Advertisement
Menu
/ eldebate.com

Pierwszym letnim transferem jest Toni Kroos

Carlo Ancelotti jeszcze przed przedłużeniem swojego kontraktu do 2026 roku powiedział Niemcowi, że niezmiennie będzie on kluczowym elementem jego układanki oraz że liczy na jego pozostanie w Madrycie na kolejny sezon. Według Tomása Gonzáleza-Martína z El Debate, decyzja została już podjęta i pomocnik będzie częścią pierwszej drużyny Królewskich w kampanii 2024/25.

Foto: Pierwszym letnim transferem jest Toni Kroos
Fot. Getty Images

Mimo upływu lat, jego gra pozostaje nieskazitelna. Wciąż porusza się po boisku z tą samą elegancją i gracją, które charakteryzowały go od zawsze i które pomagają mu rozprowadzać i dostarczać chirurgicznie precyzyjne podania. Zawsze przychodzi mu to z niebywałą naturalnością. Sprawia wrażenie, jakby nie kosztowało go to choćby kropli potu. Mowa oczywiście o Tonim Kroosie, pomocniku, który stał się najważniejszym niemieckim piłkarzem w historii Realu Madryt i jednym z fundamentów białej legendy budowanej w ostatnich latach.

Jak zwykle znakomicie antycypujący przyszłość Carlo Ancelotti przed miesiącem powiedział mu, że jeśli pozostanie na ławce trenerskiej, to liczy na to, że Kroos będzie dyrygentem jego orkiestry. Włoch przedłużył swój kontrakt do 2026 roku i dał mu do zrozumienia, że musi być szefem jego pomysłu na grę przynajmniej przez kolejny rok. Niemiec domaga się bycia kluczowym zawodnikiem i stawia to jako warunek w kwestii przedłużenia kariery o następny sezon. Ancelotti dał mu taką gwarancję. Wszystko wskazuje więc na to, że kampania 2024/25 będzie dla Kroosa jedenastą rozegraną w barwach Królewskich, informuje Tomás González-Martín z El Debate.

Dostojnego wizerunku Toniego nie są w stanie zmienić nawet jego liczne tatuaże. Nie umniejszają one jego roli doświadczonego, pewnego siebie przywódcy, który myli się szalenie rzadko. Właśnie dlatego Carletto poprosił go, żeby przypadkiem nie myślał o przejściu na emeryturę za sześć miesięcy.

Ancelotti dobrze zna Niemców i jeszcze lepiej wie, jak się z nimi obchodzić. Z tego względu, nie mając pewności, czy będzie prowadził drużynę w przyszłym sezonie, już namówił go, przekazując mu, że liczy na niego w przyszłości. Sam Kroos również stwierdził, że jego występy wymagają od niego dalszej gry na najwyższym poziomie, a tym najwyższym poziomem jest Real Madryt.

Lepszy niż cztery lata temu
Sekret świetnej formy popularnego Antonio tkwi w tym, że dwa lata temu zrezygnował on z gry w reprezentacji Niemiec. To samo miało miejsce w przypadku Karima Benzemy, choć akurat z innych powodów. Niespełna 34-letni pomocnik (4 stycznia będzie obchodził urodziny) stał się znacznie regularniejszy, ponieważ dzięki temu wykorzystuje cztery przerwy reprezentacyjne, które przerywają każdy sezon klubowy, żeby realizować krótkie, dziesięciodniowe pretemporady, podczas gdy inni jego koledzy wracają ze zgrupowań zmęczeni lub kontuzjowani po tym, jak dają z siebie wszystko w swoich drużynach narodowych. Kroos w tych okresach trenuje na pełnych obrotach i wraca do rywalizacji w La Lidze i Lidze Mistrzów jak nowonarodzony.

Obecnie w jego ojczyźnie trwa debata na temat jego potencjalnego powrotu do kadry na Mistrzostwa Europy organizowane przez Niemcy. Grupa zwolenników takiego pomysłu jest całkiem pokaźna. On sam cały czas się nad tym zastanawia. Niemcy wychwalają jego wspaniałą karierę na Santiago Bernabéu, jego sukcesy w Champions League, a środowisko Bayernu Monachium, począwszy od legendarnego Juppa Heynckesa, podkreśla jego osiągnięcia i uznaje za błąd decyzję bawarskiego klubu o wypuszczeniu go za okazyjną cenę w 2014 roku. Stwierdza się, że nie doceniono wówczas jego nieprzeciętnej jakości.

Toni przedłuża umowę z Los Blancos z roku na rok, bo nie chce stać się graczem drugiej kategorii. Uważa, że zdobycie czterech Pucharów Europy i zbudowanie złotej kariery nie pozwala mu tego wszystkiego zepsuć poprzez pozostanie w zespole w sytuacji, gdy nie radziłby sobie już tak dobrze jak wcześniej. Nie dopuści do tego. I z żelazną konsekwencją udaje mu się tego przestrzegać. Toni Kroos po prostu pięknie się starzeje. Kapitalnie odnalazł się jako reżyser w zdefiniowanym przez wymagania nowoczesnego futbolu i zaordynowanym przez Carlo Ancelottiego nowym ustawieniu, w którym pozycje Eduardo Camavingi, Fede Valverde oraz Auréliena Tchouaméniego są niepodważalne.

Pierwotnie wydawało się, że w tym sezonie Kroos i Luka Modrić rzeczywiście będą stopniowo schodzić ze sceny i ustępować miejsca młodszym kompanom z szatni, którzy pukają do drzwi wyjściowej jedenastki. Sztandarowym przykładem jest tutaj Jude Bellingham. Lukita faktycznie w bieżących rozgrywkach odgrywa mniejszą rolę, między innymi dlatego, że jego zaangażowanie w poczynania reprezentacji Chorwacji w wieku 38 lat zbiera bardzo kosztowne żniwo.

Kroos rozpoczął nową kampanię wiedząc, że młodsi zawodnicy będą powoli przejmować przywództwo, a mimo to w ciągu zaledwie kilku meczów odzyskał miejsce w podstawowym składzie i swoją rolę dyrygenta madryckiej orkiestry. Taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś. Środek pola Ancelottiego składa się z kilku młodszych graczy i zaprawionego w bojach Niemca. Czyli siła fizyczna i kreacja w starym, dobrym stylu.

Ostatni Mohikanin
Carlo chce mieć Kroosa do dyspozycji tak długo, dopóki jego ciało nie powie dość, bo wraz z definitywnym odejściem jego i Modricia umrze pewna epoka, unikatowy styl uprawiania piłki nożnej, w którym fantazja, magia i nieszablonowa kreatywność były motywami przewodnimi. Przyszłość nie odnajdzie już takich piłkarzy. Nadchodzi era Camavingi i Tchouaméniego. Jednakże Antonio nie tylko dzielnie stawia czoła nieubłaganie upływającemu czasowi, ale przede wszystkim jest generałem tej młodej gwardii.

Jest ostatnim Mohikaninem, który potrafi tworzyć sztukę zwaną futbolem, sztukę najwyższej próby na miarę dawnego stylu prezentowanego przez Manuela Velázqueza czy Héctora Riala, klasowych reżyserów gry. Jego popisowy repertuar to perfekcyjne progresywne podania zagrywane wprost na nogę lub na nos, po ziemi lub górne, by choćby Antonio Rüdiger mógł wbiec w pole karne, wzbić się w powietrzę i uderzyć piłkę głową.

Albo tak jak miało to miejsce w ostatnim spotkaniu 2023 roku z Deportivo Alavés, kiedy jego precyzyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego minęło ustawionego przy bliższym słupku Rüdigera i trafiło wprost do Lucasa Vázqueza, który je wykorzystał, zapewniając Królewskim trzy punkty. Tego typu centry to znak rozpoznawczy madryckiej „ósemki”. Tę właśnie „ósemkę” będzie nosił na plecach przez następne półtora roku. Co istotne – przynajmniej przez półtora roku. Ancelotti widzi go u swojego boku do 2026 roku. I tak właśnie może się to skończyć. Będzie to poddawane ocenie na koniec każdego sezonu.

Idzie po 500 meczów
Niemiecki pomocnik, którego Pep Guardiola bezskutecznie namawiał do pozostania w Bayernie, próbując naprawić sytuację, w której działacze monachijskiego klubu chcieli przedłużyć z nim kontrakt jak najmniejszym kosztem, uzbierał już 440 występów w białej koszulce i jest na dobrej drodze do osiągnięcia liczby 500 meczów. Łącznie strzelił 28 goli, ale jego największą cnotą jest ich tworzenie i dostarczanie. Zanotował 97 asyst, czyli średnio jedną na cztery potyczki, i pozostaje nam obserwować, na jakiej wartości zatrzyma się ten licznik. A zatem pierwszym transferem Realu Madryt na lato 2024 roku nie będzie Kylian Mbappé, ale Toni Kroos, kończy González-Martín.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!