Wysokie zwycięstwo na początek
W pierwszym półfinałowym spotkaniu Real Madryt był wyraźnie lepszy od Barcelony. Królewscy wygrali z dużą przewagą, ale już w piątek zostanie rozegrany drugi mecz.
Edy Tavares i Guershon Yabusele. (fot. Getty Images)
Real Madryt wysoko pokonał Barcelonę na otwarcie półfinałowej rywalizacji w Lidze Endesa. Królewscy znajdowali się na prowadzeniu prawie przez cały mecz. Tylko w drugiej kwarcie to goście mieli inicjatywę. Aż sześciu podopiecznych Chusa Mateo może się pochwalić dwucyfrową zdobyczą punktową, a najbardziej imponujące występy zaliczyli Tavares (18 punktów, 15 zbiórek) oraz Campazzo (20 punktów, 10 asyst). Do tego mieliśmy magiczny moment Llulla w czwartej kwarcie. To wszystko na oczach Florentino Péreza, który pojawił się w WiZink Center.
Pierwsza kwarta znów była bardzo dobra w wykonaniu zawodników Realu Madryt. Spotkanie było dosyć płynne, bo obie drużyny rzadko sięgały po faule. Królewscy wyciągnęli wnioski z meczu z Panathinaikosem i przenieśli ciężar gry bliżej kosza. Akcje kończyły się albo podaniem do Tavaresa, albo wejściem pod obręcz Campazzo czy Hezonji. Udało się wypracować kilka punktów przewagi i to goście od początku musieli gonić. Barça miała jednak problem z rzutami z dystansu i po dziesięciu minutach różnica była dwucyfrowa (24:14).
Trochę się to zmieniło w drugiej części. Real Madryt szybko przekroczył limit fauli, co przełożyło się na siedem punktów Barcelony tylko z linii rzutów osobistych. Królewscy do tego zaczęli tracić zbyt dużo piłek (aż siedem), no i Barça mogła dzięki temu odrabiać straty. Z dystansu dalej nie spisywała się najlepiej, ale bliżej tablicy Da Silva i pozostali byli już skuteczni. Potrafili nawet wyjść na prowadzenie, lecz ostatnie momenty należały do Realu Madryt, który odzyskał prowadzenie i zwiększył je do ośmiu oczek po nietypowym rzucie Yabusele równo z końcową syreną (44:36).
Po zmianie stron na parkiet śmiało można było stwierdzić, że na parkiet wyszedł tylko Real Madryt. Królewscy spisywali się znakomicie w defensywie, przechwytując piłki i uniemożliwiając Barcelonie zdobywanie punktów. W ataku natomiast prawie wszystko się układało i goście ratowali się faulami. Przewaga madrytczyków błyskawicznie rosła, osiągając dwadzieścia oczek. Wtedy Barcelona się obudziła i zaczęła krok po kroku, co było możliwe dzięki grze Laprovíttoli. W ostatnich minutach kwarty ofensywa Blancos się zacięła i goście wrócili go gry (72:62).
W ostatniej kwarcie Barcelona dalej próbowała gonić, jednak wtedy pojawił się Sergio Llull, który w swoim stylu, bardzo efektownie, czterokrotnie trafił za trzy punkty. Przed czymś takim Katalończycy nie mogli się obronić i nie byli w stanie gonić. Królewscy odzyskali pełen spokój i znów kontrolowali rytm spotkania. Dzięki temu ostatnie minuty spotkania przebiegły bez zbędnych nerwów i Real Madryt wyszedł na prowadzenie w półfinałowej rywalizacji. Następny mecz już w piątek, ponownie w Madrycie.
97 – Real Madryt (24+20+28+25): Causeur (2), Campazzo (20), Hezonja (10), Tavares (18), Musa (10), Rudy (0), Abalde (3), Rodríguez (2), Poirier (2), Llull (14), Yabusele (16), Ndiaye (-).
78 – Barcelona (14+22+26+16): Veselý (4), Rubio (8), Satoranský (5), Abrines (8), Parker (11), Da Silva (10), Brizuela (3), Kalinić (1), Hernangómez (12), Laprovíttola (13), Jokubaitis (0), Parra (3).
Poza kadrą znaleźli się:
• Gabriel Deck – zerwanie więzadła pobocznego piszczelowego w lewym kolanie (planowany powrót: początek sezonu 2024/25)
• Carlos Alocén – decyzja trenera
Półfinały Ligi Endesa (rywalizacja do trzech zwycięstw):
• Unicaja – UCAM Murcia 0:1
• Real Madryt – Barcelona 1:0
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze