Quo Vadis Robinho?
Kolejny felieton Evana Macdonalda na temat piłkarza Królewskich
Evan Macdonald jest dziennikarzem pracującym dla witryny goal.com. Publikowaliśmy już jego felietony dotyczące Robbena, Gutiego, kwestii rozgrywającego w Madrycie czy też najlepszych i najgorszych transferów w La Liga w sezonie 2007/08. Teraz pora na kilka zdań poświęconych Robinho.
-----------------------------------
Mecz z Murcią był dla Robinho szansą na odzyskanie miejsca w podstawowej jedenastce zespołu. Nie udało się. Pewniak przez większość sezonu grzał ostatnio ławę, a gdy otrzymał szansę gry, zmarnował ją i został zmieniony przez trenera Bernda Schustera. Nikogo to nie zdziwiło.Nawiązując do odkrytych przez hiszpańską prasę ucieczek piłkarza przez okno w Valdebebas, Robinho miał w meczu z Murcią swoiste okno wystawowe. Nie udało mu się w nim zmieścić.
Zaledwie sześć miesięcy temu Robinho mówił, że chce zostać najlepszym piłkarzem na świecie. I nikt nie oponował, Brazylijczyk grał wtedy naprawdę świetnie; pokonał trudności z adaptacją w Madrycie, świetnie odnalazł sie na lewej flance. Wszystko było jak trzeba. Notował wiele asyst, z łatwością zdobywał sobie pozycje strzeleckie. I miał sporo bramek na koncie. Po dwóch strzelonych zespołowi Villarreal pod koniec stycznia miał w połowie rozgrywek ligowych tyle, co przez cały wcześniejszy sezon.
Lecz gdy powrócił po kontuzji, zaczął nagle tracić blask. I tu zaczynają się pojawiać pytania. Kataloński Sport twierdzi, że proces leczenia był przygotowany przez lekarzy brazylijskich, a nie tych pracujących dla Realu. I był to pomysł Robinho. Jeśli tak, to bardzo niezdrowe podejście.
Co się dzieje? Nietrudno zauważyć, większość ekscesów Robinho ma miejsce, gdy spotykają się koledzy z kadry. Brazylijska natura, można powiedzieć. Kiedy Robinho spotyka się z chłopakami, koledzy uderzają w miasto. Jak to młodzi, bogaci mężczyźni, którzy odnieśli sukces.
I z pewnością zarząd klubu zajmie się tym wszystkim. W Chamartín prezydent i jego pomocnicy wiedzą jedno - wino, kobiety i śpiew, jeśli już, to za zamkniętymi drzwiami. Bernd Schuster myśli podobnie. Chociaż w młodości też lubił zaszaleć. Na boisku i poza nim miał naturę buntownika, jednak na pewne ekscesy sobie nie pozwalał, zwłaszcza, gdy był już żonaty. Zresztą jego żona to jedna z nielicznych niewiast na świecie, jakie mogłyby zagiąć pewnego siebie Bernda. Swego czasu potrafiła nawiedzać szatnię Królewskich, by wyjaśniać pewne sprawy.
A Robinho? Doniesienia z ostatniego meczu Brazylii ze Szwecją zdają się potwierdzać nasze przypuszczenia. On, Baptista, Diego i Alves zabawiali się po spotkaniu w towarzystwie pewnych kobiet. Wielka mi rzecz, powiecie. Dla Diego i Alvesa pewnie nie. Ale Brazylijczycy z Realu Madryt mieli wyraźny nakaz od klubu, by po meczu wrócić do hotelu w Londynie i tam odpocząć przed czekającymi ich treningami. Cóż, z pewnością trafili do swych sypialni, lecz odpoczynku zbyt wiele tamtej nocy zapewne nie było. A to nie spodobało sie na Bernabéu i brazylijska dwójka musiała zostać ukarana.
Jednak oficjalnego komunikatu w tej sprawie nie było. Owszem, Robinho został odsunięty od pierwszego składu na kilka meczów. Przypadek Baptisty jest inny, on i tak nie miał miejsca w wyjściowej jedenastce. A może Schuster myśli o czymś poważniejszym? Lub jego przełożeni? Czy naprawdę zaczynają plotkować o odejściu Brazylijczyka?
To wręcz nie do pomyślenia, gdy przypomnimy sobie, jak dobrze potrafił grać. Z drugiej strony, w ostatnim czasie Real Madryt pokazał już, że nauczył się bardzo ważnej rzeczy - nie ma miejsca dla kogoś, kto nie gra z innymi w jednej drużynie i dla tej drużyny. Jeżeli jakiś gwóźdź wystaje ponad inne, zostanie albo wbity młotem albo usunięty obcęgami.
Robinho zrobiłby dobrze, gdyby wziął to sobie do serca. Widzimy przecież, co dzieje się z piłkarzami, którzy nie potrafią odpowiednio się prowadzić. A Robinho daleko szukać nie musi, ma przykład swego rodaka Ronaldinho. Jak naturalny talent potrafi zniknąć, jeżeli właściciel odpowiednio o niego nie dba. Być może na zawsze.
Oczywiście nie można skreślać młodego człowieka, który jeszcze niedawno szczerze mówił, że chce być najlepszym piłkarzem na świecie. Ludzie uwierzyli mu wtedy. On sam także w to wierzył. Teraz musi to udowodnić.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze