Nieudany plan Realu Madryt w pogoni za septete
Drugie trofeum na horyzoncie dla drużyny Ancelottiego, mimo że indywidualne programy nie zostały zrealizowane.
Jude Bellingham, Vinícius Júnior i Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)
Zaraz po zdobyciu Ligi Mistrzów na Wembley, Real Madryt rozpoczął planowanie kolejnego sezonu. Tak właśnie funkcjonują Królewscy – tytuły świętuje się tylko tyle, ile potrzeba, aby zasmakować słodyczy sukcesu… ale bez popadania w przesadę, która uniemożliwiłaby wyznaczanie nowych celów. Przed Los Blancos rok, w którym stawką jest pierwszy w historii futbolu septet (wygranie siedmiu trofeów w jednym sezonie), dostępny tylko dla Realu Madryt, co zmusiło klub do opracowania odmiennej strategii, by maksymalnie zwiększyć szanse na sukces aż do ostatniego dnia, stwierdza MARCA.
Real Madryt rozpoczął przedsezonowe przygotowania 15 lipca 2024 roku, a potencjalnie zakończy zmagania 13 lipca 2025 roku, jeśli dotrze do finału nowych Klubowych Mistrzostw Świata FIFA. Rok futbolu bez przerwy sprawił, że sztab szkoleniowy stanął przed wyzwaniem opracowania szczegółowego planu dla wszystkich zawodników. Kluczowym problemem okazało się ryzyko przeciążenia piłkarzy. W ubiegłym sezonie drużyna prowadzona przez Carletto rozegrała 59 meczów (55 oficjalnych i 4 towarzyskie), a w sezonie 2024/25 liczba ta może wzrosnąć do aż 75 spotkań, jeśli uda się dotrzeć do finałów wszystkich siedmiu rozgrywek, w których uczestniczą. To 72 mecze oficjalne oraz 3 towarzyskie w ramach Soccer Champions Tour.
Kolosalne wyzwanie rozpoczęte od tournée
„Oby sezon był długi, to znaczy, że będziemy walczyć we wszystkich rozgrywkach. To jest nasze marzenie na starcie każdego sezonu. Musimy pomyśleć o indywidualnym odpoczynku. To może być nowy pomysł, aby uniknąć przemęczenia zawodników” – wyznał Carlo Ancelotti na początku sezonu. Mimo wyczerpującego kalendarza, który stawia na granicy wytrzymałości największe kluby Europy, Real patrzy na nadchodzące miesiące z jasno wytyczonym celem, choć start w rozgrywkach był daleki od ideału. O septetcie mówi się mało, ale temat jest stale obecny w szatni, która woli skupiać się na filozofii „tytuł po tytule”. „Odpocząć i znów się skoncentrować, by zdobyć kolejne trofeum” – powiedzieli zawodnicy po remisie w Vallecas.
Latem stworzono indywidualny program, który rozpoczął się 15 dni przed powrotem reprezentantów biorących udział w półfinałach EURO lub Copa América. Celem było zapewnienie odpowiedniej formy przed pierwszym trofeum sezonu – Superpucharem Europy, zdobytym po zwycięstwie nad Atalantą. Klub zadbał, by piłkarze mieli co najmniej trzy tygodnie odpoczynku przed sezonem, który zapowiadał się na wyjątkowo wyczerpujący, przypomina MARCA.
Brak indywidualnych wakacji
Nie była to jedyna inicjatywa sztabu szkoleniowego mająca na celu zadbanie o kondycję piłkarzy. „Zawodnicy potrzebują odpoczynku, potrzebują wakacji. Myślimy o tym, aby dawać im indywidualne urlopy. Piłkarz może nie grać przez tydzień i pojechać odpocząć z rodziną, szczególnie dotyczy to reprezentantów, którzy mają bardzo mało wolnego czasu. Niektórzy nie mają nawet jednego dnia wolnego. Rozważamy to z zespołem medycznym i sztabem przygotowania fizycznego” – przyznał Ancelotti, wprowadzając nową strategię w klubie. Przytoczył przykład: „Jeśli Vinícius pojedzie na dwa mecze z Brazylią, po powrocie dostanie cztery lub pięć dni wolnego. To oznacza, że nie będzie w składzie na najbliższy mecz i nie weźmie udziału w treningach. To jedyny sposób, aby odpoczął. W te dni może robić, co chce. Tego zamierzamy się trzymać” – wyjaśnił.
Rzeczywistość okazała się jednak inna. Tylko dwaj stali reprezentanci mieli okazję skorzystać z tych miniwakacji, i to w odmienny sposób niż pierwotnie planowano. Rüdiger, po uzgodnieniu z selekcjonerem, nie pojechał na jedno zgrupowanie, aby dać odpoczynek zmęczonemu kolanu. Mbappé natomiast nie został powołany z powodu konfliktu z Deschampsem („Wiele się wydarzyło” – przyznał później Francuz). Ten odpoczynek niewiele miał wspólnego z pierwotnym zamysłem. Indywidualny program okazał się niemożliwy do realizacji z powodu licznych kontuzji, które dotknęły drużynę Carlo, zmuszając go do niemal żonglerki, by skompletować skład na każdy mecz. Na tym etapie sezonu już dwóch piłkarzy (Rüdiger i Valverde) przekroczyło 2000 minut na boisku, a czterech kolejnych (Courtois, Bellingham, Vinícius i Mbappé) osiągnęło próg 1700 minut. Do tego dochodzi stale zajęta klubowa enfermería („izba chorych”), co uniemożliwiło wprowadzenie nowego systemu odpoczynku.
27 kontuzji… i tylko 7 „niezłomnych”
Real Madryt zanotował już 27 kontuzji w pierwszych pięciu miesiącach sezonu, mimo że rozegrano tylko 23 mecze. To zatrważające statystyki, które zrujnowały plan Królewskich jeszcze przed wejściem na murawę w Lusail, by walczyć o drugie trofeum sezonu. W całej kadrze tylko siedmiu piłkarzy nie doznało żadnej kontuzji: Łnin (cierpiał jedynie na kłopoty żołądkowe), Fran García, Antonio Rüdiger, Fede Valverde, Luka Modrić, Arda Güler i Endrick. Kalendarz eksploatuje zawodników do granic wytrzymałości, co już w połowie sezonu wymusiło zmianę strategii na dalsze miesiące, które mogą okazać się historyczne, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze