„Czy Realowi opłaca się prowadzić kobiecą sekcję?”
Po wczorajszym łomocie od Barcelony w Superpucharze Hiszpanii, kolejnym na przestrzeni ostatnich lat, w środowisku zaczynają pojawiać się głowy, czy Królewskim aby na pewno potrzebna jest kobieca sekcja piłkarska. Swoją opinię w temacie wyraził dziennikarz Marki, Raúl Varela, który na co dzień prowadzi program La Tribu w Radio MARCA.
Linda Caicedo w pojedynku z Patri Guijarro. (fot. Getty Images)
Czy posiadanie piłkarskiej sekcji kobiet opłaca się Realowi Madryt? W mojej opinii odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak, choć zadaję to pytanie w świetle licznych komentarzy po wczorajszym Superpucharze Hiszpanii rozgrywanym na Butarque. Wygrała go Barcelona i to nie jest żadną niespodzianką. Tak samo jak niespodzianką nie jest to, że wygrała wysoko.
Jednak właśnie fakt, że mimo kolejnych mijających sezonów od przejęcia CD Tacón przez Real Madryt nie ma nawet szans, by pomarzyć o smutnym remisie, sprawia, że wielu madridistas i obserwatorów kobiecej piłki zadaje sobie pytanie, czy wysiłek ekonomiczny i sportowy warty jest ceny prestiżu, jaki traci klub przy kolejnych bombardowaniach przez Barcelonę, która – choć po drodze traci ważne piłkarki, trenerów, a nawet dyrektorów sportowych – cały czas pozostaje niezdobytym szczytem dla wszystkich drużyn Ligi F.
Dwa lata, sześć meczów bez choćby strzelonego gola i odczucie, że niezależnie, co zrobiłyby Las Blancas, to i tak nie uda im się zmniejszyć dystansu do Barcelony, która wczoraj wygrała swój czwarty z rzędu Superpuchar Hiszpanii.
Florentino, który wczoraj nawet nie pojawił się w loży na stadionie Ogórków, gdzie był osamotniony Laporta, ponieważ burza Herminia uniemożliwiła przylot prezesa Louzána z Galicji, zdołał potroić budżet kobiecej sekcji, a nawet sprawić, że ta przyniosła zyski dzięki wyraźnemu wzrostowi przychodów komercyjnych, jednak to wszystko i tak jest niewystarczające, by zniwelować różnice. Skuteczność w wyławianiu młodych talentów na całym świecie, którą może pochwalić się męski zespół, zupełnie nie istnieje w kobiecej sekcji.
Oczywiście, nie od razu Rzym zbudowano. Zawsze trzeba było przegrywać finały, by zacząć je wygrywać. Tak było też w przypadku Barçy, co wpłynęło na teraźniejszość i niedawną przeszłość Dumy Katalonii. Tam też nie zawsze było tak, jak jest dzisiaj. Podczas gdy wielu domaga się zmiany obecnej sytuacji, to ten nowy wymiar sportowy, który miał się pojawić w futbolu kobiecym wraz z wejściem do niego Realu Madryt, jest jeszcze odległy. Na tę chwilę jedynym klasykiem w żeńskim Klasyku jest to, że Real Madryt nawet nie jest w stanie połaskotać Barcelony.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze