„To, co przytrafiło się Mbappé, nazywa się Atlético”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat występu Kyliana Mbappé w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Atlético Madryt. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.

Kylian Mbappé i José María Giménez z Atlético w walce o piłkę. W tle Marcos Llorente. (fot. Getty Images)
Wśród licznych analiz, debat, polemik i wyrzutów, jakie pozostawiły po sobie wtorkowe europejskie derby, pozostaję przy trzech pewnikach. Dla niektórych mogą one wydawać się oczywistościami, ale biorąc pod uwagę to, co czytałem i słyszałem, warto je przypomnieć. Po pierwsze: Atlético Madryt to nie Manchester City, a jego obrona tym bardziej. Po drugie: wymagania w Realu Madryt nie są takie same jak w PSG. Po trzecie: z perspektywy Los Rojiblancos jest ogromna różnica między odpadnięciem z Pucharu Króla z Barçą a eliminacją z Ligi Mistrzów przez Real Madryt.
Mając na uwadze te trzy założenia, możemy teraz porozmawiać o Mbappé i o tym, co się z nim dzieje. Możliwe, że przyczyn jego bardzo przeciętnego występu nie należy doszukiwać się w dokuczliwym bólu zęba, lecz raczej w fakcie, że naprzeciwko siebie miał najlepszą defensywę w Europie (tylko Ajax i Benfica zbliżają się do ich średniej 0,6 straconego gola na mecz). Wiem, że o wiele bardziej ekscytujące, lepiej się sprzedające i generujące tysiące kliknięć jest spekulowanie o tajemniczych powodach nieskuteczności goleadora Realu Madryt. Ale nie wykluczałbym, że wszystko sprowadza się po prostu do kwestii czysto piłkarskiej: jeśli Kylian nic nie zdziałał, to w dużej mierze dlatego, że Atlético Madryt mu na to nie pozwoliło, zamykając przestrzenie i zapewniając mu stałe podwojenie krycia przy każdorazowym kontakcie z piłką.
„Co ty tam wiesz”, powie ktoś. I być może wcale nie będzie w błędzie. Ale jeśli to samo mówi trener z największą liczbą trofeów w historii Realu Madryt, warto go posłuchać: „Mbappé miał się dobrze, ale gra przeciwko obronie Atlético nie jest łatwa”. Mimo to wielu „trenerów kanapowych” z paczką chipsów w ręku wciąż będzie odrzucać wyjaśnienia piłkarskie, skoro mogą sięgnąć po teorie spiskowe i kampanie.
To, co wydaje się oczywiste, to fakt, że nawet taki naturalny talent jak Mbappé nie jest wolny od okresu adaptacji w klubie o tak wielkich wymaganiach, jakie nakłada Real Madryt, gdzie 28 goli w 41 meczach na niewiele się zdaje, jeśli nie pojawiasz się w kluczowych momentach. On zrobił to przeciwko City dwa tygodnie temu, ale wymagania w ekipie Los Blancos są bezlitosne: tutaj zawsze musisz robić różnicę, a już zwłaszcza w trakcie wieczorów Ligi Mistrzów. Nie pomaga mu też to, że za każdym razem, gdy zanotuje dobrą serię strzelecką, spada na niego lawina przesadnych pochwał i pompatycznych porównań. Stawianie Mbappé na równi z Cristiano, tak samo jak porównywanie Lamine’a Yamala do Messiego, wcale im nie służy. Zestawianie dziesięciu dobrych występów z dziesięcioma latami dominacji w futbolu to absurd. I kłopotliwa sprawa dla nich samych.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze