Advertisement
Menu

Zaklęte Metropolitano

W meczu 1/8 finału Pucharu Króla Real Madryt przegrał na wyjeździe z Atlético 2:4.

Foto: Zaklęte Metropolitano
Fot. Getty Images

W ciągu tygodnia Real Madryt czekało trzecie spotkanie na najwyższym poziomie koncentracji, skupienia i rywalizacji. Po wygranych z Atlético i Barceloną, zakończonych w pełni zasłużonym trofeum, Królewscy wrócili do Hiszpanii, gdzie dziś znów czekali na nich podopieczni Diego Simeone. Niespodzianki w postawie obu drużyn nie było. Atleti nieźle zaczęło, dobrze radziło sobie w bronieniu dostępu do własnej bramki, a Real starał się znaleźć jakąś lukę.

Po mniej więcej dwudziestu minutach Vini i spółka mieli bardzo dobry moment. Już wcześniej w poprzeczkę trafił Bellingham, a właśnie Vini uderzył wysoko nad bramką, a kilka akcji później przed świetną szansą stanął Rodrygo. Real zaczął mocniej dominować, ale ataki były skutecznie odpierane. Plusem po stronie Królewskich było to, że nie dopuszczali rywala pod własną bramkę. Do czasu… Dośrodkowanie De Paula, które przedłużyli Griezmann i Rüdiger trafiło pod nogi Samuela Lino. Brazylijczyk pokonał wychodzącego Łunina i pokazał, że w piłce nożnej nie ma czegoś takiego jak „zasłużyć”. 

Atlético do tego momentu grało bardzo słabo w ataku, ale dzięki uśmiechowi szczęścia i oczywiście skuteczności znalazło się na prowadzeniu. Real nie miał wiele czasu na odpowiedź, a ta przyszła w chyba najbardziej zaskakujący sposób. W doliczonym czasie pierwszej połowy Luka Modrić dośrodkowywał z rzutu wolnego, Jan Oblak wyszedł z bramki i… skierował piłkę do własnej bramki. Oba trafienia w pierwszej połowie było kuriozalne, ale tak naprawdę żadna drużyna nie mogła być zadowolona. Real mógł mieć poczucie, że z gry mógł mieć lepszy wynik, ale to Atlético nie było w stanie utrzymać prowadzenia nawet przez 7 minut. 

W drugiej połowie to Real przycisnął, ale znów był nieuważny. I znów mieliśmy powtórkę z rozrywki. Real podarował Atlético gola, bo trudno inaczej nazwać dogranie Camavingi we własne pole karne, całkowite nieporozumienie między Rüdigerem a Łuninem i Moratę wbijającego piłkę do pustej bramki. Na to Real jeszcze był w stanie odpowiedzieć, ale końcowe ciosy pozostały już bez riposty.

Real Madryt przegrał w tym sezonie dwa mecze – oba na Metropolitano, dziś dopiero po dogrywce. Dobra wiadomość jest taka, że w najbliższych miesiącach już tam nie zagra. Złych jest niestety wiele. Powtórzył się bardzo słaby występ w obronie i bezpośredni udział zawodników Królewskich przy trafieniach dla rywala. Brakowało też kreatywności, bo Real wcale nie stworzył wielu okazji, sam też zdobył zresztą typowo przypadkową bramkę na 1:1. W końcówce wyraźnie brakowało też sił. Czy to powód do zmartwień? Można było to przewidzieć, że po intensywnym czasie w Arabii Saudyjskiej, wymagających meczach i powrocie to Atlético będzie miało przewagę fizyczną.

Trzy grosze trzeba dorzucić też o arbitrze, który był katastrofalny. Jest już co prawda dość późno, ale mimo wszystko postaramy się zachować resztki klasy. Pan Guillermo Cuadra Fernández był katastrofalny. O ile z Atlético zagramy prędzej czy później za jakiś czas, o tyle życzymy sobie i wam, byśmy już nigdy nie musieli oglądać pana z gwizdkiem w takiej roli, w jakiej wystąpił dzisiaj.

Zła wiadomość też jest taka, że Real Madryt do dziś nie zdobył klasycznej potrójnej korony i nie zrobi tego też w tym sezonie.

Atlético Madryt – Real Madryt 4:2 (2:2, 1:1)
1:0 Lino 39'
1:1 Oblak 45'+1' (gol samobójczy)
2:1 Morata 57' 
2:2 Joselu 82' (asysta: Bellingham)
3:2 Griezmann 100'
4:2 Riquelme 119' (asysta: Memphis)

Atlético: Oblak; Llorente (98' Barrios), Giménez, Witsel, Hermoso, Lino (90'+2" Riquelme); Saúl (56' Molina), Koke, De Paul (106' Azpilicueta, 116' Savić); Morata (98' Memphis), Griezmann
Real Madryt: Łunin; Carvajal, Rüdiger, Nacho (106' Ceballos), Mendy (66' Brahim); Camavinga (106' Fran García), Modrić (66' Kroos), Valverde (74' Tchouaméni), Bellingham; Rodrygo (80' Joselu), Vinícius

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!