Ceballos wraca do łask Ancelottiego
Pomocnik był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników w meczu z Getafe i zamierza kontynuować walkę o miejsce w wyjściowej jedenastce.
Dani Ceballos w meczu z Getafe. (fot. Getty Images)
„MVP”. Tym mianem Fede Valverde określił Daniego Ceballosa w swoim wpisie na Instagramie tuż po spotkaniu z Getafe. To tylko anegdota, ale pozwala ona zilustrować znakomity występ hiszpańskiego pomocnika na Santiago Bernabéu. Ceballos powrócił, a kibice Realu Madryt dostrzegli to z perspektywy trybun, wskazuje Javier Rodríguez Pascual z portalu Relevo, szerzej znany jako Rodra.
Gra Andaluzyjczyka była przekonująca zarówno jeśli chodzi o wrażenia, jak i suche dane. Przebywał na murawie od pierwszej do ostatniej minuty, wykonał 94 celne podania, miał 110 kontaktów z piłką, zanotował 10 zagrań w ostatniej tercji boiska, celnie zaadresował 6 z 8 długich podań, 6-krotnie odbierał futbolówkę i wygrał 7 z 10 pojedynków, wylicza dziennikarz.
A to wszystko do spółki z jego energicznym tempem, za sprawą którego dynamicznie rozprowadzał piłkę i zapewnił swojej drużynie niezwykle potrzebny impuls fizyczny. Podprowadzał w odpowiednich momentach i nie przestawał pokazywać się do gry, zawsze stanowiąc opcję do inicjowania akcji od tyłu. Przeciwko Getafe nie był ani tym zawodnikiem, który się przemęczał, ani tym, który za dużo bawił się piłką. Zaprezentował klasę, umiejętności i opanowanie, zauważa redaktor Relevo.
„Jestem zadowolony, kiedy masz ciągłość, to jest o wiele łatwiej. To prawda, że przez długi czas nie grałem, ale czuję się komfortowo, trener mi ufa, koledzy mi ufają. Wszyscy tworzymy jedność, drużyna jest najważniejsza. Tu widać, że każdy zawodnik dokłada coś od siebie, kiedy przychodzi jego kolej”, powiedział wychowanek Betisu w pomeczowej rozmowie z Real Madrid TV.
Ceballos zgromadził zaledwie 78 minut w bieżącym sezonie La Ligi do ubiegłego tygodnia, na przestrzeni którego rozegrał dwa pełne starcia. Najpierw na Butarque przeciwko Leganés, a później na Bernabéu przeciwko Los Azulones. 28-latek wykorzystał szansę daną mu przez trenera i chce kontynuować walkę o miejsce w jedenastce w momencie, gdy Eduardo Camavinga wypadł z powodu kontuzji, a nadal niedostępny Aurélien Tchouaméni w zaistniałych okolicznościach został przesunięty na środek obrony.
Dziennikarz stwierdza, że w końcu nadszedł czas piłkarza, który był bliski odejścia zeszłego lata w poszukiwaniu minut i którego Carlo Ancelotti zawsze bardzo chwali. Jak choćby wtedy, gdy przyznał, że był wobec niego niesprawiedliwy, tak mało korzystając z jego usług na boisku.
Jednak za każdym razem, kiedy absencje dotykają środek pola, Ancelotti stawia na Ceballosa, gracza o profilu, który ceni ze względu na charakterystyczną dla niego mieszankę fizyczności i talentu. Tym samym Carletto zrehabilitował się przed samym sobą dwoma kolejnymi okazjami do gry od początku danymi swojemu pomocnikowi.
Dani wciąż ma kilka tygodni na udowodnienie swojej wartości pod nieobecność Camavingi, a kalendarz będzie jego sprzymierzeńcem. Królewscy w ciągu niecałego miesiąca zmierzą się bowiem z Athletikiem, Gironą, Atalantą, Rayo Vallecano oraz Seviilą w Primera División i w Lidze Mistrzów, a do tego dochodzi jeszcze finałowa potyczka o Puchar Interkontynentalny, podsumowuje Rodra.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze