Llull: Nie widzę siebie w innym miejscu niż Madryt
Sergio Llull udzielił wywiadu dziennikowi El Mundo. Powiedział, że chce dalej grać w Realu Madryt i dodał, że nie wyobraża sobie siebie w innej drużynie.
Sergio Llull. (fot. Getty Images)
Trafiłeś do reprezentacji w 2009 roku i ciągle tutaj grasz, 15 lat i 7 medali później…
Jestem bardzo dumny z tych osiągnięć, z kariery również w reprezentacji. Zaczynałem właśnie ze Scariolo, który właśnie zaliczył 200. spotkanie w roli selekcjonera. Czuję się uprzywilejowany z powodu każdego turnieju i każdego kroku.
Rudy walczy o szóste igrzyska, a dla ciebie byłyby to czwarte.
Jeśli chodzi o Rudy’ego… To wiele wspomnień. Doświadczenia z wiosek olimpijskich są niesamowite. Pochody na otwarcie są wspaniałe. Poza tym miałem to szczęście, że dzieliłem drużynę ze spektakularną generacją, która pozwoliła nam zdobyć brązowe medale w Londynie i w Rio de Janeiro. Z upływem czasu nadamy temu jeszcze większą wartość.
Ludzie są świadomi tego, o co gracie w ten weekend?
Prawdę mówiąc, nie wiem. Staramy się nie myśleć zbyt wiele o tym, co myślą ludzie. Odcinamy się od hałasu z zewnątrz. To jest nowa sytuacja. Dzięki dobrej robocie kilku generacji od dłuższego czasu nie musieliśmy grać w kwalifikacjach. Myślę, że jest trudniej, niż ludziom się wydaje. Musimy podejść do tego, jak do każdego turnieju. Tym razem trzeba wygrać cztery mecze, żeby być w Paryżu. Taki jest cel.
W środę odbyło się pożegnanie Clavera. Chacho, Marc Gasol, Rudy… Wielu zawodników z twojego otoczenia kończy kariery.
Ten sezon był nostalgiczny pod tym względem. Bardzo emocjonujący. Claver, Chacho… Rudy’emu zostało jeszcze tyle, ile zostało. Marc już zakończył karierę. Takie jest życie. Profesjonalny sportowiec ma datę ważności. Jestem dumny, że mogłem dzielić szatnię z wszystkimi tymi legendami koszykówki i że mogłem być obecny przy ich pożegnaniach.
Jednak twój sezon był nawet lepszy od poprzednich.
Moje ciało odpowiadało lepiej w tym sezonie. W poprzednich na poziomie fizycznym wszystko mnie więcej kosztowało, miałem kilka przerw w związku z problemami mięśniowymi i rozkręcenie się wiele mnie kosztowało. W tym sezonie kontuzje mnie oszczędziły, czułem się dobrze fizycznie, co jest dla mnie ważne, żebym mógł pomagać drużynie na parkiecie i robić więcej rzeczy.
Zmieniłeś jakieś swoje przyzwyczajenia?
Nie zmieniłem nic wielkiego, jeśli mam być szczery. To oczywiste, że wraz z upływem lat i rozwojem musimy dostosowywać ciało do nowych sytuacji. Kiedy miałem 23 lata, nie dbałem o odżywanie, ani o ciało w takim stopniu jak teraz. Nie rozciągałem się przed i po treningu, nie wchodziłem do zimnej wody. Teraz wprowadziłem to wszystko. Lata mijają i na wszystko patrzysz przez lupę, żeby ciało wytrzymywało i odpowiednio odpowiadało.
Dončić dominuje w NBA i zakłada się, że to od was nauczył się zwycięskiej mentalności.
Ogromna duma, że mogliśmy mu w czymś pomóc… ale on uczył się sam. Luka wyprzedza swoje lata w świecie koszykówki. Jeśli nie jest teraz najlepszym zawodnikiem świata, to znajduje się wśród trzech najlepszych. Nie ma wątpliwości. Oglądanie go daje radość, jak kontroluje wszystko, co się dzieje na parkiecie. Fakt, że ciągle pamięta o nas, że pokornie staraliśmy się sprawić, by jego pierwsze kroki były możliwie najłatwiejsze w Madrycie… Staraliśmy się mu pomagać we wszystkim.
Komu dałbyś oddać decydujący rzut?
Llullowi, oczywiście! Nie dałbym nikomu, tylko sam oddałbym taki rzut. Wiele razy to mówiłem, że czuję się komfortowo w takich sytuacjach, w których musisz potrafić poradzić sobie z ewentualnym błędem. Może się zdarzyć, że ostatni rzut nie wpadnie, albo że ostatnia decyzja nie będzie dobra i twoja drużyna przegra. Trzeba być na to trochę przygotowanym, nie czuć strachu. Wiara, pewność siebie i, oczywiście, zaufanie kolegów i sztabu trenerskiego.
Z Lorenzo Brownem w drużynie wszystko staje się łatwiejsze?
Spędziłem z nim niewiele czasu. Przed moją kontuzją podczas przygotowań do Eurobasketu, na treningach i podczas kilku meczów towarzyskich. Posiadanie go w zespole to luksus. On jest zawodnikiem robiącym różnicę, z ogromnym talentem. Znakomicie czyta grę. Daje nam świeżość w ataku i swoje doświadczenie. W tego typu turniejach jest bardzo ważny.
Tavares przedłużył kontrakt z Realem Madryt, podobnie jak wcześniej Hezonja i Chus Mateo. Co z tobą?
Wyobrażam sobie, że moje przedłużenie kontraktu nadejdzie niedługo. Nie wiem, trwają rozmowy. Ogłosili Mario, Edy’ego, Chusa, transfer Andrésa… To normalne, że idą zgodnie z poziomem ważności.
Słucham?
Oni są bardzo ważnymi zawodnikami dla nas. Moim życzeniem oczywiście jest pozostanie i nad tym pracujemy. Myślę, że gdybym z jakiegoś powodu nie został w Madrycie, nie grałbym dalej w koszykówkę. Nie widzę siebie w innym miejscu, spędziłem tutaj wiele lat. Moim życzeniem jest kontynuacja.
Następnego lata zostaniesz kapitanem reprezentacji.
Zobaczymy, ponieważ z biegiem lat… to schodzi na dalszy plan. Zawsze byłem do dyspozycji selekcjonera. Jedyne lata, które przegapiłem, były spowodowane kontuzjami.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze