Liga ACB: Dramat w Máladze
Unicaja 91:69 Real Madryt
To był ciężki tydzień dla koszykarzy Realu Madryt. W czwartek czekało na nich najtrudniejsze wyzwanie w tym sezonie - wyjazdowy mecz przeciwko Panathinaikosowi. Zadaniu udało się sprostać, lecz... nie do końca. Po zaciętym spotkaniu, Królewscy ostatecznie odnieśli porażkę, pozostawiając jednak po sobie dobre wrażenie. Z podniesionymi głowami udali się oni na ligowe starcie do Málagi. Koszykarze tamtejszej Unicajy bardzo ciężko trenowali, aby sprostać wymaganiom Mistrza Hiszpanii. Okazało się, że to goście z Madrytu musieli dostosować się do poziomu gry ósmej w poprzednim sezonie drużyny Ligi ACB.
Los Blancos znów musieli przeciwstawić się rywalowi grającemu w przewadze - Carlos Cabezas, Bernardo Rodríguez, Jiri Welsch, Carlos Jiménez, Daniel Santiago oraz Andaluzyjscy kibice. Gospodarze, pchani dopingiem, rozpoczęli to spotkanie w świetnym stylu, szybko zyskując przewagę. Joan Plaza zdecydował się na obronę strefę, zwracając uwagę na większe skupienie w grze ofensywnej. Dopiero w drugiej części kwarty, biorąc przykład z koszykarzy Sergio Scariolo, nakazał swoim graczom agresywniejsze krycie. Takie zachowanie z obu stron zdecydowanie popsuło obraz gry - dużo chaosu, brak pomysłu na rozegranie i, przede wszystkim, straty. Doświadczyliśmy kilku minut bez punktów, które celnym rzutem za trzy przerwał Carlos Cabezas. W odpowiedzi trójkę zaliczył Kerem Tunçeri (15:10).
Zawiedli się ci, którzy czekali na rozwinięcie madryckich skrzydeł. To Unicaja z minuty na minutę rozkręcała się coraz bardziej, a duża w tym zasługa Germána Gabriela, występującego na pozycji centra. Co ciekawe, spod kosza zdobył w tym meczu zaledwie dwa punkty - reszta jego dorobku to celne rzuty z dystansu. Takim właśnie motywem rozpoczął drugie dziesięć minut. Ciężar gry spróbował wziąć na siebie Louis Bullocka, ale natychmiast wybił mu to z głowy Boniface Ndong, efektownie blokując Amerykanina przy próbie dwutaktu z lewej strony. Tunçeri, po euroligowym meczu, nabrał jeszcze większej ochoty do rzucania z dystansu (4/5 za trzy punkty w Atenach). Skoro więc zobaczył, co czeka go pod koszem (wysoki Ndong), trafiał zza linii 6,25m. I chwała mu za to.
Chwilami można było odnieść wrażenie, że Real Madryt nie ma żadnych graczy podkoszowych, choć na parkiecie cały czas przebywał ktoś z trójki Lazaros Papadopoulos, Felipe Reyes, Axel Hervelle, a czasem nawet Blagota Sekulić. Przegrywali oni większość walk pod koszem - zamiast zdecydowanie zbierać piłkę, obserwowali siebie nawzajem, chcąc chyba zasugerować losowanie: "Kto tym razem wyskoczy do piłki, bo mi się nie chce...?". Takie podejście powiększało tylko konto punktowe Unicajy, co zmusiło zdenerwowanego Joana Plazę do poproszenia o przerwę na żądanie.
Na parkiecie pojawił się Sergio Llull i już w pierwszej akcji bez kompleksów „wbił się" pod tablicę, odegrał na obwód do Michalisa Pelekanosa, a Grek posłał piłkę do kosza (29:21). Następne minuty należały do Marcusa Haislipa, który najpierw trafił zza obwodu, później minimalnie przekraczając linię rzutów za trzy. Poprawił go kolega z drużyny, Gabriel (41:25).
Po przerwie Joan Plaza powrócił do pierwszej piątki, lecz okazał się to niezbyt dobry pomysł - Raúl López zupełnie nie radził sobie na rozegraniu. Wróciło natomiast podwajanie, agresywniejsze krycie i... faule, dużo fauli. Axel Hervelle w niesportowy sposób potraktował łokciem Daniela Santiago, przez co Real Madryt stracił cztery punkty (47:28). Santiago ewidentnie minął się z powołaniem - w trzeciej kwarcie dał nam popis swojej świetnej gry... aktorskiej, nie raz wymuszając na sędziach faul w ataku Królewskich. Jakby tego było mało, gospodarze „dobijali" koszykarzy z Madrytu celnymi rzutami za trzy punkty (Cabezas, Welsche). Z odpowiedzią ruszył Bullock, cały czas czekający na piłkę na obwodzie. Jego koledzy preferowali (w większości) bezproduktywne wejścia pod kosz, lecz gdy już tylko Lou otrzymał podanie i wypracował sobie czystą pozycję, trafiał (dwie trójki, 65:43). Piąte przewinienie, przy pomocy niezastąpionego Santiago, zapisał na koncie Pelekanos i dla niego mecz już się skończył.
Mistrz Hiszpanii w kompletnym rozbiciu. Dużo strat, brak konstruktywnych akcji i zero nadziei na lepszą grę. Jedynym pozytywem był trójki Tunçeriego, którymi nadrabiał słabe rozgrywanie. Ale za trzy trafiali także Andaluzyjczycy - Popović, Haislip, Kus. Trzy „oczka" dorzucił od siebie także Michał Chyliński, młody Polak występujący w drużynie z Málagi. Na ostatni zryw zmusił się jeszcze Axel Hervelle, trafieniem spod kosza kończąc spotkanie (91:69).
Zawodnikom Joana Plazy z trudnością przychodzi w tym sezonie zwycięstwo na wyjeździe. Na całe szczęście, w następny czwartek, rywalizacja na najwyższym poziomie powraca do Vistalegre, dokąd przybędzie, żądne rewanżu, Fenerbahçe.
Skrót ze spotkania z Unicają obejrzeć można na stronie acbtv.acb.com.
91 - Unicaja (15+26+24+26): Cabezas (16), Rodríguez (8), Welsch (14), Jiménez (2), Santiago (9) - Popovic (3), Kus (5), Chyliński (3), Ndong (6), Gabriel (11), Haislip (14);
69 - Real Madryt (10+15+20+24): López (-), Bullock (17), Smith (4), Hervelle (3), Reyes (7) - Pelekanos (3), Sekulic (4), Papadopoulos (9), Tunçeri (19), Llull (3).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze