Pozycja lidera szybko odzyskana
Po wczorajszym zwycięstwie Unicaja na kilkanaście godzin wskoczyła na fotel lidera. Real Madryt odpowiedział wygraną z Gironą i znów wskoczył na pierwsze miejsce.
Sergio Rodríguez w pojedynku z Coreyem Davisem z Girony (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt szybko odzyskali pozycję lidera w Lidze Endesa, którą stracili wczoraj na rzecz Unicajy. Pewnie pokonali Gironę, która tylko momentami pokazywała się z dobrej strony. Królewscy zagrali niezłe spotkanie, bez żadnego błysku, ale to w zupełności wystarczyło na Katalończyków. Znakomity występ zanotował Poirier (19 punktów, 10 zbiórek, 4 bloki), który zasłużenie został zawodnikiem meczu.
Real Madryt przystąpił do tego meczu z taką samą dwunastką zawodników jak w starciu z ASVEL-em. Jedyną różnicą była obecność Musy w pierwszej piątce, który zastąpił tam Hezonję. Królewscy ani na moment nie pozwolili Gironie wyjść na prowadzenie. Od razu zaczęli budować przewagę, bo w pierwszej kwarcie byli dosyć skuteczni na linii rzutów za trzy punkty, a poza tym uniknęli strat. Świetne minuty rozegrał Campazzo. Girona musiała się ratować zawodnikami z ławki, z których najlepiej spisał się Golomán (6 punktów), jednak madrytczycy schodzili na przerwę z dwucyfrowym prowadzeniem (28:18).
W drugiej kwarcie Królewscy trochę obniżyli loty. Rezerwowi, poza Yabusele, nie prezentowali się najlepiej i Girona kilka razy była w stanie zbliżyć się na odległość jednej akcji. Po stronie Realu Madryt pojawiły się też pierwsze straty, a rzuty z dystansu zupełnie przestały wpadać. Za połowę zdobyczy punktowej Blancos odpowiedzialny w tej części gry był Yabusele. Mimo dobrej gry Francuza przewaga w połowie rywalizacji zmalała do czterech oczek (48:44).
Po zmianie stron Abalde i Poirier szybko przywrócili 10-punktowe prowadzenie i Królewskim grało się trochę spokojniej. Obie drużyny popełniały sporo błędów (łącznie zanotowały 11 strat w trzeciej kwarcie) i nie najlepiej rzucały. Wzorowo funkcjonowała za to madrycka defensywa. Właściwie tylko Pons sprawiał jej problemy. Real Madryt opierał się na pierwszej piątce, w której wyróżniali się Campazzo i Poirier (68:58).
Na początku czwartej kwarty Girona podjęła ostatnią próbę odrobienia strat, jednak Real Madryt miał wszystko pod kontrolą i nie tracił głowy. Potrafił odpowiadać na skuteczne akcje rywali i znów grał uważniej, ograniczając się do zaledwie jednej straty. Chus Mateo wykorzystał okazję i dobry wynik, żeby pozwolić na odpoczynek niektórym zawodnikom. Campazzo czy Musa w ogóle nie pojawili się na parkiecie w ostatniej kwarcie. Szansę otrzymali za to Alocén czy Ndiaye i Królewscy ze spokojem utrzymali korzystny wynik do końca.
92 – Real Madryt (28+20+20+24): Abalde (7), Campazzo (17), Deck (8), Poirier (19), Musa (7), Causeur (5), Rudy (0), Hezonja (11), Alocén (0), Rodríguez (3), Yabusele (13), Ndiaye (2).
79 – Girona (18+26+14+21): Iroegbu (16), Pons (12), Marcos (7), Martínez (0), Sorolla (2), Davis (8), Fjellerup (0), Vila (10), Colom (4), Golomán (12), Sušinskas (0), Đorđević (8).
Poza kadrą znaleźli się:
• Edy Tavares – uraz więzadła pobocznego w kostce (przewidywany powrót: połowa lutego)
• Sergio Llull – uraz rozcięgna podeszwowego (przewidywany powrót: połowa lutego)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze