Advertisement
Menu

Remontada, która nie daje spokoju

W meczu 29. kolejki La Ligi Real Madryt wygrał na własnym boisku z Leganés po golach Kyliana Mbappé i Jude'a Bellinghama. Królewscy objęli prowadzenie, ale jeszcze w pierwszej połowie rywal odpowiedział dwoma trafieniami. Gospodarze walczyli jednak do końca

Foto: Remontada, która nie daje spokoju
Kylian Mbappé i Jude Bellingham. (fot. Getty Images)

Carlo Ancelotti potraktował dzisiejszy mecz chyba trochę zbyt ulgowo. Można było to jednak zrozumieć, biorąc pod uwagę ogromne natężenie spotkań w najbliższych tygodniach. Na ławce rezerwowych usiedli bowiem Valverde, Tchouaméni, Rodrygo czy Vinícius, a szansę na pokazanie się kibicom z teoretycznie słabszym rywalem dostali Brahim czy Arda Güler.

Teoretycznie do pierwszego gola wszystko było w miarę okej. Real dominował, atakował, miał dobry moment, gdy piłka – jak mawiają zawodnicy – nie chciała wpaść, ale w końcu uśmiechnęło się szczęście (czy też wyjątkowa skrupulatność arbitra) i rzut karny po faulu na Ardzie wykorzystał Mbappé. Znów odwołamy się do teorii: najtrudniejsze zadanie, czyli złamanie defensywy rywala, zostało wykonane.

Okazało się jednak, że najtrudniejszym zadaniem było myślenie. Myślenie o tym meczu. Real w trymiga stracił prowadzenie, a chwilę dłużej czekał na gola na 1:2. Do przerwy schodził więc nie tylko z fatalnym rezultatem, ale też w dramatycznych nastrojach. Przegrywał na własne życzenie, choć trzeba oddać rywalom, że zrobili swoje i po co najmniej niefortunnym rzucie karnym podnieśli się i ostatni kwadrans pierwszej połowy rozegrali po mistrzowsku.

Druga połowa zaczęła się od szybkiego doprowadzenia do remisu. Po kilku próbach piłkę do siatki wepchnął z bliska Jude Bellingham, ale później mecz znów był ze strony Królewskich niemrawy. Wreszcie w samej końcówce po rzucie wolnym przymierzył Kylian Mbappé i dał upragnione trzy punkty.

 

To nie był dobry mecz Realu Madryt. Trzy bramki strzelone Leganés to nie jest oczywiście zły wynik, jednak przebieg tego spotkania był… bardzo zły. Tak naprawdę zgadza się wynik i niewiele więcej. Los Blancos byli podatni na ataki rywali i pozwalali im na zdecydowanie zbyt wiele. Przede wszystkim nie potrafili wykorzystać tych momentów, gdy należało na bazie ogromnego doświadczenia zwyczajnie uspokoić grę. Po golu na 1:0 reakcja zespołu była katastrofalna, a w drugiej, już po remisie, zdecydowanie za długo Real zbierał się do zadania ostatecznego ciosu. Także pod względem indywidualnym niewiele dziś się zgadzało. Znów możemy mydlić sobie oczy i stwierdzić, że to po prostu kwestia rozprężenia po reprezentacjach, Bernabéu i teoretycznie słabszego rywala. Z taką grą Realu Madryt Real Sociedad raz-dwa odrobi we wtorek straty i znów zaczną się schody. Problem w tym, że czasu na trenowanie w tym sezonie po prostu nie ma, a na boisku Real nie trenuje, tylko wygryza punkty. I dlatego wygląda to tak, jak wygląda…

Real Madryt – Leganés 3:2 (1:2)
1:0 Mbappé 32' (rzut karny)
1:1 Diego Garcia 33'
1:2 Raba 41' (asysta: Óscar)
2:2 Bellingham 47'
3:2 Mbappé 76' (asysta: Fran García)

Real Madryt: Łunin; Lucas (72' Valverde), Asencio, Rüdiger, Fran García; Modrić (81' Tchouaméni), Camavinga; Brahim (62' Vinícius), Bellingham, Arda Güler (62' Rodrygo); Mbappé
Leganés: Dmitrović; V. Rosier, Sergio González, Nastasić, Javi Hernández; Neyou (66' Cisse), Tapia (86' Brašanac); Cruz (86' Yan Diomande), Raba (86' Miguel de la Fuente), Óscar; Diego Garcia (83' Munir)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Komentarze pod tym tekstem zostały wyłączone