Claudio Giráldez, „menedżer”, którym miał być Benítez
Przez ostatnie siedem miesięcy życie Claudio Giraldeza wywróciło się o 180 stopni. W marcu ogłoszono go pierwszym trenerem Celty, a niedługo później, choć drużyna wciąż walczyła jeszcze o utrzymanie, przedłużono z nim kontrakt do 2027 roku.
Claudio Giráldez. (fot. Getty Images)
Giráldez na ławce zastąpił Rafę Beniteza, który opuścił klub kuchennymi drzwiami z racji na słabe wyniki oraz przede wszystkim utratę zaufania w szatni. Obecny szkoleniowiec ekipy z Vigo cieszy się poparciem zarówno zarządu, jak i kibiców. W ostatnich latach jedynie Eduardo Coudet mógł momentami liczyć na podobne zaufanie. Po zwolnieniu Eduardo Berizzo Celta stała się prawdziwą maszynką do mielenia trenerów.
Za Beniteza klub chciał zmienić tę dynamikę. Hiszpanowi zaoferowano bardzo wysoki kontrakt (przez który Celta do dziś cierpi finansowo), by został nie tylko trenerem, ale też menedżerem na angielską modłę. Rafa miał pomóc w rozwoju nie tylko sportowym, lecz także instytucjonalnym. Projekt wysypał się jednak już po dziewięciu miesiącach. Wtedy to pani prezes Marián Mouriño przy poparciu najbliższych współpracowników postanowiła dać szansę Giraldezowi.
36-latek na ten moment jest bardzo ceniony przez fanów, którzy obserwowali jego rozwój od czasów pracy w kategoriach młodzieżowych. Dla ogółu był on jednak nieznaną postacią na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Wiedziano o nim naprawdę niewiele. W La Lidze przedstawił się zwycięstwem na wyjeździe z Sevillą, gdzie mogliśmy obserwować Celtę grającą radosny i ofensywny futbol. Zachwytu nie krył Iago Aspaas, który tamtego dnia stwierdził, że właśnie tak powinna grać drużyna, nawet jeśli nieraz ma się to wiązać z porażką.
Kapitan Celty jest żywym obrazem tego, co udało się osiągnąć Giraldezowi w zaledwie pół roku. Mowa przede wszystkim o zjednoczeniu. Trener połączył wszystkie ogniwa szatni, którą znał już wcześniej, lecz w której także musiał sobie zapracować na szacunek. Jego sposób pracy urzekł zawodników, czego nie można powiedzieć o Benitezie. Piłkarze świetnie się bawią na treningach i przede wszystkim czują, że ich zdanie ma znaczenie. Daje to bardzo dobre efekty w zespole, który od lat balansuje na krawędzi.
Praca Giraldeza to mimo wszystko coś więcej niż tylko dobry warsztat trenera przychodzącego ze szkółki. Ci, którzy są blisko niego, zaznaczają, że jest człowiekiem mającym pod kontrolą nie tylko to, co dzieje się na boisku, lecz także poza nim. Ma obsesje na punkcie dążenia do perfekcji i zawsze myśli o tym, jak można zrobić coś lepiej na każdej płaszczyźnie. W praktyce zdążył się więc dorobić także statusu menedżera.
Giráldez od czasu do czasu spotyka się z panią prezes i stale dba o codzienne potrzeby drużyny. Podczas tych spotkań trudno nie zauważyć ambicji trenera. Po każdym zebraniu spisuje listę rzeczy do poprawy i omawia poszczególne aspekty z działaczami i swoim sztabem. Sięga to nawet ogrodników. Gdy czegoś potrzebują, on stara się to jak najszybciej załatwić. Otoczenie szkoleniowca stale powtarza, że robi on wszystko, by Celta stawała się coraz lepszym klubem, zaznacza Relevo.
Nie jest to mimo wszystko nowość, ponieważ podobnym podejściem wykazywał się już w niższych kategoriach. Swego czasu walczył o to, by jego podopieczni mogli dzielić instalacje z pierwszym zespołem i by mogli jeśli razem z nim. Zależało mu na tym, by wychowankowie mogli usiąść przy jednym stole na przykład z Iago Aspasem. Miało to na celu osiągnięcie większej identyfikacji z klubem i naturalne przyspieszenie procesu wdrażania graczy ze szkółki.
Giráldez nie miał jeszcze okazji mierzyć się jako trener z Realem Madryt i Barceloną. Co ciekawe to właśnie porażka z Królewskimi pozbawiła posady Beniteza. Starcie z Królewskimi na Balaídos będzie miało jednak szczególny smak dla trenera gospodarzy również z innego powodu. Swego czasu spędził bowiem siedem lat w szkółce Los Blancos. W 2007 roku zadebiutował w Castilli przeciwko… rezerwom Celty. Galisyjczycy wygrali wówczas 3:1, a w ich barwach wystąpił niejaki Iago Aspas. Następnie Giráldez przeszedł na drugą stronę barykady, by przez jakiś czas reprezentować barwy drugiej drużyny Atlético. Dziś zmierzy się z Realem Madryt, ale już jako szkoleniowiec Celty, wieńczy swój tekst Relevo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze