Advertisement
Menu
/ as.com

Cocca: Tracimy najwięcej bramek, strzelamy najmniej i jesteśmy na ostatnim miejscu

Trener Realu Valladolid wziął udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z Realem Madryt.

Foto: Cocca: Tracimy najwięcej bramek, strzelamy najmniej i jesteśmy na ostatnim miejscu
Diego Cocca. (fot. Getty Images)

Jak ocenia pan sytuację z Jumą?
Już wszyscy są świadomi tego, co się stało; wydarzyło się, co się wydarzyło. Zawodnik podjął decyzję, której się nie spodziewaliśmy. Klub zakładał sprzedaż, ale oczekiwaliśmy, że piłkarz pozostanie z nami, grając, a za te pieniądze moglibyśmy się wzmocnić. Niestety, zdecydował inaczej, a ostateczne rozstrzygnięcie zapadnie później. Faktem jest, że tracimy ważnego zawodnika, co wstrząsnęło szatnią, ponieważ to bardzo lubiany przez nas chłopak. Musimy patrzeć naprzód i kontynuować działania na rynku transferowym.

Rozmawiał pan z zawodnikiem?
Nie. Przyszedł tylko, żeby się pożegnać. Był bardzo poruszony. Może to nie była najlepsza forma ani dla niego, ani dla nas, ale każdy podejmuje własne decyzje. Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć mu wszystkiego najlepszego i iść dalej swoją drogą.

Od meczu z Gironą powtarza pan, że trzeba pracować nad transferami, ale do tej pory nikt nowy nie dołączył. Jak pan to przeżywa?
[Westchnienie] To trudne, bez wątpienia. Mam możliwość mówić wprost od pierwszego dnia, wyrażać to, co czuję i co mnie dotyka. Pierwszym, który chce wzmocnień, jestem ja. Klub również tego chce, ale w tym zimowym oknie transferowym nie jesteśmy w takiej sytuacji jak większość klubów, które szukają jednego czy dwóch graczy, by się poprawić – my musimy wzmocnić zespół. To bardzo skomplikowane; kontrola finansowa jest trudna. Liczyliśmy na transfer Jumy i rozwiązanie tego w inny sposób. To już się rozwiązało, ale nie tak, jak chcieliśmy, co jednak daje nam możliwość szukania rozwiązań na rynku. Ludzie muszą zrozumieć, że chcemy piłkarza z innego klubu, ale ten klub nie puści go, dopóki sam nie znajdzie zastępstwa. Piłkarze, którymi jesteśmy zainteresowani i którzy chcą do nas przyjść, mogą przyjść dopiero, gdy ich sytuacja w obecnych klubach się wyjaśni.

Nie uważa pan, że moment na to wszystko jest nieodpowiedni?
Niestety, taka jest nasza sytuacja. Musimy skupić się na zawodnikach, których mamy, i na zespole, który mamy. Przed nami bardzo ważny mecz. Zawodnicy, którzy są z nami i są zaangażowani, pokazują swoje oddanie. Naszym zadaniem jest rozwijanie tej grupy piłkarzy, którzy chcą grać, rywalizować i pokazać naszym kibicom, że są zaangażowani mimo problemów. Kibice Realu Valladolid, gdy widzą, że drużyna walczy i daje z siebie wszystko, wiedząc o naszych trudnościach, jednoczą się i nas wspierają, jak to było z Betisem. To wsparcie może nam dać siłę potrzebną, by przejść przez ten trudny moment, w którym celem jest sprowadzenie piłkarzy, którzy wzmocnią zespół i uczynią go konkurencyjnym.

Obawia się pan, że zespół wyjdzie z tego okna transferowego osłabiony, a nie wzmocniony?
Zawsze istnieje takie ryzyko. Przyszedłem do Realu Valladolid. Wszystko będzie trudne, biorąc pod uwagę naszą sytuację. Liczby mówią same za siebie: jesteśmy drużyną, która traci najwięcej bramek, strzela najmniej i jesteśmy na ostatnim miejscu… Wyzwanie polega na budowaniu, a ja jestem przekonany, że budujemy zespół, który chce, który ma wolę walki, który ma pomysł i pokazał to w ostatnich meczach. Wyniki są konsekwencją pracy. Jeśli będziemy dalej budować i wierzyć, wyniki w końcu przyjdą. Na tym się koncentruję – na pracy. Pracujemy wszyscy; wczoraj byliśmy tu do dziewiątej trzydzieści wieczorem, starając się znaleźć najlepsze rozwiązania dla zespołu, by uczynić go konkurencyjnym i byśmy pokazywali to w każdym meczu.

Jeśli okno transferowe zakończy się w sposób, który pana nie zadowoli, rozważy pan odejście?
Nie kieruję się gdybaniem i przypuszczeniami. Staram się przekazywać to, o czym myślimy w klubie, żeby było to zrozumiałe na zewnątrz. Chcemy dokonać ważnego transferu, który nam pomoże. Jasne jest, że nie sprowadzimy zawodników z najwyższej półki, bo być może brakuje nam środków finansowych, a także sportowych, ponieważ przyjście do Realu Valladolid wiąże się z walką o utrzymanie. Mamy te problemy, a dodatkowo dochodzi finansowe fair play. Będziemy działać w pośpiechu, niestety, ale taka jest rzeczywistość. W przyszłym tygodniu zobaczymy, gdzie jesteśmy, jaki skład udało się zbudować i jak będziemy kontynuować rywalizację. W przyszłym tygodniu usiądę i porozmawiamy.

Dwie zmiany w meczu z Espanyolem wyglądały na sygnał do zarządu.
Pokazujemy, że mamy grupę piłkarzy, co do której jesteśmy przekonani, że jest zaangażowana, rozwija się, poprawia, że wszyscy ciężko pracują. Ale to nie jest tylko kwestia chęci – potrzebne są też umiejętności. My oceniamy to wewnętrznie i staramy się wybierać najlepszych zawodników oraz dokonywać takich zmian, które poprawią drużynę. Jak mówi się w moim kraju, wszyscy jesteśmy trenerami, ale wiedzcie, że ten, kto tu stoi, robi wszystko, by dać z siebie maksimum i nie poddawać się. Nie miejcie co do tego najmniejszych wątpliwości.

Jak szatnia radzi sobie z tymi wszystkimi problemami?
Zespół trenuje, wierzy i ufa. Rozmawiamy indywidualnie i grupowo, aby przekazywać przesłanie, że musimy robić to, co jest w naszej mocy. Muszą wiedzieć, co robić, aby zmierzyć się z Realem Madryt, wyjść na boisko i zaprezentować się najlepiej, jak potrafią, pokazując, że nadal walczymy. Pokazali mi to w dwóch ostatnich meczach. Będziemy kontynuować tę drogę.

Czy Machis i Kenedy wrócą do gry?
Mamy zawodników, których nie bierzemy pod uwagę i chcemy, aby odeszli, żeby zrobić miejsce na nowe transfery. Jeśli nie znajdą klubów, nie odejdą. To nie jest łatwe. Rozmawialiśmy z nimi, by szukali nowych zespołów, ale jeśli nie będą ofert, zostaną, co uniemożliwi nam pozyskanie nowych graczy. Plan zakłada ich odejście, ale jeśli będzie taka potrzeba, skorzystamy z ich usług.

Czy wie pan o ofercie Venezii za Kike Péreza?
Okno transferowe w całej Europie jest otwarte. Zobaczymy, jak wszystko się potoczy.

Jakiego meczu spodziewa się pan przeciwko Realowi Madryt?
Aby się rozwijać, musimy myśleć o sobie. Wiemy, jakiej jakości i klasy są zawodnicy, z którymi się zmierzymy, i co reprezentuje ten klub. Ale musimy skupić się na naszej grze, naszym systemie, postawić mecz w takich warunkach, jakie będą dla nas korzystne, i starać się rywalizować. Wyjdziemy z motywacją, by zagrać z Realem Madryt, znając ich mocne i słabe strony, ale skupiając się na sobie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!