Finał w prezencie od Espanyolu
Finał Ligi Mistrzów w Paryżu Joselu oglądał z perspektywy kibica. Dwa lata później sam dał Królewskim awans do meczu decydującego o losach najbardziej prestiżowego klubowego trofeum.
Joselu bije brawo zarządowi Espanyolu. (fot. Getty Images)
„Jestem bardzo szczęśliwy w Espanyolu. Mój etap w Realu Madryt już minął. Muszę patrzeć na swoje sprawy tutaj i pomóc w walce o osiągnięcie celu”. Wbrew pozorom słów tych Joselu nie wypowiedział wieki temu, lecz przed nieco ponad rokiem w strefie mieszanej po porażce Espanyolu 1:3 na Santiago Bernabéu. Resztę historii już znamy: dwa tygodnie później napastnik zaliczył debiut w barwach narodowych, a w drugiej połowie czerwca oficjalnie ogłoszono jego powrót do Realu.
Bohater Królewskich z formalnej perspektywy wciąż pozostaje piłkarzem Espanyolu, ponieważ w Madrycie przebywa jedynie na wypożyczeniu, a jego kontrakt w Katalonii obowiązuje do 2025 roku. To jednak, jak dobrze wiemy, tylko oficjalne zapisy w papierach. W praktyce przechodzący przez najtrudniejsze chwile w swej historii Espanyol po prostu postanowił oddać Realowi swojego najlepszego strzelca.
Joselu w pierwszej połowie poprzedniej kampanii strzelił 11 goli. W momencie, kiedy Espanyol był już bardzo poważnie zaangażowany w walkę o utrzymanie, dorzucił ich tylko pięć. Historia Papużek nie znalazła szczęśliwego zakończenia. Zespół spadł do Segundy, a sam atakujący mocno naciskał na to, by pozwolono mu wykorzystać życiową szansę w Madrycie.
Tak naprawdę Joselu nie musiał aż tak mocno nalegać, ponieważ w kontraktach niektórych piłkarzy – w tym jego – widniał zapis mówiący o automatycznej zgodzie na wypożyczenie, jeśli zainteresowany klub weźmie na siebie całą pensję piłkarza. O ile rzecz jasna to Espanyol nie będzie wciąż w stanie opłacać zawodnika na drugim poziomie rozgrywkowym. Papużki mimo to zdołały popełnić przy tym wszystkim pewien błąd. Gdy Królewscy negocjowali wypożyczenie Joselu, Espanyol chwilowo nie miał nikogo na stanowisku dyrektora sportowego. Za rozmowy wziął się więc CEO klubu, Mao Ye Wu.
Kluczowy błąd nie polegał jednak w bezproblemowej zgodzie na wypożyczenie, bo do tego i tak najpewniej by doszło. Mowa tu o zapisach dotyczących wykupu piłkarza. Real zaproponował 1,5 miliona euro na wypadek, gdyby chciano zatrzymać atakującego na dłużej. Espanyol od razu zaś na to przystał. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że scenariusz ten wejdzie w życie.
W tamtym czasie działacze Espanyolu doszli do wniosku, że ubijają dobry interes, ponieważ pół miliona euro wpłynęło na klubowe konto również za samo wypożyczenie. Do tego zespół z Barcelony zapewnił sobie priorytet na wypożyczanie wychowanków Królewskich. Jak na razie nie ściągnięto… żadnego. Nie chodzi tu jednak o to, że żaden z młodych piłkarzy Realu nie interesuje Espanyolu, lecz o to, że w gabinetach Los Pericos panuje w tym momencie galimatias, a szukanie graczy w szkółce Los Blancos nie jest teraz najpilniejszą kwestią. Tymczasem jeden z wypożyczonych z klubu graczy właśnie może bezpośrednio przyczynić się do zdobycia przez Real Madryt 15. Pucharu Europy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze