Beenhakker: Madryt musi mieć więcej cierpliwości
Wywiad z trenerem reprezentacji Polski
Czuje się madridistą. Jest dumny, że jego pięciu rodaków należy do białej drużyny. Identyfikuje się ze sposobem rozumienia gry Barcelony, jednak jest przekonany, że ekipa Bernda Schustera może osiągnąć ten sam poziom. Nie ukrywa się zapytany o arbitrów. Leo Beenhakker.
Pan nigdy nie jest zmęczony trenowaniem, podróżowaniem, poszukiwaniem nowych doświadczeń.
Mam nadzieję, że pewnego dnia się zmęczę, a z góry nadejdzie pan (patrzy w niebo), który powie mi: "Jest dobrze, Leo. Spokojnie, skończyło się". Jednak ten moment nie nadszedł. Tylko z futbolem czuję się szczęśliwy, spełniony. Skoro mam tyle ochoty, by wciąż pracować, to po co mam przechodzić na emeryturę? Mam świeży umysł, fizycznie mam się dobrze, wszystko łapię, nic mi nie umyka. Nie mam terminu ważności, jednak wiem, że pewnego dnia wstanę i powiem: już dobrze. Gdy nie będę miał więcej ambicji, będę szczery sam ze sobą.
Zacznijmy od końca, od meczu na Bernabéu.
Powiedziałem żartem, że sędziowanie się polepszyło. Moje relacje z arbitrami sięgają dwudziestu lat wstecz. Co mi powiedzą po sprawie z Teneryfy? Jednak nie uważam, że tylko wy macie ten problem, on jest powszechny. Każdego dnia jest trudniej sędziować, gra się szybciej. Konsekwencje są takie, że błędy zaważają na wygranej lub przegranej, a piłkarze tracą nerwy. W dodatku tutaj są bardzo temperamentni. Kluby muszą wymagać, by sędziowanie na poziomie europejskim wystarczająco się polepszyło. Profesjonalny futbol nie może zostawić tak ważnej sprawy. Jednak normalnie na koniec sezonu okazuje się, że sędziowie mylili się w 50% dla jednych i w 50% dla drugich. Ani nie dają, ani nie odbierają lig, wiem o tym wystarczająco. Niedzielny mecz od początku był skomplikowany. Było dwóch bardzo rozgorączkowanych trenerów, madre mía...
Dość dobrze zna pan Schustera.
Bardzo dobrze. Był moim piłkarzem. To dobry trener. Zawsze był chłopcem z trudnym charakterem. Wszyscy wielcy piłkarze taki mają i powinni mieć. A teraz ten charakter zabrał ze sobą na ławkę. Jestem na niego zły, bo bije wszystkie moje rekordy. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem mu, że wyjmuje wszystkie moje książki z historii Realu Madryt. (śmiech)
Jednak Schuster wydaje się być zły na świat. Na ławce, na konferencjach prasowych.
Tak, ma swoje powody. To jest Bernardo. Taki był jako piłkarz. Wydaje się, że się nie cieszy, że zawsze jest wkurzony, jednak w głowie czuje się zadowolony i szczęśliwy. To bardzo zamknięty chłopak. Kiedyś też taki był. Rozmawiałem z nim, jednak nie da się zmienić takiej osoby. Kiedy jest pewny siebie, wtedy jest miły, jednak jest nieufny, gdy cię nie zna. To normalne. W swoim życiu miał wiele dziwnych doświadczeń, które sprawiły, że jest zamknięty w sobie. Byli ludzie, którzy nie byli z nim w porządku, a on tego nie zapomina. Ja go rozumiem. Teraz jest trenerem Madrytu i ludzie go obserwują, dlatego to normalne, że trzyma się na dystans. Nie chcą znać Bernardo jako osoby, tylko Bernardo jako trenera. To jest coś z czym my, trenerzy, musimy żyć i jego to może kosztować więcej, niż innych. Nie jest łatwo radzić sobie z takimi sprawami.
Podoba się panu Madryt?
To nie była jego najlepsza wersja przeciwko Athleticowi. Przeciwko Juventusowi w drugiej połowie był imponujący. Jego zaletą jest to, że jako wielka drużyna wie jak wygrywać, gdy nie gra dobrze. W niedzielę w pierwszej połowie miał problemy taktyczne, brakowało mu jednego człowieka więcej w środku boiska. Ofensywny lewy obrońca zapuszczał się do przodu i brakowało zbalansowania. W drugiej połowie wyszli dobrze z tej walki. Madryt musi mieć trochę więcej cierpliwości, gdy ma piłkę i zagrać ją w odpowiednim momencie. Nie można myśleć, że każde podanie będzie zamienione na gola. Trzeba mieć więcej cierpliwości.
Madryt po holendersku.
Podoba mi się. Sneijder to fenomen. Byłem dyrektorem sportowym Ajaxu w sezonie 2000/01, gdy przyszedł on i Van der Vaart. Zadebiutowali w pierwszej drużynie i teraz fantastycznie jest oglądać ich triumfujących w Realu Madryt. Holendrzy triumfują w wielkich klubach, bo to bardzo dobrze przygotowani ludzie. W szkółkach Ajaxu, Feyenoordu i PSV formuje się ich na piłkarzy i ludzi. W wieku 18 lat wiadomo, że będą to piłkarze, którzy mentalnie nie będą mieć problemów. Tam dojrzewają w młodości i jest to część edukacji, którą im dajemy. Pracujemy, by wiedzieli jak zmagać się z presją. Sneijder zadebiutował w wieku 17 lat w pierwszej lidze i stwierdził: tutaj jestem, nic się nie stało. Wydawało się, że ma 30. Nie ma kompleksów.
Van der Vaart jest bardziej napastnikiem niż pomocnikiem.
To mediapunta. Musi grać trochę bardziej z przodu, blisko pola karnego, wchodzić w nie. Ale równocześnie nie może tam zostawać na zawsze. Ma nosa do strzelania wielu goli. Jeśli gra jako pomocnik, wiele go to kosztuje. To normalne, że gra za Van Nistelrooyem. Tak, tam gdzie gra Raúl. Madryt jest bardzo ofensywny i kiedy drużyna traci piłkę, on musi wracać i bronić, co nie jest jego największą zaletą.
Robben jest tak delikatny, na jakiego wygląda?
Praktyka pokazuje, że jest. To wybuchowy chłopak i czasami jego ciało protestuje, nie wytrzymuje wszystkiego i nie odpowiada w zależności od swoich umiejętności. Nie uważam też, że jest egoistą. On tak zazwyczaj gra. Wie, że sam może wygrać spotkanie i próbuje tego.
Van Nistelrooy nigdy nie zawodzi.
Od małego był talentem. Gdy zmieniał klub, jego forma strzelecka jeszcze się polepszała. Szedł krok po kroku. Bardzo dobrze poradził sobie ze swoją karierą. To fenomen, dlatego w takim wieku gra właśnie tak, jak gra. I zostało mu wiele lat na tym poziomie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Nie widziałem piłkarza z tak zdrową głową. Dokładnie wie, co ma robić i czego nie umie robić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze