Przed meczem z Osasuną
Królewscy na swoim stadionie podejmują 14. zespół <i>La Liga</i>
Czy na tydzień przed magicznym, jedynym w swoim rodzaju pojedynkiem z FC Barcelona jest coś co może zaprzątać głowy madridistas bardziej niż Gran Derbi? Zawodnicy zgodnie przyznają, że nie można sobie pozwolić na rozmyślania dotyczące El Clásico dopóki do pokonania są inni rywale. Pierwszym z nich, z którym w ramach 16. kolejki La Liga w niedzielny wieczór zmierzą się Królewscy, jest Club Atlético Osasuna, aktualnie czternasty zespół Primera División.
Atmosfera w obozie baskijskich przeciwników jest bojowa, nie brakuje też głosów, iż to najlepszy moment na pokonanie Realu Madryt na niezdobytym w tym sezonie Estadio Santiago Bernabéu. Wprawdzie Rojillos nie osiągają oszałamiających wyników na wyjazdach (dwa zwycięstwa, remis i cztery porażki), jednak ostatnimi czasy są wyraźnie na fali. Cztery ostatnie pojedynki, trzy w lidze i jeden w Copa del Rey, przyniosły podopiecznym José Angela Zigandy dwa triumfy i dwa remisy co – biorąc pod uwagę rywali: Deportivo, Sevillę, Valencię, Mallorcę – jest wynikiem godnym pochwał, jakie posypały się na ich głowy. Taka seria wyraźnie podbudowała piłkarzy z Osasuny, bowiem otwarcie przyznają, że z Królewskimi zagrają bez kompleksów, jak równy z równym, gdyż każdy punkt jest dla nich na wagę złota. Brzmi pięknie, ale czy uda się ten misterny plan wprowadzić w życie? Miejmy nadzieję, że nie…
Odniesienie korzystnego rezultatu wydaje się jeszcze mniej prawdopodobne, jeśli przeanalizujemy sytuację kadrową C.A. Osasuna. Aż siedmiu zawodników nie mógł powołać na prestiżowy pojedynek z Los Blancos Ziganda. Czterech z nich (Pandiani, Cruchaga, Izquierdo i Igotz Garde) jest kontuzjowanych, Puńal pauzuje za kartki, natomiast wychowankowie madryckiej szkółki: Juanfran oraz Javi García obejrzą mecz z trybun z powodu uniemożliwiającego im grę zapisku w kontrakcie. Szczególnie dotkliwa może się okazać nieobecność Puńala, który brał udział we wszystkich dotychczasowych meczach oraz Pandianiego, nie znajdującego się może w szczytowej formie, ale zawsze niebezpiecznego. Okazja do pognębienia Realu Madryt ominie też Juanfrana i Javiego Garcíę, którzy padli ofiarą zapobiegliwej polityki Królewskich. Zemsty zasmakować może natomiast niedoceniany w Madrycie Javier Portillo, który najpewniej nie wybiegnie w podstawowym składzie, ale powinien pojawić się na murawie w drugiej odsłonie. Portigol przyznał w przedmeczowym wywiadzie, iż nie będzie celebrował ewentualnego zdobycia bramki, bowiem ma szacunek dla publiczności z Santiago Bernabéu. Oby ta szlachetna deklaracja okazała się niepotrzebna.
Jak tymczasem prezentuje się lider Primera División? Po zagwarantowaniu sobie awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, przystępuje do niedzielnego spotkania w roli niekwestionowanego faworyta, któremu tylko trzęsienie ziemi lub gradobicie może odebrać ligowe punkty. Osiemnastoosobowy skład może nie jest najsilniejszy z możliwych ale i osłabienia, z jakimi zmaga się Bernd Schuster, nie powinny mieć wpływu na to, jak zaprezentuje się zespół. Trzech kontuzjowanych to już powoli standard, tym razem są to: Christoph Metzelder, Javier Balboa i Arjen Robben. Tradycyjnie też dla kilku graczy zabrakło miejsca w kadrze, zatem Roberto Soldado, Míchel Salgado, Miguel Torres i Jordi Codina obejrzą mecz z trybun. Starty personalne nie należą do specjalnie dotkliwych, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę powrót do zdrowia Gabriela Heinze, świetną formę Júlio Baptisty czy Robinho, niezawodność Ikera Casillasa oraz chrapkę na zdobycie bramki w pięćdziesiątym meczu w białych barwach, jaką niewątpliwie ma Ruud van Nistelrooy. Mały jubileusz może też zaliczyć sam Schuster, dla którego dzisiejsze zwycięstwo byłoby pięćdziesiątym w La Liga.
Na korzyść Los Blancos przemawiają również wyniki ostatnich pojedynków z C.A. Osasuna: zeszły sezon – dwa zwycięstwa (1:4, cztery bramki Ruuda i 2:0, Raul i Robinho), dwa lata temu – remis i zwycięstwo (1:1 i 1:0, bramki Soldado i Baptisty), trzy lata temu – dwa zwycięstwa (1:0, Beckham i 1:2, Owen i Helguera)… Ostatni raz gorycz porażki przełknąć musieliśmy w kwietniu 2004 roku, kiedy na własnym boisku polegliśmy 0:3 po bramkach Valdo, Pablo Garcii i Mohy. Z tamtego składu szansę na grę w niedzielę mają tylko Casillas, Guti i Raúl, którzy – miejmy nadzieję – nie dopuszczą do podobnego blamażu. Co więcej, z dwudziestu dziewięciu meczów rozegranych w Madrycie zaledwie dwa kończyły się triumfem Osasuny. I, chociaż zabrzmi to odrobinę uwłaczająco w stosunku do naszego rywala, nikt chyba nie wyobraża sobie, że przyjezdni z Nawarry poprawią dziś wieczorem swój wynik. Sześćdziesięciolecie Estadio Santiago Bernabéu zobowiązuje przecież Los Merengues do okazałego, efektownego i niezapomnianego zwycięstwa, którego liczę, że będziemy świadkami.
Typy bukmacherów:
bwin: 1.25 / 5.00 / 10.00
STS: 1.30 / 4.00 / 7.50
bet-at-home: 1.30 / 4.70 / 9.00
Przewidywalne składy:
Sędzia:
Arbitrem dzisiejszego spotkania będzie trzydziestosześcioletni Fernando Teixeira Vitienes, który w tym sezonie sędziował m.in. przegrany pojedynek Realu z Espanyolem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze