Trener Girony: Nie damy rady wytrzymać rytmu Realu Madryt

– Czy Girona może aspirować do mistrzostwa i walczyć z wielkimi? Nie, to nie jest nasz cel. Pierwszym celem jest myślenie o kolejnym meczu, a drugim jest wejście do europejskich pucharów, co dla nas byłoby sukcesem i napisaniem historii.

– Naszym marzeniem są puchary, ale nie możemy walczyć na równi z Realem Madryt. To prawda, że mamy 10 punktów przewagi nad Atlético, ale będzie trudno o utrzymanie poziomu punktowania wielkich drużyn. Więc marzymy o Europie i idziemy od meczu do meczu.

– Pierwsza połowa była niesamowita. Mieliśmy mnóstwo okazji bramkowych, ale nasz gol na 3:1 trochę wytrącił nas z równowagi przez całą euforię. Zaczęliśmy podawać sobie piłkę, ale nie atakowaliśmy. Oni strzelili na 3:2 i od razu mieli kolejną okazję. To nas zraniło i w efekcie pierwsze 15 minut drugiej połowy należało całkowicie do Atlético. My potrafiliśmy to przetrzymać i cierpieć, by potem znaleźć nasz moment. Chcieliśmy jednak w końcu ruszyć do przodu. Myślę, że sił dodało nam wejście Solisa, bo mieliśmy problemy fizyczne w obronie. Dzięki jego energii zaczęliśmy przechodzić do ataku i zaczęliśmy grać od bramki do bramki, a gdy tak się dzieje, potrafimy zranić rywala. Mieliśmy odczucie, że możemy przegrać, ale że też możemy wygrać. Ci zawodnicy mają mentalność postawienia się każdemu rywalowi. Jesteśmy dumni, to dla nas historyczny mecz.

– Czy to liga dwóch drużyn? Barcelony i Realu... [śmiech] Nie, nie wiem. My nie damy rady wytrzymać rytmu Realu Madryt. Nie chcemy dawać sobie tej łatki, że ścigamy się z Realem. Atlético traci do nas 10 punktów, a Betis 20, który jest pierwszą ekipą na miejscu pucharowym. To są nasze obliczenia. By mówić o czymś więcej, jak Liga Mistrzów i takie tam, na to spojrzymy w ostatnich 10 kolejkach. Kiedy wejdziemy w 28-30. kolejkę, wtedy będziemy mogli rozmawiać o naszym kolejnym celu. Dzisiaj jednak mam odczucie, że możemy walczyć jedynie o puchary. To już jest wielkie wyzwanie.