Advertisement Advertisement
Menu

Szczęśliwy lider

W zaległym meczu 12. kolejki La Ligi Real Madryt wygra na wyjeździe z Valencią 2:1. Gole dla Królewskich strzelili Luka Modrić i Jude Bellingham.

Foto: Szczęśliwy lider
Luka Modrić po zdobyciu bramki na 1:1. (fot. Getty Images)

Piłkarze Realu Madryt nie wrócili z wakacji. Takie można było odnieść wrażenie po pierwszych kilkunastu minutach dzisiejszego starcia na Estadio Mestalla, ale to wtedy, gdy Królewscy zaczęli grać nieco lepiej, gospodarze wyszli na prowadzenie. Podopieczni Carlo Ancelottiego wyglądali bardzo słabo, broniąc akcji na skrzydłach, co potwierdziło się właśnie przy straconym golu.

Na boisku przez większość pierwszej połowy panował spory chaos. Jedni i drudzy notowali bardzo dużo strat, ale piłka dość swobodnie wędrowała od jednej bramki do drugiej. Królewscy nie mogli mieć jednak większych pretensji do braku szczęścia. Świetne okazje mieli Dimitri Foulquier i Vinícius Júnior, ale w obu przypadkach dobrymi interwencjami popisali się bramkarze.

Po straceniu gola Real się przebudził jeszcze mocniej, wyszedł z wakacyjnego trybu, ale jeśli była dokładność, brakowało kreatywności, a gdy pojawiło się bardzo dobre podanie Ceballosa, u Viniego zabrakło skuteczności.

W drugiej połowie była dalsza część przebudzenia Los Blancos. Doskonałą szansę miał Jude Bellingham, ale nie wykorzystał rzutu karnego, gola strzelił też Kylian Mbappé, ale był na spalonym i bramka nie mogła zostać uznana. Potem doszło do apogeum chaosu, który zakończył się słuszną czerwoną kartką dla Viniciusa. Nie było nawet czego bronić. Zachował się w sposób wybitnie durny i osłabił drużynę.

Po jego zejściu z boiska Real grał rzecz jasna w osłabieniu, ale na boisku pojawił się Luka Modrić, który chwilę później – właśnie niczym Brazylijczyk – wykończył akcję po podaniu Jude'a Bellinghama. Madrytczycy naciskali przez kilkadziesiąt minut, ale dopiero wejście Chorwata odblokowało bramkę Valencii. Po kolejnych piętnastu minutach, w których do głosu dochodziła też Valencia, Nietoperze pokazały, dlaczego są na tym miejscu w tabeli, na którym są. Trudno było im tak naprawdę coś zarzucić przez większość meczu, ale wystarczył moment gapiostwa i niedokładności, by Jude Bellingham wykorzystał ich błąd w najboleśniejszy sposób.

I jeszcze Valencia miała swój moment, ale w ostatniej akcji meczu Courtois i spółkę uratowało spojenie. Real może – ba, musi! – być szczęśliwy z powodu tak ważnej wygranej. Królewskim dziś nie szło, gdy gra z piłką wyglądała dobrze, a gdy grali w osłabieniu… ożyli. Nabrali sił, byli skuteczniejsi, a bramki najlepszego z najbardziej doświadczonych pomocników na świecie i najlepszego z wciąż młodych pomocników na świecie cieszą jak zawsze. To było partidazo dla postronnych widzów, ale wynik jest satysfakcjonujący przede wszystkim dla madridistas.

Valencia CF – Real Madryt 1:2 (1:0)
1:0 Duro 27'
1:1 Modrić 80' (asysta: Bellingham)
1:2 Bellingham 90'+5'

Valencia: Dimitriewski; Foulquier, Mosquera, Tárrega, Yarek (88' Jesús Vázquez); Barrenechea, Guerra (68' Guillamón), Almeida (88' Dani Gómez); Diego López (68' Canós), Rioja, Duro
Real Madryt: Courtois; Lucas, Tchouaméni, Rüdiger, Mendy (68' Camavinga); Ceballos (80' Modrić), Valverde, Bellingham (90'+7' Asencio); Rodrygo (68' Brahim), Vinicius, Mbappé

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!