Puchar ULEB: Przegrana z Uniksem
Uniks Kazań 76:69 Real Madryt
Real Madryt powinien być zadowolony z końcowego wyniku, bowiem Uniks Kazań prowadził już nawet różnicą 20 punktów, ale nie potrafił jej utrzymać do końca. Felipe Reyes i Charles Smith zdobyli kolejno 22 i 26 punkty, dając swojemu zespołowi nadzieje na korzystne wyjście z tego dwumeczu. Aby awansować do finału, nasi koszykarze muszą wygrać w Vistalegre przewagą co najmniej siedmiu punktów. Ewentualna porażka pogrzebie jedyną szansę na dalszą walkę o zwycięstwo w tych rozgrywkach.
Parkiet w kazańskiej hali staje się powoli tradycyjnym miejscem porażek Realu Madryt. Królewscy ulegli Uniksowi 94:100, jeszcze w fazie grupowej. Podobny scenariusz sprawdził się dzisiaj, aczkolwiek nie był on aż tak tragiczny. Misja odrobienia siedmiu punktów w rewanżowym starciu w Madrycie jest jak najbardziej wykonalna. Nie mniej jednak, zwycięstwo było w tym meczu celem numer jeden, jednak 15-godzinna podróż wyraźnie wyczerpała zawodników Realu. Było to aż nadto widoczne podczas gry.
Spotkanie rozpoczęło się na w połowie wypełnionej, lecz bardzo głośnej, hali.
Tunçeri, Bullock, Smith, Reyes i Sekulić - oto wybrańcy Joana Plazy, którzy mieli stanowić o sile wyjściowej piątki, a tym samym zapewnić komfort prowadzenia od samego początku. Jak widać, na tak ważne spotkanie wyzdrowieć zdołał Kerem Tunçeri, który narzekał ostatnio na uraz barku.
Obie drużyny grały bardzo otwarcie podczas pierwszych minut meczu, co objawiało się w bardzo szybkim tempie gry i bardzo wyrównanym wynikiem na tablicy. Stombergas i Mescheriakov skoncentrowali się na Bullocku i Reyesie, pozostawiając bez opieki Smitha i Sekulicia, którzy dbali o skuteczną ofensywę Realu. Pierwsza kwarta zakończyła się rezultatem 23:20 dla gospodarzy.
Kluczem do gry była kwarta numer dwa. Real Madryt zdobył zaledwie dziewięć punktów w przeciągu dziesięciu minut. Bullock, Smith, Mumbrú i spółka robili wszystko, aby powiększyć dorobek punktowy swojej drużyny, lecz pudłowali niemiłosiernie. Uniks uciekł Królewskim na odległość 8:0. To nie był najlepszy dzień Louisa Bullocka - można właściwie uznać, że Amerykanin zagrał jedno z najgorszych spotkań - przez co Joan Plaza postanowił posadzić go na ławce rezerwowych. Tymczasem bracia Lawrinowicz pokazali nam, jak niebezpieczni potrafią być z linii rzutów za trzy punkty, podwyższając jeszcze rezultat tuż przed przerwą (36:29)
Real Madryt czekała trzecia kwarta, w której nasi koszykarze zwykli odrabiać straty, przywracając tym samym nadzieję na zwycięstwo, lecz dzisiejszy mecz był zupełnie inny, niż wszystkie poprzedni. Niesieni dopingiem własnych kibiców, zawodnicy Uniksu trafiali niemal wszystko, co było do trafienia, podczas gdy Królewscy sprawiali wrażenie zagubionych, zdekoncentrowanych. Jedyny Felipe Reyes próbował skupić się na grze i, jak przystało na kapitana, poderwać zespół do walki. Rosjanie jednak grali bardzo dobrze i po „trójce" Czikalkina, kończącej trzecią część spotkania, wygrywali już 61:46.
Madridistas, podczas ostatnich 10 minut, powinni zniwelować straty najbardziej, jak to tylko możliwe, zapewniając sobie lepszą sytuację przed rewanżem w Madrycie. Niestety - różnica powiększyła się jeszcze bardziej, do dwudziestu punktów (72:52) i wydawało się, że może być jeszcze gorzej, ale w odpowiednim momencie obudzili się Felipe Reyes i Charles Smith, którzy podgonili przeciwnika i dzięki którym Real przegrał zaledwie siedmioma „oczkami".
Wyciągając wnioski z potyczek Realu z Uniksem w fazie grupowej, nie powinnyśmy rozpaczać. Po przegranej na wyjeździe, Królewscy potrafili wygrać na własnym terenie przewagą 16 punktów, a więc droga do finału w Charleroi jest nadal otwarta. Rewanż odbędzie się 20 marca.
76 - Uniks Kazań (23+13+25+15): Mccullough (15), Stevenson (9), Mescheriakov (4), Stombergas (6), Dariusz Lawrinowicz (17) – Czikalkin (9), Krzysztof Lawrinowicz (14), Samoilenko (-), Savanović (2);
69 - Real Madryt (20+9+18+22): Tunçeri (5), Bullock (1)*, Smith (26), Felipe Reyes (22), Sekulić (7) – Hevelle (5), Hernández-Sonseca (-), Raúl López (3), Marko Tomas (-), Alex Mumbrú (-);
*Chciałbym podkreślić, iż nie wystąpił tu żaden błąd w druku - Sweet Lou naprawdę zdobył tylko 1 (słownie: jeden) punkt!
Niestety, to nie koniec złych wiadomości. Z obowiązku (mimo iż z chęcią bym o tym zapomniał) wypada mi wspomnieć o sobotniej porażce naszych koszykarzy w Lidze ACB. Spekulowano, że Gran Canaria będzie chciała za wszelką cenę przeciwstawić się Realowi Madryt i tak się właśnie stało.
Pierwsza kwarta to gra na dość wyrównanym poziomie. Jako pierwsi prowadzenie objęli goście (6:2), a zdobywanie kolejnych punktów przychodziło im z dużą łatwością. Wyjątkowo udany występ zaliczył najlepszy z ekipy Wyspiarzy - Moran. Real zdołał przejąć inicjatywę i zdobyć osiem punktów bez żadnej reakcji ze strony przeciwnika, co dało remis, 24:24.
Na drugie 10 minut Joan Plaza wystawił zupełnie inną „piątkę", a na parkiecie pojawił się m.in. młody Nguema. Real Madryt prowadził przez cały okres drugiej kwarty, lecz w końcówce bliski przejęcia prowadzenia byli koszykarze Gran Canarii, ze szczególnym wyróżnieniem Salva Maldonado i Kornela Davida. Celny rzut z obwodu Alexa Mumbrú w ostatnich sekundach pierwszej połowy, dał odrobinę spokoju na czas przerwy (41:38).
Ta posłużyła gościom, którzy wyszli na parkiet głodni sukcesu. Aby jednak ten sukces osiągnąć, musieli pokonać Louisa Bullocka, który liderował drużynie Królewskich. Znów jednak, nasi koszykarze zawiedli w końcówce meczu. Dwa niecelne rzuty Bullocka i Raula Lópeza przekreśliły szanse nawet na dogrywkę, a Real przegrał drugie spotkanie z rzędu w lidze krajowej. Na nasze szczęście, swój mecz przegrała także TAU Cerámica, więc przewaga Los Blancos nad drużyną z Vitorii nadal wynosi jedno zwycięstwo.
82 - Real Madrid (24+17+23+18): Raúl López (7), Bullock (18), Mumbrú (6), Hervelle (10), Hernández Sonseca (4) - Reyes (12), Tomas (2), Smith (10), N'Guema (1), Sekulic (10);
85 - Gran Canaria Grupo Dunas (24+14+21+26): Fernández (1), Hunter (16), Moran (15), Vroman (12), David (13) - Savané (10), Guerra (3), Norris (9), Pérez (3), Baldo (3);
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze