„Tylko łut szczęścia może sprawić, że Real nie wygra”
Przed wtorkowym meczem Realu z Milanem porozmawialiśmy z Sylwią Macioszek, która kibicuje najbliższemu rywalowi Królewskich od 2000 roku, a od 2008 tworzy stronę ACMilan.com.pl zrzeszającą polskich fanów Rossonerich.
Piłkarze Milanu po sobotnim meczu z Monzą. (fot. Getty Images)
Jak nastrój przed wtorkowym spotkaniem?
Myślę, że mieszane uczucia to określenie, które dobrze zdefiniuje nastrój przed wtorkowym meczem Realu z Milanem. Z jednej strony mamy potyczkę dwóch historycznych klubów, które zajmują odpowiednio pierwsze i drugie miejsce pod względem liczby zdobytych Pucharów Mistrzów. W dodatku Real to także triumfator ubiegłorocznej edycji. Wydawałoby się, więc że takie spotkanie to nie lada gratka dla kibiców.
Z drugiej jednak strony, my fani Milanu, zdajemy sobie sprawę, że Rossoneri grają obecnie w zupełnie innej lidze niż Real, który rokrocznie walczy o trofeum. Aktualny Milan co najwyżej aspiruje, by wrócić do ścisłej europejskiej czołówki. Poza tym styl i wyniki zespołu pod wodzą nowego trenera Paulo Fonseki nie napawają optymizmem. Jeśli doszukiwać się gdzieś nadziei dla Rossonerich to jedynie w tym, że czasami dyspozycja dnia i łut szczęścia mogą sprawić, że górą będzie ekipa, która przed meczem nie była faworytem, tak jak to miało miejsce w ostatnich derbach Mediolanu.
Rzeczywiście, Milan od początku obecnego sezonu rozczarowuje w Serie A i Lidze Mistrzów. Kto ponosi za to główną odpowiedzialność i dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedzialność za słabe wyniki, podobnie jak za sukcesy, zazwyczaj rozkłada się równo pomiędzy właścicieli, zarząd, sztab trenerski i piłkarzy. Nie inaczej jest w Milanie. Przed obecnym sezonem włodarze klubu mieli kilka priorytetów: przede wszystkim zatrudnienie odpowiedniego szkoleniowca w miejsce odchodzącego Stefano Piolego oraz wzmocnienie kilku newralgicznych pozycji, aby drużyna mogła wykonać skok jakościowy.
Na razie dokonane wybory się nie spłacają. Trener Fonseca miał za zadanie nadać zespołowi nową tożsamość i uporządkować fazę defensywną, a póki co nie zanotowaliśmy specjalnych postępów w tym aspekcie. Liderzy zespołu, może poza Christianem Pulisiciem, też przeważnie zawodzą. Myślę, że w obecnym Milanie sprawdza się powiedzenie, że ryba psuje się od głowy. Nie widać w klubie spójnej wizji i jedności intencji na każdym szczeblu, która powinna cechować wielkie kluby.
Od 2014 do 2021 roku Rossoneri nie potrafili nawet zakwalifikować się do Champions League, a przecież w przeszłości siedem razy zdobywali Puchar Europy. Teraz jest lepiej, ale czy w najbliższym czasie mogą odbudować się na tyle, by ponownie walczyć o to trofeum? Ile im to może zająć?
Milan w sezonie 2022/23 doszedł aż do półfinału Ligi Mistrzów, ale trudno to traktować inaczej niż efekt zbiegu różnych sprzyjających okoliczności, w tym losowania. Nie powiem nic odkrywczego: aby zagościć znów na stałe w czołówce, Milan musi znacznie zwiększyć swoje możliwości ekonomiczne, a o to będzie na tym etapie trudno bez nowego, własnego stadionu. Działacze klubu pracują w tym kierunku, natomiast we Włoszech jest to prawdziwa droga przez mękę, bo lokalne władze, zamiast pomagać, rzucają kolejne kłody pod nogi.
Póki co Rossoneri muszą liczyć, że uda im się wychować albo wyłapać za bezcen takie perełki jak wspomniany Pulisic, gdyż ekonomicznie nie są w stanie rywalizować o największe piłkarskie nazwiska. Ponadto Serie A, mimo iż w rankingach plasuje się wysoko, to marketingowo jest znaczniej mniej łakomym kąskiem niż Premier League czy La Liga, co naturalnie przekłada się na możliwość finansowe włoskich klubów.
Kto jest obecnie największą gwiazdą zespołu? Kogo powinni obawiać się piłkarze i kibice Realu?
Trener Fonseca, mimo iż ostatnio regularnie pomija Rafaela Leão w wyjściowym składzie, raczej wystawi Portugalczyka na mecz z Realem. Napastnik Milanu nie grzeszy skutecznością, ale nie da się zaprzeczyć, że jeśli ktoś miałby wyczarować coś z niczego, to właśnie Rafa. Poza tym jest oczywiście Kapitan Ameryka, czyli Pulisic, który jest nie tylko efektowny, ale też efektywny. Fani Milanu liczą również na to, że zobaczą najlepszą wersję Theo Hernándeza oraz Mike'a Maignana. Wśród mniej oczywistych nazwisk, myślę, że warto zwrócić uwagę na Tijjaniego Reijndersa, który ostatnio błyszczy na tle klubowych kolegów i na stałe zagościł w pierwszej jedenastce reprezentacji Holandii.
Jakie są słabe strony drużyny Paulo Fonseki?
Można by ironicznie zapytać, czy są jakieś mocne. A mówiąc serio, to trzeci kolejny sezon, kiedy Milan nie grzeszy solidnością w defensywie. O ile ściągnięcie Fofany z Monaco poprawiło nieco sytuację w środku pola, o tyle ataki sunące prawą flanką, za którą odpowiadają Emerson Royal, tudzież Davide Calabria, przyprawiają fanów Milanu o spory ból głowy. Środkowym obrońcom często, mówiąc kolokwialnie, odcina prąd, a formacja ofensywna zapomina o zadaniach defensywnych. Milan ciągle jest zespołem w trakcie budowy, któremu brakuje zgrania i zrozumienia, co przekłada się też na mało logiczne wybory pod bramką rywali.
Mówiłaś o roli Theo, ale obecnie w drużynie Milanu mamy jeszcze kilku innych byłych graczy Królewskich. Jaką rolę w zespole pełnią Álvaro Morata, Luka Jović i Álex Jiménez?
Myślę, że Theo Hernández i Álvaro Morata to już na tyle uznana marka, że nie trzeba ich nikomu przedstawiać. Reprezentant Francji w formie to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy lewy obrońca świata i wicekapitan zespołu. Prawdopodobnie jedyny piłkarz Rossonerich, którego chciałaby u siebie niemal każdy klub. Z kolei Morata to ten typ zawodnika, który swoją mentalnością i zaangażowaniem od razu zjednuje sobie fanów zespołu, do którego trafia. To prawdziwy lider, który w młodej ekipie jest na wagę złota.
Luka Jović w zeszłym sezonie często pełnił rolę jokera i zbawcy zespołu w trudnych momentach. Obecnie jednak nie znajduje uznania w oczach trenera do tego stopnia, że nie został nawet zgłoszony do Ligi Mistrzów. Alex Jiménez z kolei to raczej melodia przyszłości i póki co bryluje głównie w drużynie rezerw, czyli Milanie Futuro występującym w Serie C.
Chciałem jeszcze zapytać o Rafaela Leão. Portugalczyk jest największą gwiazdą drużyny, a ostatnio trener sadza go na ławce. Chodzi tylko o nieskuteczność?
Relacja Fonseki z Leão nadawałaby się na scenariusz paradokumentu Trudne sprawy. To dwóch Portugalczyków w Milanie, którzy paradoksalnie nie mogą znaleźć wspólnego języka. Fonseca chciałby nakłonić gracza do większego zaangażowania w fazie defensywnej. Na pytania dziennikarzy o status Leão w drużynie odparł ostatnio, że status nie wychodzi na boisko i posadzenie na ławce Rafaela to taki sam wybór jak każdy inny.
Z drugiej strony Leão to gwiazda zespołu i najlepiej opłacany zawodnik. Można się oburzać na takie traktowanie i zarzucać Fonsece brak pomysłu na zawodnika oraz to, że marnuje jego potencjał. Można też widzieć w tym szansę dla Leão, aby w końcu przeszedł ostateczną metamorfozę w zawodnika klasy światowej. Póki co Portugalczyk jest wciąż jak niekończone dzieło, które fanów Milanu równie często zachwyca, co doprowadza do rozpaczy.
Jaki wynik wtorkowego pojedynku typujesz?
Rozum podpowiada, że podrażniony Real w starciu z chwiejną defensywą Milanu, to gotowy przepis na katastrofę z perspektywy fana Rossonerich. Mówiąc pół żartem, pół serio, mam nadzieję, że nasz stary dobry znajomy Carletto Ancelotti nas oszczędzi. Ja życzyłabym sobie, aby Milan zbliżył się do formy zaprezentowanej w derbach Mediolanu i wywiózł z Madrytu przynajmniej remis. Niech będzie efektowne 2:2 jak za starych, dobrych czasów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze