Pierwsze zwycięstwo w Eurolidze
Real Madryt wygrał z Partizanem po spotkaniu, w którym da się znaleźć o wiele więcej pozytywów niż w poprzednich meczach. Negatywną wiadomością jest kontuzja Andrésa Feliza, szczególnie że Campazzo może zostać ostatecznie zawieszony na jeden pojedynek.
Facundo Campazzo i Xavier Rathan-Mayes. (fot. Getty Images)
Real Madryt pokonał przed własną publicznością Partizan, odnosząc tym samym pierwsze zwycięstwo w tym sezonie Euroligi. Serbowie po dwóch kolejkach pozostają bez wygranej. Najlepszym zawodnikiem dzisiejszego spotkania został Facundo Campazzo, co jest o tyle ciekawe, że początkowo Argentyńczyk miał w ogóle nie zagrać. Euroliga zawiesiła go na jeden mecz, ale odwołanie Królewskich poskutkowało zawieszeniem kary. Facu do 8 punktów dołożył 11 asyst i 6 zbiórek.
Początek spotkania należał jednak do Partizana. Podobnie jak poprzedni rywale Realu Madryt Serbowie świetnie spisywali się na linii rzutów z dystansu. W pierwszej kwarcie wykorzystali 6 na 10 takich prób i to oni prowadzili przez większość czasu. Sygnał do odrabiania strat dał Ndiaye, który znów pokazał się z bardzo dobrej strony. Swoje robił również Hezonja i ostatecznie po 10 minutach na tablicy świetlnej był remis (24:24).
W drugiej kwarcie świetnie spisywał się Campazzo, który dzisiaj nie znalazł się w wyjściowej piątce. Facu świetnie rozgrywał, a korzystał na tym między innymi Ibaka, który zanotował kolejny solidny występ. Królewscy zbudowali sobie kilka punktów przewagi, ale przed przerwą Partizan ruszył do ataków. Gospodarze mieli przez to problemy z faulami. W dodatku kontuzji nabawił się Andrés Feliz. Dla niego początek gry w Madrycie nie jest najłatwiejszy. W połowie spotkania różnica wynosiła tylko trzy oczka (50:47).
Po zmianie stron dosyć szybko na ławkę musiał wrócić Tavares, który sfaulował po raz czwarty. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na grę madrytczyków. Duet Campazzo-Ibaka skutecznie funkcjonował w ataku, ale co ważniejsze, na dobrym poziomie była defensywa. Ostatnio z tym Królewscy mieli największe problemy, a tu wreszcie było widać pewne symptomy poprawy (68:64).
Ostatnią kwartę Real Madryt rozpoczął od serii 10:2, co okazało się kluczowe, bo tej przewagi już nie oddał do końca. Rathan-Mayes dwukrotnie trafił z dystansu. Pod tym względem Kanadyjczyk był dzisiaj bezbłędny (4/4). Partizan się nie poddawał i jeszcze próbował odrabiać straty. Carlik Jones czy Ntilikina dawali drużynie kolejne punkty, ale Real Madryt utrzymał korzystny wynik do końca.
93 – Real Madryt (24+26+18+25): Hezonja (10), Musa (12), Tavares (8), Feliz (2), Ndiaye (10), Abalde (4), Campazzo (8), Rathan-Mayes (12), González (-), Deck (10), Ibaka (15), Llull (2).
86 – Partizan (24+23+17+22): Davies (8), Lundberg (6), Nakić (5), Brown (12), Bonga (6), C. Jones (15), Ntilikina (11), Koprivica (-), Marinković (12), Pokuševski (0), Lakić (-), T. Jones (11).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze