Dramat, który zniszczyłby wielu
Piłkarze Realu Madryt doznali już w tym sezonie w sumie 20 różnego rodzaju kontuzji. Mimo braku kluczowych zawodników drużyna Carlo Ancelottiego w żadnym momencie się nie poddała i jest liderem zarówno w La Lidze, jak i w grupie Ligi Mistrzów. Napięte terminarze i liczne kontuzje to koszmar, który dotyka coraz większą liczbę klubów.
Fot. Getty Images
W Valdebebas od samego początku wierzono w to, że sezon 2023/24 może być wielkim sukcesem. Drużyna ze średnią wieku nieosiągającą nawet 27 lat dostrzega jednak, jak ten amerykański sen, który rozpoczął się od okresu przygotowawczego w Stanach Zjednoczonych, z każdym kolejnym tygodniem poddawany jest coraz większym próbom. Mimo wszystko to, co wielu drużynom już dawno by podcięło skrzydła, ewidentnie nie ima się Realu Madryt.
W pierwszym tygodniu lipca Królewscy domknęli transfer Ardy Gülera, który zapoczątkował listę kontuzjowanych. Turecki atakujący pierwsze niepokojące bóle zaczął odczuwać 22 lipca na jednym z treningów w trakcie pretemporady i do dzisiaj nie było mu dane zadebiutować w koszulce Los Blancos. Od tamtej pory sztab medyczny Realu Madryt musiał zajmować się aż 20 różnego rodzaju kontuzjami, które przytrafiały się w sumie 14 zawodnikom pierwszego zespołu. Oprócz Gülera z urazami zmagali się lub wciąż się zmagają Dani Carvajal, Luka Modrić, Vinícius, Eduardo Camavinga, Aurélien Tchouaméni, Éder Militão, Thibaut Courtois, Jude Bellingham, Kepa Arrizabalaga, Ferland Mendy, Andrij Łunin, David Alaba i Dani Ceballos. Ponadto tymczasowa niedyspozycja wynikająca z różnego rodzaju chorób dopadła także Joselu, Brahima i Álvaro Odriozolę, a z lekkim bólem w kolanie radzić sobie musiał także Rodrygo, który początkowo miał właśnie z tego powodu nie zagrać z Cádizem.
Te wszystkie kontuzje doprowadziły do tego, że Real Madryt nie może obecnie korzystać z aż sześciu zawodników, którzy w normalnych okolicznościach byliby najprawdopodobniej graczami pierwszego składu – dotyczy to na pewno Courtois, Militão, Carvajala, Tchouaméniego, Camavingi i Viníciusa. Carlo Ancelotti może być jednak dumny, gdyż mimo tej istnej plagi kontuzji jego drużyna, a zwłaszcza piłkarze, którzy początkowo mieli w tym sezonie odgrywać mniej znaczące role, radzą sobie bardzo dobrze. „W każdym meczu wypadają jacyś zawodnicy, a terminarz cały czas naciska. Musimy wytrzymać, ale jak już mówiłem, kontuzje są również szansą dla innych zawodników. Muszą pokazać się ci, którzy wcześniej otrzymywali mniej minut”, tłumaczy włoski szkoleniowiec.
Najgorsze w tym sezonie jest to, że nie dość, że regularnie wypadają ci kluczowi zawodnicy, to jeszcze pojawiają się przypadki długich i poważnych kontuzji. W sumie 14 różnych zawodników z kontuzjami, 20 różnego rodzaju urazów (z czego 13 mięśniowych) oraz cztery wymuszone absencje wynikające ze zbyt napiętego terminarza i zbyt małego czasu na odpoczynek. I właśnie w takich okolicznościach Królewscy wskoczyli ostatnio na wyższy poziom, zaczęli hurtowo strzelać gole, zamurowali dostęp do swojej bramki i zajmują obecnie pozycję lidera zarówno w La Lidze, jak i w swojej grupie Ligi Mistrzów. W sumie na przestrzeni całego sezonu po rozegraniu 20 oficjalnych meczów przegrali tylko raz i zanotowali dwa remisy.
Napięte terminarze
Coraz krótsze okresy przygotowawcze, coraz więcej meczów do rozegrania, coraz większe zmęczenie, a co za tym idzie coraz więcej kontuzji. To krótki opis tego, jak obecnie wygląda futbol. „W moim pierwszym sezonie w Barcelonie miałem 25 dni na przygotowanie się do pierwszego oficjalnego meczu. Teraz dają ci cztery, pięć dni… Zobacz, ile mamy zerwanych więzadeł. Musisz latać do Azji, do Stanów Zjednoczonych, rozgrywasz trudne mecze, derby, wielkie spotkania… I ludzie wypadają i wciąż będą wypadać. Ale show must go on. Nie będzie Courtois, będzie ktoś inny, nie będzie Militão, będzie ktoś inny, nie będzie Kevina [De Bruyne – przyp. red.], będzie ktoś inny”, mówił na starcie rozgrywek Pep Guardiola, któremu w kolejnych tygodniach wtórowali Diego Simeone, Ancelotti czy Xavi.
Zbyt napięte i wyniszczające coraz bardziej terminarze to coś, o czym piłkarze mówią już od dawna. Jednak ani UEFA, ani FIFA nie planują w tym temacie nic zmieniać – wręcz przeciwnie, już niebawem ruszy nowy rozszerzony format Klubowych Mistrzostw Świata. „Niech w trakcie sezonu dziewięć miesięcy będzie poświęconych dla klubów, a pozostałe dwa tylko dla reprezentacji. Ten jeden miesiąc pozostanie wakacyjny. Dzięki temu wielu zawodników uniknęłoby męczących podróży trwających po 13 czy 14 godzin”, zaproponował ostatnio Xavi. Jednak na ten moment wszystko się kończy tylko na słowach.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze