Advertisement
Menu

Czy leci z nami pilot?

W meczu 4. kolejki fazy ligowej Champions League Real Madryt przegrał z Milanem 1:3. Jedyne trafienie dla Królewskich zaliczył Vinícius Júnior, który wykorzystał rzut karny.

Foto: Czy leci z nami pilot?
Álvaro Morata strzela gola dla Milanu. (fot. Getty Images)

Sztab szkoleniowy miał mnóstwo czasu, by coś wymyślić. Dziesięć dni po kompromitującym Klasyku Ancelotti dokonał jednej zmiany, i to dość kontrowersyjne. Na ławkę rezerwowych powędrował Camavinga, najlepszy piłkarz Królewskich w poprzednim starciu, a do jedenastki wskoczył Modrić.

Początek był dosyć obiecujący. Real grał dość wysoko i mimo braku szaleńczego pressingu bardzo szybko potrafił odzyskać piłkę wobec dużej pasywności gości z piłką przy nodze. Niestety już pierwszy rzut rożny Milanu pokazał różnicę. Pulisic świetnie dograł, a Thiaw wykorzystał pasywność Tchouaméniego i z bliska otworzył wynik meczu.

Gospodarze nie rzucili się do ataku, ale nadal mieli przewagę optyczną. Dominowali z piłką, ale ponownie był problem z kreacją lub wykończeniem. Na szczęście pojawił się Vinícius, który najpierw po udanym dryblingu wywalczył rzut karny, a później pokonał Maignana efektowną podcinką. Teoretycznie wszystko powinno wracać do normy, ale norma w Realu Madryt nie istnieje. Przy 1:1 Milan coraz częściej dochodził do głosu, a Królewscy grali w chodzonego.

Akcja Milanu rozpoczęta od podania Tchouaméniego do Viníciusa zakończyła się drugim trafieniem Milanu. Militão zaspał, Leão uderzył, Łunin wybił przed siebie, a Morata dobił. Pierwsza połowa była wyrównana, ale Milan potrafił strzelać gole. Tyle wystarczy.

Gole są ważne, ale zwykle nie ma goli (ani czystych kont) bez biegania, harowania i starania. W Realu Madryt nie było dziś niczego. Nie było nawet tego, co piłkarze reprezentujący te barwy powinni mieć jako absolutną podstawę: przyjęcie piłki. Nawet to nie wychodziło. Real wyszedł na drugą połowę, ale właściwie przespał pierwsze 30 minut. Najlepszym podsumowaniem tego okresu jest bramka dla Milanu po bardzo ładnej akcji. Można? Można.

Real Madryt po raz drugi z rzędu skompromitował się u siebie. Wszystko się posypało jak domek z kart. Nie widać drużyny, nie widać ręki trenera, nie widać nikogo, kto bardziej niż inni chce poprawić tę sytuację. Być może – to nadal nieoczywista kwestia – rozwiązanie nie jest w środku.

Real Madryt – AC Milan 1:3 (1:2)
0:1 Thiaw 12' (asysta: Pulisic)
1:1 Vinícius 23' (rzut karny)
1:2 Morata 39'
1:3 Reijnders 73' (asysta: Leão)

Real Madryt: Łunin; Lucas, Rüdiger, Militão, Mendy (74' Fran García); Tchouaméni (46' Brahim), Valverde (46' Camavinga), Modrić (63' Ceballos); Bellingham (74' Rodrygo); Vinícius, Mbappé
Milan: Maignan; Emerson (90'+3' Calabria), Tomori, Thiaw, Theo; Fofana, Reijnders; Musah (90'+3' Pavlović), Pulisic (70' Loftus-Cheek), Leão (78' Okafor); Morata (70' Abraham)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!