Ciągle bez wyjazdowego zwycięstwa
W 6. kolejce Euroligi Real Madryt przegrał z Olympiakosem. Mecz był wyrównany przez 30 minut, ale w ostatniej kwarcie Królewscy wyraźnie obniżyli loty i mieli problem ze skutecznością. Ciągle nie udało się im wygrać meczu na wyjeździe.
Sergio Llull. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt ciągle pozostają bez zwycięstwa na wyjeździe w tym sezonie. Dzisiaj o wygraną nie było z pewnością łatwo, w końcu madrytczycy odwiedzili jeden z najtrudniejszych terenów w całej Eurolidze. Olympiakos wyszedł zwycięsko z tego starcia, w którym zawiodła skuteczność rzutów z dystansu w czwartej kwarcie. Królewscy postawili wtedy na takie rozwiązanie, ale kolejne próby okazywały się niecelne. Chus Mateo postanowił zawęzić kadrę na ten mecz i korzystał tylko z dziewięciu zawodników.
W ciągu pierwszych pięciu minut rywalizacji najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Ibaka, który zdobył osiem punktów. Jego gra była na tyle dobra, że może trochę dziwić brak szans w dalszej części rywalizacji. Real Madryt prezentował się bardzo solidnie w defensywie, co współgrało ze słabą skutecznością rywali na obwodzie. W ofensywie było całkiem nieźle, zarówno pod koszem, jak i dalej od obręczy. Prowadzenie kilka razy przeszło z rąk do rąk, ale po 10 minutach to goście mieli więcej punktów (17:21).
Druga kwarta trochę zmieniła obraz rywalizacji. Olympiakos poprawił się w obronie i wypchnął Królewskich na odwód. Wejścia pod kosz sporo kosztowały madrytczyków, więc znacznie częściej stawiali na rzuty z dystansu. Pod tym względem wypadali bardzo słabo, a mimo to potrafili powiększyć prowadzenie. To trwało jednak tylko chwilę, bo gospodarze wzięli się do odrabiania strat i to oni schodzili na przerwę z prowadzeniem (36:34).
Po zmianie stron Real Madryt odzyskał możliwość gry pod koszem dzięki Deckowi. Argentyńczyk świetnie się spisywał pod obręczą i Królewscy znów zaczęli uciekać gospodarzom. Gra wyglądała dobrze i w tym fragmencie rywalizacji po prostu Królewscy byli drużyną lepszą. Olympiakosu nie można przy tym w żadnym momencie lekceważyć. Wezenkow rozgrywał jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie i pomagał gospodarzom w dalszej walce (56:59).
Ten bardzo zacięty i wyrównany mecz zaczął się zdecydowanie przechylać w stronę Olympiakosu w czwartej kwarcie. Real Madryt źle ją zaczął, pozwalając gospodarzom na serię 8:0, ale później nie było wcale lepiej. Królewscy oddali wiele rzutów za trzy punkty, jednak sporo z nich nie lądowało w koszu. De tego doszły też błędy w rozegraniu. Olympiakos natomiast za sprawą McKissica i Wezenkowa przypieczętował zwycięstwo.
79 – Olympiakos (17+19+20+23): Walkup (12), Fall (6), Wezenkow (23), Papanikolau (2), Fournier (10), Williams-Goss (0), Wright (2), Vildoza (0), Dorsey (-), Peters (7), Milutinov (2), McKissic (15).
69 – Real Madryt (21+13+25+10): Campazzo (7), Hezonja (15), Musa (4), Deck (12), Ibaka (8), Abalde (5), Rathan-Mayes (-), González (-), Gueye (-), Tavares (6), Llull (7), Ndiaye (5).
Poza kadrą znaleźli się:
• Usman Garuba – ciągle nie wrócił do pełni zdrowia po kontuzji.
• Andrés Feliz – zerwanie powięzi podeszwowej prawej stopy. Prawdopodobny powrót: koniec listopada.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze