Kolejny krok w kierunku mistrzostwa
Athletic Bilbao nie powstrzymał <i>Los Merengues</i>
Mając pięć kolejek do zakończenia sezonu Real Madryt nie zwolnił tempa i pewnie podąża drogą, która prowadzi do drugiego z rzędu mistrzostwa Hiszpanii. Wicelider tabeli, Villarreal, pokrzyżował wprawdzie plany Królewskich i wygrywając swój pojedynek uniemożliwił Królewskim świętowanie już dzisiejszego wieczora, jednak po pokonaniu Athletiku Bilbao od fiesty dzieli nas naprawdę niewiele. Chociaż tytuł nie został jeszcze zdobyty, trudno pohamować ogarniający madridistas entuzjazm, który dodatkowo wzrósł po pewnie wygranym niedzielnym meczu.
Początek spotkania był dynamiczny, nie brakowało szybkich wymian ciosów, nie tylko stricte piłkarskich, ale i tych niezgodnych z przepisami. Lekką przewagą, czy raczej większą pomysłowością i dokładnością w rozgrywaniu akcji, mogli poszczycić się gospodarze. Niecały kwadrans wystarczył, aby drużyna Bernda Schustera objęła prowadzenie za sprawą wiecznego rezerwowego, który w niedzielny wieczór wyjątkowo wybiegł w pierwszym składzie, Javiera Savioli. Argentyńczyk w 14. minucie wykorzystał błąd golkipera gości, dopadł do wypuszczonej przez niego futbolówki i umieścił ją w siatce. Mimo początkowej ofensywy Los Merengues z czasem do głosu doszli także przyjezdni, zmuszając do interwencji najwyższej klasy Iker Casillasa. Uwieńczeniem, niezbyt skutecznych zresztą, prób wyrównania był rzut karny, podyktowany w 36. minucie po faulu Gabriela Heinzego na Llorente. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Garmendia i pojedynku z San Ikerem musiał uznać wyższość wychowanka Realu Madryt, który obronił strzał na wagę remisu.
W drugiej odsłonie obraz gry nie zmienił się znacząco: przewagę w posiadaniu piłki mieli Królewscy, dość spokojnie kontrolowali przebieg gry i wszelkie przejawy ofensywnych zapędów rywali tłumili solidną postawą defensywy tudzież kontratakami. Jednobramkowe prowadzenie nie przesądzało jeszcze o ostatecznym triumfie, zatem na zmiany – dość szybko, jak na siebie – zdecydował się niemiecki szkoleniowiec i wydelegował do gry Robbena i Higuaína. Konsekwencje tego zagrania były natychmiastowe, wręcz nieocenione dla gospodarzy. Dwie minuty po wejściu na murawę, w 75. minucie meczu, na listę strzelców wpisał się Holender, a asystę przy trafieniu zaliczył nie kto inny, lecz właśnie Gonzalo. Blancos poszli za ciosem i po stu osiemdziesięciu sekundach mieli na swoim koncie kolejnego gola. Nasz argentyński napastnik wykazał się w tej akcji zimną krwią oraz bystrością umysłu, zmylił bramkarza i zamiast dośrodkowywać w kierunku Savioli potężnie uderzył na bramkę, pogrążając Athletic. Do końcowego gwizdka przyjezdni starali się jeszcze zachować twarz, zdobywając honorowe trafienie, jednak przy dobrej dyspozycji całego madryckiego zespołu, z fenomenalnym Ikerem Casillasem na czele, pozostawali bezradni.
Kibice, którzy gorąco liczyli na mistrzowską fiestę dzisiejszego wieczora, musieli się obejść smakiem, jednak śmiem twierdzić, że rozegrany na Estadio Santiago Bernabeu pojedynek w pełni wynagrodził im kolejne dni oczekiwania. Pracujący dla GolTV komentator pokusił się o odważne stwierdzenie, iż żaden z klubów grających w półfinale Ligi Mistrzów nie prezentuje aktualnie formy tak wysokiej, jak Królewscy chociażby w dzisiejszym meczu. Nie jest może aż tak różowo, ale, chcąc nie chcąc, mamy się czym pochwalić po wygranej z Athletikiem. Schuster dał szansę Savioli i Argentyńczyk trafił do siatki, co umniejsza niektóre z jego późniejszych nieudanych zagrać. Prasa rozpisywała się o wyścigu Casillasa o miano najlepszego bramkarza La Liga i Hiszpan niesamowitą dyspozycją udowodnił, że nie musi opuszczać kolejnych meczów, aby pozostać liderem Trofeo Zamora. Trener zaufał Robinho, sadzając na ławce Robbena i obaj podczas pobytu na boisku wnieśli sporo do gry zespołu. W miejsce niezbyt widocznego dziś Raúla pojawił się Higuaín i w świetnym stylu zastąpił kapitana.
I przede wszystkim – Real Madryt, choć nie ustrzegł się kilku indywidualnych błędów, zagrał na miarę mistrza Hiszpanii. Bez atakowania na oślep i panicznego bronienia się, bez podkręcania tempa na siłę, bez dysproporcji między ofensywą a defensywą, za to ze spokojem, stojącą na wysokim poziomie współpracą między zawodnikami oraz świadomością, ile wysiłku i serca potrzeba, aby dopisać do swojego dorobku trzy punkty. W pełni zasłużone trzy punkty.
Real Madryt: Casillas; Ramos, Pepe, Heinze, Marcelo; Gago, Sneijder (Drenthe, min. 86.), Guti, Robinho (Robben, min. 72.); Raúl (Higuaín, min. 72.) i Saviola.
Athletic Bilbao: Armando; Iraola, Gurpegui, Amorebieta, Koikili; Javi Martínez, Garmendia, Susaeta (Murillo, min. 79.), Gabilondo (Aduriz, min. 77.); Llorente i Etxeberría.
Bramki:
1:0, min. 14.: Saviola
Pobierz z Rapidshare.com Pobierz z Neostrady
2:0, min. 74.: Robben
Pobierz z Rapidshare.com Pobierz z Neostrady
3:0, min. 76.: Higuain
Pobierz z Rapidshare.com Pobierz z Neostrady
Pozostałe multimedia:
Skrót spotkania: Pobierz z Rapidshare.com
Karny dla Athleticu: Pobierz z Rapidshare.com Pobierz z Neostrady
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze