Advertisement
Menu

Nasza era

W finale Superpucharu Hiszpanii Real Madryt wygrał z Barceloną 4:1. Trzy trafienia dla Królewskich zanotował Vinícius Júnior, a jednego gola dorzucił Rodrygo Goes.

Foto: Nasza era
Vinícius Júnior celebruje jednego z trzech goli strzelonych w pierwszej połowie meczu z Barceloną. (fot. Getty Images)

Real Madryt nie mógł lepiej rozpocząć tego spotkania. Jak wiemy, spotkanie trwa około 90 minut, ewentualnie 120, ale niezwykle często to momenty, pewne okresy w meczu, tworzą wynik i w związku z tym całą narrację po spotkaniu. Wydawało się, że tak będzie po pierwszych 10 minutach. Vinícius ośmieszył wysoko wysuniętą obronę Barcelony i po dograniach Bellinghama oraz Rodrygo dał Realowi dwubramkowe prowadzenie.

Real przestał tak chętnie i agresywnie szukać wolnych przestrzeni, oddał sporo miejsca Barcelonie, która chętnie z tego skorzystała. O ile takie podejście można by zrozumieć (bo i po co zmieniać strategię, gdy dwa gole strzelasz po tym, jak obrona rywala zostaje zaskoczona w okolicach linii środkowej), o tyle nie można zaakceptować niemalże wejścia do własnej bramki. Efektem takiego zachowania był gol Roberta Lewandowskiego, który mocnym uderzeniem dał Barcelonie nadzieję. Ale swój dzień miał też Vinícius, który po faulu Araujo wykorzystał rzut karny.

Real nie musiał nam się podobać przy wyniku 3:1. Miał to, co chciał. Momentami grał zbyt zachowawczo, niepotrzebnie się cofał, dawał Barcelonie zbyt dużą swobodę. Oglądając ten mecz oczami kibica, można było czuć niedosyt, momentami może nawet rozczarowanie. Gol Rodrygo i czerwona kartka dla Araujo tylko podsyciły nasze apetyty.

Najedliśmy się do syta, posiłek smakował znakomicie. Ale w karcie było tak wiele dań, że chcielibyśmy jeszcze i jeszcze. Wychodzimy z saudyjskiej restauracji zadowoleni, dźwigając kolejny puchar. Chcemy mówić „ale”, jednak chyba nie wypada. Jest styczeń, ogromne natężenie spotkań, więc czas na radość. Nie możemy świętować zbyt długo, ale już czekamy na kolejny mecz. A to jest najpiękniejsze uczucie, gdy nie możesz doczekać się, by znów zobaczyć wielką ekipę legendarnego Carletto.

Real Madryt – FC Barcelona 4:1 (3:1)
1:0 Vinícius 7' (asysta: Bellingham)
2:0 Vinícius 10' (asysta: Rodrygo)
2:1 Lewandowski 33'
3:1 Vinícius 39'' (rzut karny)
4:1 Rodrygo 64' 

Real Madryt: Łunin; Carvajal, Rüdiger, Nacho, Mendy; Tchouaméni, Kroos (82' Modrić), Valverde (86' Ceballos), Bellingham (86' Joselu); Rodrygo (77' Brahim), Vinícius (82' Camavinga)
Barcelona: Peña; Araujo (czerwona kartka w 71' minucie), Koundé, Christensen, Balde; De Jong, Gündoğan, Roberto (61' Fermín), Pedri (61' Yamal); Ferran (61' João Félix), Lewandowski
Ławka: Astralaga, Kochen, Cubarsi, Fort, Romeu, Casado, Roque, i Guiu

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!