis Bullock, niemal w pojedynkę pokonując Estudiantes w końcowej fazie meczu.
Pomimo tego, iż Estudiantes zajmuje obecnie miejsce nad strefą spadkową i nie grzeszy formą, derby, jak dobrze wiemy, rządzą się własnymi prawami. Real Madryt nie dał się zaskoczyć, pokazując chwilami bardzo dobrą, zespołową grę. Oprócz tego, wyróżnić należy oczywiście głównego aktora spektaklu - Amerykanina z numerem "22" na koszulce.
Dla Lou było to sto siedemdziesiąte ligowe spotkanie w koszulce Realu Madryt. To rekord, jeśli chodzi o zagranicznych zawodników Los Blancos, a Amerykanin uczcił go wybitnym spotkaniem.
Co na to sam zainteresowany?
- Rekordy są dobre, ale ważniejsze jest wygrywanie meczów.
I tego się trzymajmy.
98 - Real Madryt (17+25+29+27): Llull (9), Bullock (21), Mumbrú (13), Massey (6), Reyes (17) - Sánchez (-), Tomas (13), Hosley (10), Hervelle (7), López (2), Hamilton (-).
81 - MMT Estudiantes (18+25+20+18): Granger (8), Udrih (8), Suárez (15), Rancik (2), Wideman (9) - N'Guema (2), Jasen (18), Popović (11), Junyent (-), Iturbe (5), Beirán (3).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze