Real troszczy się o Bellinghama
Królewscy dmuchają i chuchają na Anglika po jego powrocie po kontuzji barku. Wczoraj 20-latek wznowił treningi z całą drużyną po dwóch dniach spędzonych na siłowni.
Fot. Getty Images
Kalendarz jest napięty, a kontuzje nie odpuszczają. Nagromadzenie meczów i wymagania każdego z nich są powodem wielu absencji w takich drużynach jak Real Madryt. Dlatego też Królewscy chcą zachować daleko posuniętą ostrożność w przypadku zawodników pokroju Jude’a Bellinghama. Nie ulega wątpliwości, że Anglik stał się kluczowym elementem układanki Carlo Ancelottiego, zdolnym do rozbrojenia każdej defensywy rywala.
Jednak w kilku ostatnich spotkaniach były gracz Borussii Dortmund zmagał się z różnymi problemami fizycznymi, które uruchomiły sygnał alarmowy przy Concha Espina 1. Najpierw chodziło o bark, następnie o kostkę. Dolegliwości te wymusiły na Los Blancos opracowanie i wdrożenie specjalnego planu działania, jeśli chodzi o brytyjskiego pomocnika. Przez ostatnie dwa tygodnie Bellingham nie trenował z całą grupą, ale pracował na siłowni (z wyjątkiem czwartkowych zajęć).
Plan na Jude’a
Nowa metoda została zaimplementowana po starciu z Napoli. 20-latek wrócił do gry kilka dni wcześniej w rywalizacji z Cádizem po uporaniu się z urazem barku, a zaledwie 72 godziny później ponownie znalazł się w wyjściowej jedenastce na spotkanie z mistrzem Włoch. Real zdecydował, że kolejne dwa treningi przepracuje samodzielnie, zarówno na siłowni, jak i w trakcie przebieżek na boisku. Wszystko po to, by mógł w nienagannej kondycji przystąpić do ubiegłotygodniowego pojedynku z Granadą.
Formuła ta została powtórzona także w tym tygodniu. Piłkarze wrócili do treningów we wtorek po dwóch dniach wolnego. Bellingham pozostał jednak w klubowych budynkach. Nie inaczej było w środę. Mimo to, jego występ w jutrzejszym meczu z Betisem na Benito Villamarín nie jest zagrożony. Tym bardziej, że wczoraj pracował już na pełnych obrotach.
Odpoczynek potrzebny od zaraz
Klub wyjaśnia ten szczególny plan działania, koncentrując się na krótkim czasie na odpoczynek między poszczególnymi potyczkami zsumowanym z dolegliwościami zdrowotnymi, z których piłkarz dopiero wychodzi. Ich genezy należy szukać w konfrontacji z Rayo Vallecano. Niefortunny upadek poskutkował zwichnięciem i późniejszą niestabilnością lewego barku.
Przez te kontuzje przegapił dwa kolejne mecze. Ponadto po powrocie był zmuszony do gry w specjalnym zabezpieczeniu chroniącym przed uderzeniami i nagłymi przemieszczeniami czy zwrotami w naruszonej strefie. Pomimo tych straconych z powodu urazu spotkań, Bellingham nadal jest trzecim zawodnikiem w zespole z największą liczbą rozegranych minut (1469) i pod tym względem ustępuje tylko Fede Valverde i Antonio Rüdigerowi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze