Advertisement
Menu

Liverpool gra w innej lidze

W meczu 5. kolejki Ligi Mistrzów Real Madryt przegrał na wyjeździe z Liverpoolem 0:2.

Foto: Liverpool gra w innej lidze
Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)

Real Madryt rozpoczął mecz z Liverpoolem bez niespodzianek w wyjściowym składzie. Fede Valverde pozostał na prawej stronie obrony, na lewą wrócił Ferland Mendy, a w ataku obok Kyliana Mbappé wystąpił Brahim Díaz, a tę dwójkę wspierał też Arda Güler. Gra Królewskich wyglądała nie najgorzej, ale… poza w miarę dobrą defensywą trudno było znaleźć jakiś punkt zaczepienia w ataku.

Mbappé był nieskuteczny w dryblingu i zaliczył sporo strat, w tym jedną bardzo poważną już na początku meczu. Kilka złych decyzji podjął też Arda, a Brahim był niewidoczny. Real ratowali Asencio (ratował też sam siebie przed bramką samobójczą) czy Courtois, a jednym z najgroźniejszych graczy Liverpoolu był Darwin Núñez. Z drugiej strony rywale dobrze neutralizowali Bellinghama, który przy pierwszym kontakcie natychmiast był otaczany przez rywali. Problemem była właśnie gra ofensywna. W pierwszej połowie Real oddał tylko 5 strzałów, w tym 0 celnych i na dobrą sprawę 0, które mogłyby sprawić trudności rywalowi.

Pod względem wrażeń estetycznych Liverpool wygrał pierwszą połowę, ale w piłce nożnej na szczęście chodzi o wynik. Dla Realu Madryt do przerwy rezultat musiał być zadowalający, zwłaszcza jak na odczucia, właśnie test oka i stan kadry.

To złudzenie nie trwało jednak długo. Liverpool od razu po przerwie usiadł na Realu, docisnął, zmienił bieg i Mac Allister w końcu pokonał Courtois. Ratunek dla Realu przyszedł niezwykle szybko. Wprowadzony z ławki Lucas wywalczył rzut karny, ale Mbappé uderzył fatalnie, choć… nie była to najgorsza jedenastka w tym meczu. Kilka minut później Mendy sfaulował Salaha, a sam poszkodowany uderzył obok bramki. Tym samym mógł dać Realowi tlen.

Ale Real nie chciał korzystać z prezentu. Próbował Robertson, ale (nie) popisał się Mbappé. Próbował Salah, ale Real nawet się nie schylił. Liverpool nie miał na co czekać. Wsadził gola na 2:0, wykorzystując całkowite zaniedbanie Królewskich przy stałym fragmencie gry.

Wygrała drużyna lepsza, dużo lepsza, grająca w innej lidze. Liga Mistrzów wygląda jak rozgrywki, do których Real nie pasuje, co – patrząc na historię – jest szokujące.

Liverpool FC – Real Madryt 2:0 (0:0)
1:0 Mac Allister 52' (asysta: Bradley)
2:0 Gakpo 76' (asysta: Robertson)

Liverpool: Kelleher; Bradley (87' Gomez), Konaté, Van Dijk, Robertson; Gravenberch, Mac Allister, Jones (83' Szoboszlai); Salah, Díaz, Darwin Núñez (68' Gakpo)
Real Madryt: Courtois; Valverde, Asencio, Rüdiger, Mendy (71' Fran García); Camavinga (56' Ceballos), Modrić (79' Endrick), Arda Güler (56' Lucas), Bellingham; Brahim, Mbappé

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!