Hugo Sánchez: Raúl jest fundamentalnym ogniwem
Wywiad z wybitnym napastnikiem
Hugo Sánchez może pochwalić się, jako jedyny obok Di Stéfano, wywalczeniem trofeum pichichi w swoim pierwszym sezonie jako madridista. W sumie wyróżnienie to zdobył pięć razy (raz jako zawodnik Atlético i cztery jako zawodnik Realu Madryt). Teraz jest trenerem reprezentacji swojego kraju.
Co u pana słychać?
Jest wspaniale. Jestem zdrowy i wciąż zajmuję sie tym co kocham - futbolem.
Ale teraz jako trener Meksyku. Mam nadzieję, że nie będzie pan trenerem, który kocha grę defensywną...
(Śmiech). Nie. Zamierzam większy nacisk kłaść na ofensywę. Jestem bardzo zadowolony z mojej nowej misji. Chciałem pracować w Hiszpanii, ale nie było żadnych satysfakcjonujących mnie ofert. Czekałem na coś takiego jak to. Wspaniale jest reprezentować swój kraj.
Jaki jest obecny poziom piłkarski w Meksyku?
Wysoki. Ostatnio bardzo się poprawił. Głównie w aspektach indywidualnych. Zamierzam wprowadzić odpowiedni styl. Potrzebuję jedenastu azteckich wojowników.
Wojownicy? To samo powiedział Capello przybywając do Madrytu!
Ponieważ w dzisiejszych czasach piłkarz musi walczyć jak wojownik. To właśnie z tego powodu Real Madryt tak diametralnie się zmienił i usytuował się na pozycji lidera.
Oglądał pan mecz z Espanyolem?
Oczywiście. Dzięki PPV mogę oglądać wszystkie mecze. Co to było za wspaniałe widowisko! Duch drużyny odegrał kluczową rolę.
Co było przyczyną tego, że taki poziom nie utrzymywał się przez cały sezon?
Presja, która zawsze krąży wokół Madrytu. Były również pewne problemy, ale wszystko zostało przezwyciężone i znów zaczęto marzyć o mistrzostwie.
Tylko marzyć? A zdobycie go?
To prawda, że mistrzostwo jest bardzo blisko. Gracze w końcu zrozumieli intencje i pomysły Capello. Kiedy masz talent i umiejętności, to wyniki przyjdą wcześniej czy później. Problem jest wtedy, kiedy nie posiadasz tych dwóch zalet.
Van Nistelrooy chyba najlepiej potrafi wykorzystywać te zalety, o których pan mówi.
To prawda. Już kilka lat temu mówiłem, że Ruud byłby bardzo przydatny w Madrycie, ponieważ jest jednym z najlepszych snajperów na świecie.
Od dwóch kolejek ma najwięcej bramek w lidze. Czy to się utrzyma aż do końca?
Myślę, że tak. Ruud zasługuje na pichichi, bo jest już wymierającym gatunkiem napastnika.
Dlaczego?
Z powodu swojego agresywnego charakteru. Nie da się go przestraszyć. Jego styl gry, z piłką i bez, czyni go odmiennym od innych. Zawsze znajdzie się tam, gdzie trzeba. W tym bardzo przypomina mnie, to również była moja największa zaleta. Jednak pozostanie na pierwszym miejscu nie będzie łatwe, jego rywale o to trofeum są bardzo dobrzy. Podoba mi się gra Kanouté.
Pan wie jak to jest być pichichi. Zdobył pan pięć tytułów najlepszego strzelca, w tym cztery w Realu Madryt.
To było coś wspaniałego, po takim wyczynie cały świat cię zauważa. Bo gdy ciężko pracujesz przez cały tydzień i nie strzelasz bramki, nikt o tobie nie pamięta. Swój pierwszy tytuł króla strzelców zdobyłem w Atlético, pozwolił mi on w kolejnym roku przenieść się do Realu.
Przybywając na Bernabéu, obawiał się pan trochę, że nie sprosta wszystkim pokładanym nadziejom?
Trochę tak, ale traktowałem to bardziej jako wyzwanie. Granie dla Realu było moim marzeniem. W swoim pierwszym sezonie znów zostałem pichichi, a jako drużyna zdobyliśmy Ligę i Puchar UEFA. Byłoby bardzo dobrze, gdyby Ruud poszedł w moje ślady i w swoim pierwszym sezonie osiągnął to, co ja.
Co odegrało kluczową rolę w osiągnięciu tytułu króla strzelców?
Pomijając mój zmysł strzelecki, dużą rolę odgrywali moi koledzy z boiska. Patrząc na statystyki, można stwierdzić, że Michel asystował mi najwięcej razy poprzez swoje wrzutki ze skrzydła. Później był Butragueńo ze swoimi przemyślanymi i prostopadłymi podaniami. Gordillo i Martín Vázquez również bardzo się przysłużyli. Michel był dla mnie tak ważny, jak teraz Beckham dla van Nistelrooya.
Co by było, gdyby Becks był ustawiony bardziej na skrzydle, skąd najlepiej dośrodkowuje...
Piłka nożna się zmieniła. Teraz wszyscy wolą grać z jednym napastnikiem aby zapewnić sobie lepszą obronę własnej bramki i dłużej utrzymywać się przy piłce. Chciałbym przywrócić dawny styl gry.
Van Nistelrooyowi brakuje już tylko dwóch trafień, aby pobić pana rekord w bramkach poza domem - w sezonie 1988/89 strzelił ich pan 16.
Cóż, byłoby wspaniale, gdyby mu się udało. Ruudowi lepiej się gra na wyjazdach, ponieważ przeciwnicy przyjeżdżają na Bernabéu głównie po to, aby się bronić. Na własnych stadionach bardziej im zależy na zwycięstwie i muszą się odkryć. Kolejny dowód na to, że Holender ma nieprzeciętne umiejętności. Ma dobrą passę, co przyniesie jeszcze więcej bramek.
Raúl i Higuaín mają wyraźne problemy z regularnym zdobywaniem bramek. Co jest nie tak?
Argentyńczyk ma talent i umiejętności, ale ma również problemy z opanowaniem, gdy już trzeba tę bramkę zdobyć. Raúl, chociaż nie strzela, to dla drużyny jest fundamentalnym ogniwem. Zobaczcie, jak ciągnął całą drużynę w meczu z Espanyolem.
Jaka jest rada na niedobór tytułów?
Real już osiągnął odpowiedni poziom. Teraz wystarczą już tylko drobne korekty.
Czy Capello powinien zostać jeśli to Blancos zdobędą mistrzostwo?
Fabio nie musi niczego udowadniać. Byłoby dobrze gdyby mógł wypełnić swój kontrakt, ponieważ zawsze coś wygrywa. Naprawdę go podziwiam. Ma wielką reputację i zawsze wyciąga z piłkarzy to co chce.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze