Najpamiętniejszy mecz o nic
Wszystkie drogi prowadzą na Wembley, a każdą z nich kroczy Toni Kroos.
Toni Kroos :'( (fot. Getty Images)
Można wierzyć w przypadki, ale po co? Oczywiste jest, że nad pewnymi splotami okoliczności musi czuwać jakaś dziwna siła, której zrozumienie wybiega poza możliwości percepcyjne człowieka. Nie można przecież wytłumaczyć czystym przypadkiem tego, że w Betisie gra (choć dziś akurat nie) Marc Bartra, czyli piłkarz, który kiedyś występował w Borussii Dortmund. Albo jak to możliwe, że w kadrze Betisu znajduje się Isco (choć dziś akurat nie), który niegdyś był posądzany o nadwagę i niezbyt profesjonalny styl życia, a identyczne problemy w Borussii Dortmund ma Niklas Süle? Chcecie coś równie mocnego? W porządku. Betis odpadł w bieżącej edycji rozgrywek o Puchar Króla po trzech meczach. Z krajowym pucharem po takiej samej liczbie spotkań pożegnała się również Borussia…
Mało wam? Okej, w takim razie wytłumaczcie, jakim cudem wspomniany w poprzednim akapicie Isco strzelił dla Betisu w lidze osiem goli, czyli liczbę odpowiadającą numerowi na koszulce Toniego Kroosa? Idźmy dalej. Nazwa naszego dzisiejszego rywala składa się z pięciu liter, zaś proporcja samogłosek i spółgłosek wynosi 2:3, z czego ostatnią spółgłoską jest „s”. Przeanalizujcie teraz pod tym kątem nazwisko „Kroos”. Zastanawiające, czyż nie? No i na koniec, choć moglibyśmy tak do jutra, prawdziwa bomba. Toni Kroos mierzy 183 centymetry. Przy zsumowaniu każdej z cyfr otrzymamy 12. A właśnie tyle razy w La Lidze Niemiec zagrał do tej pory z Betisem. Jesteśmy dziwnie przekonani, że około godziny 23:00 środkowy pomocnik będzie o centymetr wyższy.
Cokolwiek byśmy zrobili, dzisiejsza konfrontacja z Andaluzyjczykami siłą rzeczy przekierowuje nasze myśli wyłącznie w stronę dwóch spraw mających wielką wagę w kontekście najnowszej historii Realu Madryt. Tak jak za przypadek nie możemy uznawać żadnej z przytoczonych w poprzednich akapitach sytuacji, tak samo nie ma go w tym, że pomimo odebranego pucharu za mistrzostwo Hiszpanii wieczorem trybuny Santiago Bernabéu zapełnią się do ostatniego miejsca. Z jednej strony przyjdzie nam zmierzyć się z chwilą, której nadejścia bardzo nie chcieliśmy, z drugiej natomiast kończymy powoli odliczanie do czegoś, czego wręcz nie możemy się doczekać.
Dziś biała część stolicy Hiszpanii po raz ostatni będzie miała bowiem okazję ujrzeć w swoim domu Toniego Kroosa. Niemiec w tym tygodniu zaskoczył wszystkich i ogłosił, że po sezonie zakończy profesjonalną karierę. Choć wiadomość ta stanowiła dla nas prawdziwy wstrząs, to jednak w gruncie rzeczy jest to decyzja tak logiczna, że przy głębszym zastanowieniu w ogóle nie powinna nas dziwić. Niemiec od zawsze powtarzał, że chce odejść, będąc na szczycie. A czy rzeczywiście dało się wybrać lepszy moment niż właśnie ten? 34-latek zdobył mistrzostwo Hiszpanii, za chwilę stanie przed szansą na sięgnięcie po raz szósty po Ligę Mistrzów, a za parę tygodni wystąpi także na mistrzostwach Europy, które na dodatek rozgrywane są w jego ojczyźnie.
Jakkolwiek to dla nas bolesne, nie mamy prawa złościć się na piłkarza tego kalibru i legendę najlepszego klubu świata, że odchodzi na własnych zasadach. W zaistniałych okolicznościach wypada jedynie godnie pożegnać wielkiego mistrza, chłonąć pełnią umysłu jego ostatnie 90 minut w białej świątyni i liczyć na to, że tydzień później klubowe granie zakończy jako sześciokrotny triumfator najbardziej prestiżowych rozgrywek Starego Kontynentu. Na EURO natomiast najlepszym scenariuszem byłby chyba ten, w którym Toni gra bardzo dobrze, ale Niemcy już niekoniecznie. A potem? Potem już będzie trzeba nauczyć się tylko i aż tego, by cieszyć się, że było i nie płakać, że skończyło.
Potyczka z Betisem jest też zarazem ostatnią przed finałem Ligi Mistrzów, do którego odliczamy z niecierpliwością od końcowego gwizdka rewanżu z Bayernem. Królewscy przez kilka tygodni musieli wymyślać sobie w lidze kolejne pomniejsze cele do zrealizowania, by tylko podtrzymać czujność i nie zachłysnąć się sparingowym klimatem przed udaniem się do Londynu na najważniejszy mecz w sezonie. Trzeba przyznać, że wyszło to całkiem dobrze.
Carlo Ancelotti pozostawił podłączoną do prądu praktycznie całą kadrę, a do puli dorzucił także bonus w postaci konsekwentnie pomijanego wcześniej Ardy Gülera. Z wyjątkiem drugiej połowy potyczki z Villarrealem dało się zauważyć, że drużyna pozostaje w pełni skupiona na grze do końca i zachowaniu jak najlepszych odczuć przed starciem z BVB. Jedyną nieprzyjemną wiadomością w tym czasie, z wyjątkiem komunikatu Kroosa, jest kontuzja Auréliena Tchoauméniego, który najpewniej przegapi finał Champions League.
Podejrzewamy, że nieprędko przy okazji meczu, którego faktyczną stawką jest dwa i pół kilograma niczego, będziemy odczuwać aż tak skrajne emocje.
***
Mecz z Betisem na Santiago Bernabéu rozpocznie się dzisiaj o godzinie 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale Eleven Sports 2 w serwisie CANAL+ Online.
Spotkanie można wytypować w FORTUNA.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze