Niesamowite zwycięstwo po czterech dogrywkach
Real Madryt pokonał Efes w 19. kolejce Euroligi, chociaż na to zwycięstwo musiał pracować przez godzinę. Cztery dogrywki były potrzebne do wyłonienia lepszej drużyny.
Fot. Getty Images
Real Madryt stoczył niesamowity bój z Efesem. Do rozstrzygnięcia potrzebne były aż cztery dogrywki, a Królewscy w drugiej z nich wrócili z bardzo dalekiej podróży. Walka była bardzo wyrównana i z pewnością wiele rekordów zostało pobitych. Musa zdobył imponujące 40 punktów, do których dodał 8 asyst. Zasłużenie został zawodnikiem meczu. Double-double uzbierali natomiast Campazzo (25 punktów, 11 asyst), Hezonja (31 punktów, 12 zbiórek) i Tavares (20 punktów, 12 zbiórek).
Real Madryt dobrze rozpoczął to spotkanie. Od razu na wysoki poziom wskoczył Musa, który dał Królewskim kilka punktów przewagi. Bośniak trafiał, ale tylko spod kosza albo z linii rzutów osobistych. Z dystansu tylko raz celnie rzucił Hezonja, a poza tym piłka nie chciała wpadać do kosza. Z podobnym, albo nawet większym, problemem zmagali się goście. Podopieczni Chusa Mateo po pierwszej kwarcie znajdowali się na prowadzeniu (25:18).
Szybko je jednak stracili po wznowieniu gry. Podobnie jak w drugiej połowie spotkania z Barceloną Królewscy wyszli ospali na parkiet i pozwolili rywalom na serię 7:0. Przez sześć minut madrytczycy zdobyli zaledwie cztery punkty. Potrafili przy tym zatrzymywać rywali i Efes wcale nie wypracował sobie prowadzenia. Spotkanie bardzo się wyrównało, ale mnóstwo było niecelnych rzutów i błędów po obu stronach. Real Madryt zakończył tę kwartę z marnym dorobkiem 13 punktów i niewielką przewagą nad rywalami (38:36).
Po zmianie stron znów było źle, znów ta sama nieporadność w ofensywie. Tym razem Efes zaczął to wykorzystywać i krok po kroku uciekał gospodarzom. Chus Mateo próbował coś zmienić, lecz przewaga sięgnęła 10 punktów. Wtedy Real Madryt się obudził. Zaczął Hezonja celnym rzutem z dystansu. Później naładowany pozytywną energią Musa dwukrotnie skutecznie wchodził pod kosz. Pościg zwieńczył Campazzo i mecz zaczynał się od nowa (53:53). Królewscy przyspieszyli w końcówce dzięki Musie, ale ostatnie słowo należało do Larkina, który w swoim stylu trafił z dystansu (64:61).
Czwartą kwartę Królewscy rozpoczęli uważnie i dalej z dobrze grającym Musą. Jednak Efes również był skuteczny i spotkanie było bardzo wyrównane. Wtedy krok w przód zrobili goście, którzy odskoczyli na pięć punktów. Tym razem ratunkiem na wyjście z kłopotów był Hezonja. Chorwat trafił z dystansu, a później za ciosem poszedł Musa, doprowadzając do remisu. Rzuty osobiste liderzy obu zespołów – Larkin i Musa – wykonali bezbłędnie. Ostatnia akcja należała do Efesu. Larkin wziął ją na siebie, ale kryjący go Causeur wykonał znakomitą pracę, uniemożliwiając rzut z łatwej pozycji (81:81).
Dogrywkę celnym rzutem za trzy punkty otworzył Campazzo, jednak nie udało się wykonać kolejnego kroku. Świetnie w Efesie prezentował się Larkin i wynik spotkania cały czas znajdował się w okolicach remisu. Znów w ważnym momencie rzut osobisty spudłował Campazzo. Larkin doprowadził do remisu, ale tym razem to madrytczycy mieli ostatnią akcję. Udało się bardzo dobrze wypracować pozycję do rzutu dla Hezonji, lecz Chorwat niestety spudłował (91:91).
W drugiej dogrywce Efes się rozpędził. Najpierw trafił Thompson za 2 punkty, a później z dystansu rzucali odpowiednio Larkin, Pleiß i ponownie Thompson. Goście mieli 9 punktów przewagi na dwie minuty przed końcem. Real Madryt rozpoczął pościg, ważny rzut z dystansu wykorzystał Causeur, a równo z końcową syreną do remisu doprowadził Hezonja (102:102).
Trzecia część dogrywki również nie przyniosła rozstrzygnięcia. Bliżej sukcesu był Efes, bo to goście mieli w rękach ostatnią akcję. Wcześniej na 5 sekund przed końcem stan gry wyrównał Tavares (111:111).
Dopiero czwarta dogrywka wyłoniła zwycięzcę. Bardzo zmęczony był już Larkin, chociaż dalej potrafił zdobyć punkty czy zaliczyć asystę. Jednak w kluczowym momencie duet Hezonja – Musa okazał się decydujący. Obaj trafiali na zmianę i dali Realowi Madryt kilka punktów przewagi i oddech na końcówkę spotkania. Efes nie był w stanie tego już odrobić, ale takiego spotkania nikt się nie mógł dzisiaj spodziewać.
130 – Real Madryt (25+13+26+17+10+11+9+19): Causeur (5), Campazzo (25), Hezonja (31), Tavares (20), Musa (40), Abalde (0), Alocén (-), Rodríguez (2), Poirier (5), Llull (0), Yabusele (2), Ndiaye (0).
126 – Efes (18+18+25+20+10+11+9+15): Beaubois (10), Bryant (13), Thompson (21), Pleiß (13), Daum (15), Larkin (32), Öncel (-), Gazi (-), Yıldızlı (-), Osmani (-), Oturu (14), Jones (7).
Poza kadrą znaleźli się:
• Gabriel Deck – kontuzja mięśniowa
• Rudy Fernández – odpoczynek z powodu problemów z plecami
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze