Advertisement
Menu
/ as.com

Dwóch bramkarzy, jedno przeznaczenie

Andrij Łunin wciąż się waha, a Kepa dopiero co odrzucił lukratywną ofertę z Arabii Saudyjskiej w oczekiwaniu na rozwój sytuacji w Madrycie. Ukrainiec ani nie odpowiada na propozycję przedłużenia kontraktu, ani nie ogłasza, że odchodzi. A Real zaczyna się niecierpliwić.

Foto: Dwóch bramkarzy, jedno przeznaczenie
Andrij Łunin i Kepa Arrizabalaga w rozgrzewce przed wrześniowym meczem z Getafe. (fot. Getty Images)

Kiedy Łunin się waha, Kepa umiera z pragnienia powrotu. Taka jest rzeczywistość. To podsumowanie zawiłej sytuacji, która pomimo prostoty diagnozy, nadal pozostaje w impasie. Ukrainiec ma kontrakt (do 2025 roku), a żeby Kepa mógł wrócić, Łunin musiałby zostać sprzedany tego lata. Ma oferty, wiele ofert, niektóre naprawdę atrakcyjne (jak ta z Arsenalu), ale nie jest pewien, co zrobić. Oto sedno sprawy. Przynajmniej tak to wygląda z zewnątrz. Przedłużenie jego kontraktu zostało uzgodnione w maju (umowa miała obowiązywać do 2028 roku, ale ostatecznie dogadano się do 2029 roku), jednak od tamtego czasu milczy. Nic, absolutna cisza. A jednocześnie kuluarowe szepty. Łunin ma wątpliwości, Kepa – żadnych.

W całej tej sytuacji jest jeden pewnik: Andrij rozpoczął treningi z Realem Madryt od dziś, 15 lipca. Mimo że miał pozwolenie na dołączenie do drużyny za tydzień (do 26 czerwca przebywał na EURO), postanowił skrócić swoje wakacje i była to jego osobista decyzja. W konsekwencji Łunin miał tylko 18 dni odpoczynku. Nie wykorzystał nawet trzech tygodni, które zwykle uważane są za minimum. Był w Hiszpanii, widziano go w Marbelli tydzień temu, a na początku tego tygodnia wrócił do Madrytu. Nie planuje już żadnych podróży, więc będzie trenował.

Wembley było ciosem
To będzie pretemporada poprzedzająca jego ostatni rok w Madrycie, zgodnie z jego obecnym kontraktem. I tak będzie, dopóki nie odpowie na propozycję klubu, która może przedłużyć jego porozumienie do 2029 roku. Oferta została złożona zaraz po wyeliminowaniu Bayernu Monachium w Lidze Mistrzów i od tego czasu wciąż leży na stole, bez żadnych, nawet najmniejszych zmian. Jeśli bramkarz tylko by chciał, mógłby złożyć pod nią podpis choćby dziś. Ale ma wątpliwości. I nadal nie odpowiada.

Powszechnie wiadomo, że występ Courtois w finale na Wembley była dla niego ciosem. Po tym, jak błyszczał w Lipsku, był bohaterem w Manchesterze i dopełnił dzieła w Monachium, Łunin spodziewał się postawić kropkę nad „i” w Londynie (choć przed samym meczem nie trenował z powodu grypy typu B i później dołączył do zespołu). Thibaut po prostu wrócił, a wraz z nim wróciła normalność i status quo między słupkami.

Jego otoczenie optuje za odejściem
Fakty są takie, że Łunin nie wie, co zrobić. Zostać i kontynuować rywalizację z Courtois, choć zdaje sobie sprawę, że jego poziom nadal jest niesamowity, mimo zerwania więzadła krzyżowego i uszkodzenia łąkotki, czy odejść i być pierwszym bramkarzem w innym klubie. Kilka tygodni temu, gdy był na fali, wyraźnie skłaniał się ku pierwszej opcji. Ale teraz w jego głowie panuje mętlik. Jego otoczenie namawia go do kontynuowania kariery poza Santiago Bernabéu. Żeby – skoro już pokazał, że potrafi latać – robił to bez obaw.

Ale w Madrycie muszą wykonać jakiś ruch. Bo ukraiński golkiper wchodzi w ostatni rok kontraktu, a to rodzi odwieczny dylemat: albo go przedłuży, albo Królewscy ryzykują, że stracą go za darmo za rok. Druga opcja w ogóle nie wchodzi w grę. Stanowczo. Tak więc milczenie z każdym dniem staje się coraz mniej opłacalnym wyjściem. Andrij musi podjąć decyzję. Albo parafuje nową umowę, albo akceptuje którąś z ofert, które do niego napłynęły. Jeśli zostanie, będzie walczył o miejsce w bramce z całkowicie wyleczonym i zdrowym Courtois. A jeśli odejdzie, zwolni się miejsce w kadrze.

Plan B: powrót Kepy
Planem awaryjnym Los Blancos, jak można było usłyszeć, jest sprowadzenie na stałe Kepy. Jego kontrakt z Chelsea wygasa w 2025 roku i nie czeka go tam już żadna przyszłość. Zarówno bramkarz, jak i klub są zdecydowani na rozstanie. Bask na pewno opuści Stamford Bridge tego lata. Ale jego priorytetem jest Real, nawet jeśli miałby rywalizować z takim gigantem jak Courtois. Ani mu to nie przeszkadza, ani się tego nie boi. Transfer byłby prosty, a sam zawodnik zgodziłby się na obniżkę pensji, żeby pozostać na Bernabéu. Tu wszystko byłoby łatwe i klarowne. Staje to w nieuniknionej kontrze do bieżącej sytuacji w Valdebebas.

„Nie” dla Arabii Saudyjskiej… w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń
Kepa pragnie powrócić do Madrytu. Kilka tygodni temu wydawało się to niemożliwe. Do tego stopnia, że Carlo Ancelotti dał mu 28 minut w spotkaniu z Betisem w ostatniej kolejce, by pożegnał się z kibicami i stadionem oraz by mógł przeżyć ostatnie chwile z tym herbem na piersi. Ale wątpliwości Łunina potencjalnie otwierają przed nim wielką szansę i chce ją maksymalnie wykorzystać. Kepa tak bardzo pragnie wrócić do Realu Madryt, że właśnie odrzucił ogromną ofertę z Arabii Saudyjskiej, konkretnie od Al-Ittihad, żeby umożliwić sobie pozostanie w stolicy Hiszpanii.

Na razie wciąż czeka. Czeka, wiedząc, że jeśli Łunin zdecyduje się odejść, Królewscy wybiorą jego. Zarówno Ancelotti, jak i klub oraz szatnia byli bardziej niż zadowoleni z jego postawy. Był piłkarzem, który, mimo rozczarowania związanego z utratą miejsca w Superpucharze Hiszpanii rozgrywanym w Arabii Saudyjskiej, nigdy nie okazał złych emocji. Wręcz przeciwnie: był uważany za ważną postać w budowaniu grupy i dawaniu przykładu, że drużyna zawsze jest najważniejsza. Real i całe madridismo wciąż czekają na Łunina, który ani nie mówi, że przedłuża kontrakt, ani nie mówi, że odchodzi. I to już zaczyna niepokoić. A Kepa jest w gotowości.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!