AS: Chelsea zgłasza się po Łunina
The Blues chcą zrobić krok naprzód w sprawie transferu Ukraińca. Real Madryt zaakceptowałby wymianę z udziałem Kepy okraszoną pewną dopłatą. Z szatni docierają głosy, że Andrij „nie jest sobą”.
Andrij Łunin. (fot. Getty Images)
Andrij Łunin jest jedną noga poza Realem Madryt. Mimo że twierdzi, iż jest pewien swojej przyszłości w klubie, wie, że warunki, które stawia, są nieosiągalne. Chce więcej minut na boisku, chce grać częściej niż tylko w meczach pucharowych, a to w kontekście Thibaut Courtois gotowego na 200% jest niemożliwe. Nie ma porozumienia. I zamiast się zbliżać, stanowiska obu stron oddalają się od siebie każdego dnia. Do tego stopnia, że Królewscy przyspieszyli poszukiwania zastępcy. Wybrańcem jest Kepa, który potwierdził swoje predyspozycje do bycia drugim bramkarzem i bardzo chciałby wrócić. Ale dopóki nie zostanie sfinalizowane odejście Andrija, nic się nie wydarzy. Operacja jest efektem domina. A Chelsea postara się je uruchomić.
Na Stamford Bridge od tygodni rozważano sprowadzenie Ukraińca i w końcu zdecydowano się spróbować i zaryzykować. Zapalono zielone światło. The Blues wiedzą, że osiągnięcie porozumienia jest skomplikowane (Real wycenił Łunina na 30 milionów euro, kwotę, której nie są w stanie osiągnąć), ale nie jest niemożliwe. Bo mają klucz do tych drzwi, którym jest właśnie Kepa. W grze jest kwestia wymiany z pewnymi zastrzeżeniami. W żadnym wypadku nie chodzi o bezpośrednią wymianę na zasadzie piłkarz za piłkarza, ponieważ oba kluby rozumieją, że wartość Andrija jest wyższa (ma 25 lat, a Kepa 29 i są w dwóch różnych momentach swoich karier). Los Blancos rozważają zaakceptowanie tej wymiany, ale dodając do tego pewną sumę pieniędzy. Ile? To jedna wielka niewiadoma. I tu jest pies pogrzebany.
Łunin zachowuje się dziwnie
Z Valdebebas wychodzą dwie dwie informacje. Pierwsza jest taka, że Łunin nie traci ani krzty profesjonalizmu. Wznowił treningi 15 lipca, z własnej woli skracając swoje wakacje o cały tydzień. To posunięcie zwróciło uwagę, ale zostało uszanowane (klub stara się tego lata zapewnić zawodnikom odpoczynek, nawet wręcz „zakazując” wcześniejszych powrotów… czego w przypadku Ukraińca nie zrobiono). Od tego czasu pracuje jak każdy inny gracz, na 100%, zgodnie z wymaganiami Carlo Ancelottiego i w nieubłagalnym upale, który nawiedza stolicę Hiszpanii.
Ale jest jeszcze jeden szczegół. Można usłyszeć, że „nie jest sobą”. Od momentu rozczarowania na finiszu poprzedniego sezonu, kiedy został zastąpiony przez Courtois i usiadł na ławce w finale Ligi Mistrzów na Wembley, widać u niego niezadowolenie. Co prawda bez żadnych fochów w stosunku do kolegów, bez afrontów, bez nieodpowiednich zachowań. To coś wewnętrznego, ale zauważalnego. Łunin zmaga się z codziennym dylematem w swojej głowie. Czy zostać, wiedząc, jaka jest sytuacja, czy też odejść z Realu Madryt w poszukiwaniu minut. Szalenie trudno jest podjąć decyzję o opuszczeniu tego klubu. To krok, którego przez długie dekady żałowało wielu piłkarzy. Skok, który przyprawia o zawroty głowy. Jego otoczenie najbardziej przekonuje go, że powinien odejść. Że powinien uwierzyć w siebie i rozwinąć skrzydła.
Kepa pełen entuzjazmu
Na drugiej stronie tego medalu znajduje się wizerunek Kepy. Jak już wcześniej wspomniano, marzy on o powrocie do Realu Madryt, nawet jeśli miałoby to oznaczać obniżkę wynagrodzenia (jego zarobki w Chelsea są wyższe niż te, które otrzymałby w Realu). Nieważne. W wieku 29 lat chce na stałe zamieszkać w Madrycie i kontynuować swoją karierę w drużynie, którą postrzega jako rodzinę. Bardzo szybko zyskał sympatię w Valdebebas, zbliżając się do grupy hiszpańskich zawodników i stając się kluczową postacią w tworzeniu grupy od stycznia zeszłego roku. Wówczas stracił miejsce w składzie w Superpucharze Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej, ale do końca sezonu był przykładem profesjonalizmu, aż do najważniejszego starcia na Wembley. Był w pełni oddany. Bez żadnych negatywnych emocji.
Królewscy stawiają sprawę jasno – jeśli Łunin odejdzie, chcą, by jego miejsce zajął Bask. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ani ze strony Ancelottiego, ani ze strony samego Kepy, który przekazał klubowi swoją pełną akceptację dla roli drugiego golkipera, przyjmując stan rzeczy, że Courtois, dopóki utrzymuje swój poziom, jest numerem jeden. Wróciłby jako rezerwowy, gotowy do pomocy zespołowi. Bez ani jednej skargi. Pewne w tym wszystkim jest jedno – Kepa opuści tego lata Chelsea, z którą pozostał mu jeszcze rok kontraktu. To stwierdzenie jest tak pewne, że nie pojechał na zgrupowanie do Stanów Zjednoczonych. Wszystkie strony wiedzą, że nie zostanie, i wszystkie strony pracują nad jego odejściem.
Nadmiar bramkarzy
Na tę chwilę nie wpłynęła jeszcze formalna oferta od Chelsea, ale oba kluby wiedzą, jak ma wyglądać transakcja: wymiana z Kepą i pieniądze. W biurach na Stamford Bridge nadal zastanawiają się nad kwotą. To jest sedno sprawy. Chelsea bardzo poważnie myśli o Łuninie, mimo że ma w kadrze sześciu bramkarzy (Robert Sánchez, Đorđe Petrović, Gabriel Slonina, Marcus Bettinelli, Emil Bergström oraz sam Kepa) i przyspiesza także negocjacje w sprawie Filipa Jørgensena (londyńczycy zaoferowali 20 milionów euro za bramkarza Villarrealu). Ukrainiec również jest w ich planach. Real o tym wie i na razie czeka. Tak jak Kepa.
Więcej zainteresowanych
Tak czy siak, Chelsea nie jest jedynym zainteresowanym. Wiele klubów śledzi sytuację 25-latka, ale oferty jeszcze nie napłynęły. To cisza przed burzą. Dopóki Łunin nie zadeklaruje, że chce odejść, potencjalni nabywcy trzymają dystans. Milczenie jest złym towarzyszem, ponieważ wprowadza zamieszanie. Ale jego ruchy każdego dnia coraz bardziej oddalają go od Santiago Bernabéu. Pewne jest to, że tego lata albo przedłuży kontrakt, albo zostanie sprzedany. To nie podlega negocjacjom. Taki jest pewnik w tym zaplanowanym, wizualizowanym i wyczekiwanym efekcie domina. Ale wciąż nieuruchomionym.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze