Advertisement
Menu
/ as.com

Edu Expósito: Realowi brakuje kreatywności i spokoju w rozegraniu, który wcześniej mieli

Edu Expósito udzielił wywiadu dziennikowi AS. Piłkarz Espanyolu mówił głównie o swojej kontuzji i zbliżającym się spotkaniu z Realem Madryt.

Foto: Edu Expósito: Realowi brakuje kreatywności i spokoju w rozegraniu, który wcześniej mieli
Raúl Navarro i Edu Expósito. (fot. Getty Images)

Minął rok od kontuzji. Jak się czujesz?
W tej chwili jestem na etapie odzyskiwania czucia, pewności siebie i rytmu meczowego. Stopniowo zbieram minuty, a trener mi je daje.

Czy wejście na boisko w 60. minucie jest dużo trudniejsze niż rozpoczęcie meczu w pierwszym składzie?
To ogromna różnica, bo zawodnicy, którzy już są na boisku, mają swoje tempo, a nawet jeśli dobrze się rozgrzałeś, to twoje ciało nie jest jeszcze na tym poziomie. Czujesz wtedy dużo większą presję.

Ile razy wyobrażałeś sobie swój pierwszy mecz w podstawowym składzie La Ligi po rocznej przerwie?
Uff… Codziennie wracam myślami do tego, jak się czułem przed kontuzją – kiedy byłem w formie, czułem się swobodnie i mogłem grać pełne 90 minut. Wydaje mi się, że wizualizowanie tego pomaga mi szybciej wrócić do tamtego stanu, zwłaszcza po tak długiej przerwie.

Po zerwaniu więzadła krzyżowego wraca się – nawet podświadomie – z większym strachem?
Nigdy nie bałem się wchodzić ostro w pojedynki. Miałem co prawda małe opóźnienie, bo podczas jednego z treningów, po zupełnie niegroźnej akcji, kolano znowu mi spuchło i trzeba było ściągnąć z niego płyn. Wtedy pomyślałem, że jeśli tak ma być za każdym razem, to będę się z tym bardzo męczył. Ale na szczęście nie – kolano dobrze reaguje, choć musi się jeszcze przyzwyczaić do gry na najwyższym poziomie. Trening to jedno, a rywalizacja z najlepszymi to zupełnie inna historia. I właśnie nad tym teraz pracuję.

Jak ważna podczas rehabilitacji była pomoc trenera mentalnego?
Ogromnie ważna. W trakcie leczenia miałem wzloty i upadki – kiedy już myślisz, że jest dobrze, nagle następnego dnia czujesz się gorzej. Takie są kontuzje kolana. Coach pomagał mi już wcześniej, nawet gdy miałem mniej minut na boisku albo gdy drużyna nie osiągała dobrych wyników.

Śledzenie walki Espanyolu o awans z trybun musiało być dla ciebie nie do zniesienia, prawda?
Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo… Byłem ogromnie wdzięczny, że od momentu, gdy mogłem już normalnie chodzić, pozwalano mi podróżować z drużyną na wszystkie mecze. Chciałem to przeżywać z zespołem z bliska. Cieszyłem się, ale jednocześnie bardzo cierpiałem, zwłaszcza przy tych wszystkich remisach, które wtedy wydawały się bezużyteczne… a jednak później miały ogromne znaczenie.

Czy te remisy można porównać do sytuacji, w jakiej teraz znajduje się zespół?
Absolutnie. W tej lidze każdy punkt jest na wagę złota. Remis w Sewilli to świetny wynik, a jeśli udałoby nam się zremisować z Realem Madryt, to byłby dla nas prawdziwy skarb… Choć oczywiście zwycięstwo byłoby czymś niesamowitym.

A skoro już mowa o Realu, chyba nie jest to najlepszy moment na mierzenie się z Mbappé?
Oby nie miał swojego dnia. Ale to nie tylko Mbappé – cała drużyna jest pełna najlepszych piłkarzy na świecie, dlatego właśnie grają w Realu, w zespole mistrzów. Musimy być perfekcyjni w defensywie i spróbować wykorzystać jedną z okazji ze stałego fragmentu gry, tak jak udaje nam się to ostatnio. Jeśli strzelimy pierwsi, będzie nam łatwiej bronić wyniku.

Jako rozgrywający Espanyolu, uważasz, że znaczenie Kroosa w Realu było niedoceniane?
Jak widać, najtrudniej jest grać w taki sposób, by wszystko wyglądało na proste. Kroos był zawodnikiem tak kluczowym, że Real odczuwa jego brak – brakuje im kreatywności i spokoju w rozegraniu, który wcześniej mieli. Teraz grają bardziej bezpośrednio, są innym zespołem niż kiedyś.

A jeśli chodzi o Espanyol, czy również brakuje wam takiego spokoju w grze?
Nie da się cały czas atakować, ale też nie można tylko się bronić. Bez równowagi nie da się wygrywać. Poza tym nie da się ciągle grać w szybkim tempie, bo fizycznie organizm tego nie wytrzyma. Wydaje mi się, że w tej rundzie zespół znalazł już ten balans – teraz potrzeba nam tylko dobrych wyników.

Jak Manolo González radzi sobie z tym, że co tydzień staje przed „meczem o wszystko”?
Trenerzy przyzwyczajeni są do ciągłej presji, niezależnie od tego, czy drużynie idzie dobrze, czy źle. Czasem nawet ci, którzy osiągają świetne wyniki, są krytykowani – jak Ancelotti, który ma Real na czele tabeli i wciąż walczy w Lidze Mistrzów…

A tak przy okazji – jesteś typem piłkarza, który ogląda dużo futbolu, czy raczej takim, który od niego odpoczywa?
Jestem totalnym świrem na punkcie futbolu. Uwielbiam oglądać wszystko, choć teraz, mając małe dziecko, mogę trochę mniej. Mimo to cały czas śledzę mecze, wyniki, transfery… wszystko.

Masz już pierwszy stopień trenerski, prawda?
Mam nawet dwa pierwsze poziomy, bo w przyszłości chciałbym zostać trenerem. Oczywiście mam nadzieję, że to jeszcze odległa przyszłość, dopiero po zakończeniu kariery.

Jak oceniasz Manolo?
Trener jest spokojny, mimo że przed nim wielkie wyzwanie. Wydaje mi się, że trzeba docenić to, co osiągnął w zeszłym sezonie – awans. Dla nas jest kluczową postacią. Powiedziałem mu to osobiście: Manolo to trener przyszłości. Espanyol powinien postarać się, żeby został tu na trzy, cztery, pięć lat, bo to dałoby klubowi stabilność, której wcześniej brakowało. A to jest kluczowe.

Ta przedmeczowa atmosfera przed starciem z Realem Madryt na pewno nie przypomina tej, którą przeżywałeś jako piłkarz Eibaru w 2020 roku, prawda?
Zdecydowanie. Mieliśmy zagrać na Bernabéu w marcu, ale rząd i La Liga zawiesili rozgrywki, a Real wykorzystał pandemię, żeby przyspieszyć remont stadionu. W efekcie trzy miesiące później graliśmy w Valdebebas. Taki nietypowy powrót do futbolu.

Masz już na koncie więcej meczów w LaL idze (102) niż w Segunda. Myślisz, że będziesz mógł dalej powiększać ten dorobek w przyszłym sezonie?
Taki był mój cel, kiedy podpisywałem kontrakt z Espanyolem. W Eibarze i Deportivo grałem w Primera, ale tutaj chciałem się zadomowić na długie lata… i od razu spadliśmy. Teraz, gdy wróciliśmy, nie mamy innego celu niż utrzymanie się i zbudowanie silnego Espanyolu, takiego, jakim zawsze był.

Kiedy latem 2022 roku podpisywałeś kontrakt, mówiłeś, że chcesz zrobić z Espanyolem „coś wielkiego”. Wtedy w drużynie byli Joselu, Darder, Braithwaite, nawet jeszcze Raúl de Tomás… Czy nie rozczarowuje cię kierunek, w jakim poszedł klub?
Największym rozczarowaniem był spadek do Segunda, a nie to, kto został, a kto odszedł. Przyjechałem tu z myślą o udziale w długoterminowym projekcie w Primera, ale wszystko się posypało w kilka miesięcy przez spadek.

Obecny dyrektor sportowy, Fran Garagarza, ściągnął cię do Eibaru, a teraz spotykacie się w Espanyolu. Jaki jest prywatnie?
Wobec mnie jest bardzo otwarty, znamy się przecież od dawna. Ale jednocześnie zachowuje dystans i odpowiednie granice, bo w końcu jest dyrektorem sportowym i robi swoją robotę.

Jak przekonał cię do przejścia do Eibaru?
Przyjechał do A Coruñi, żeby porozmawiać i przedstawić swoją wizję. Ja jasno powiedziałem, że jeśli Deportivo awansuje do Primera, to zostaję, bo to było moje marzenie. Nie udało się, a on mocno naciskał, żebym dołączył do Eibaru – i wygrała chęć gry w LaLidze.

Jako były piłkarz Eibaru, co sądzisz o opinii części kibiców, że Espanyol „staje się jak Eibar”?
Pewnie chodzi o to, że graliśmy tam ja, Pere Milla i Tejero, a także o to, że Fran Garagarza był dyrektorem sportowym w Eibarze. To ani dobre, ani złe.

Mam jednak wrażenie, że chodzi bardziej o profil piłkarzy sprowadzanych w ostatnich dwóch latach…
Tak naprawdę najważniejsze jest to, co zawodnicy dają na boisku i w szatni. Każdy ma swoją rolę, a nazwiska nie grają.

Skoro już o transferach mowa – Pablo Ramón, który dołączył do drużyny, leczy teraz zerwane więzadło krzyżowe, tak jak ty niedawno. Rozmawialiście na ten temat?
Zostało mu jeszcze kilka miesięcy do powrotu, mam nadzieję, że jak najmniej. Jest bardzo zmotywowany, bo trafił do dużego klubu, który może odegrać ważną rolę w jego karierze.

Masz już ochotę na te swoje charakterystyczne strzały z dystansu?
Oj tak. Oby jak najszybciej udało mi się strzelić kilka goli i wrócić do optymalnej formy – także w kwestii asyst.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!