Zwycięstwo po dwóch latach
Kolejne trzy punkty na koncie Królewskich
Real Madryt zwyciężył w spotkaniu przeciwko Zenitowi Sankt Petersburg 2-1. Bramki w tym meczu strzelali w 4. minucie Tomáš Hubočan (samobójczą), Danny w 25. oraz Ruud van Nistelrooy w 31.
To właśnie bramka obrońcy Zenitu otworzyła wynik. W trzeciej minucie Rafael van der Vaart płasko zagrywał z prawej strony boiska, a Hubočan, chcąc wybić piłkę na rzut rożny, niefortunnie wpisał się na listę strzelców. Lepiej nie mogliśmy wymarzyć sobie początku tego spotkania. W pierwszym kwadransie zawodnicy Dicka Advocaata wyglądali, jakby to oni przyjechali na Bernabeu i nie mogli się odnaleźć na terenie rywala. Królewscy narzucili swój styl gry od pierwszych minut.
Dopiero po piętnastu minutach Arszawin i spółka dochodziła do głosu, coraz śmielej atakując bramkę strzeżoną przez Ikera Casillasa. Efektem tego był wyrównujący gol Dannego w dwudziestej piątej minucie, który wspaniale wykorzystał podanie Arszawina. Od tego momentu mecz stał się bardziej wyrównany. Jednak pięć minut później po strzale Van der Vaarta piłka odbiła się od jednego z defensorów i szczęśliwie trafiła do Ruuda van Nistelrooya, na co Holender zareagował w odpowiedni sposób i Real Madryt ponownie wyszedł na prowadzenie w tym meczu. Tego prowadzenia, jak się później okazało, nie oddaliśmy do ostatniego gwizdka. Pierwsza odsłona stała na wysokim poziomie, mieliśmy sporo sytuacji, a przynajmniej jeszcze dwie z nich powinny zakończyć się golami.
Początek drugiej połowy mógł uśpić kibiców zgromadzonych na Stadionie Pietrowskim. Real Madryt nie forsował tempa, wyraźnie się cofnął, oczekując na możliwość wyprowadzenia kontry. Zenit w pierwszym kwadransie drugiej połowy ograniczył się do kilku kąśliwych strzałów, które jednak – nie bez trudu – obronił Iker Casillas. Ta połowa zdecydowanie należała do Rosjan. Oddali mnóstwo groźnych strzałów, ale albo na posterunku był nasz portero albo po prostu sprzyjało nam szczęście. Kilka razy Casillasa ratowali obrońcy, skutecznie stając na lini strzału. W siedemdziesiątej ósmej minucie Arszawin miał najdogodniejszą okazję do wyrównania, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek. Ostatnie dziesięć minut to prawdziwa nawałnica ze strony Zenitu Sankt Petersburg. Rosjanie praktycznie zamknęli graczy Schustera w obrębie ich własnego pola karnego. Ale szczęście nie opuszczało nas tego wieczoru i dowieźliśmy zwycięstwo do końca.
Było ciężko, szczególnie w drugiej połowie. Gracze Advocaata udowodnili mimo porażki, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w tych rozgrywkach i że będzie się trzeba z nimi liczyć do ostatniej kolejki. Real Madryt nie zagrał dziś efektownie, nie było w naszej grze polotu, ale z bardzo trudnego terenu wywieźliśmy trzy punkty, odnosząc pierwsze zwycięstwo od siedemnastego października 2006 roku.
Bramki:
1:0, Hubočan (sam.), 4’ – SendSpace! lub RapidShare!
1:1, Danny, 25’ - SendSpace! lub RapidShare!
1:2, Van Nistelrooy, 31’ - SendSpace! lub RapidShare!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze