Konsekwencja Joselu

Gdy Joselu wychodzi w ligowych rozgrywkach na murawę Santiago Bernabéu, to madridista może być pewny, że zdobędzie bramkę – tak przynajmniej mówią liczby. Hiszpański napastnik wrócił w środę do pierwszego składu po derbach Madrytu, które rozpoczął na ławce rezerwowych i udowodnił, że przed własną publicznością potrafi utrzymać wysokie tempo strzeleckie. Mecz z Las Palmas był jego czwartym ligowym występem w Realu Madryt na własnym terenie i na ten moment utrzymuje stuprocentową skuteczność.

Żaden inny zawodnik w XXI wieku nie był w stanie strzelać w każdym ze swoich czterech pierwszych domowych meczów w koszulce Królewskich, a teraz Joselu osiągnął właśnie taki wynik po tym, jak w środę w 54. minucie spotkania zdobył bramkę na 2:0. Wcześniej 33-letni Hiszpan strzelał z Getafe i z Realem Sociedad w obecnym sezonie i z Almeríą jeszcze w 2011 roku.

Od błędów do przełamania
I to wszystko mimo faktu, że pierwsza połowa spotkania z Las Palmas zostanie w pamięci Joselu na długo. Napastnik Los Blancos w pierwszych 45 minutach wielokrotnie stawał bowiem przed szansą na to, aby wyprowadzić swój zespół na prowadzenie, ale za każdym razem na drodze do bramki stawał mu bramkarz gości, Álvaro Vallés. Przy tej najbardziej klarownej sytuacji został ostatecznie odgwizdany spalony, ale to i tak nie tłumaczy tego, jak zawodnik grający w Realu Madryt mógł jej nie wykorzystać.

Joselu na drugą połowę mógł jednak wyjść z nieco mniejszą presją, gdyż tuż przed przerwą wynik spotkania otworzył Brahim Díaz. To ewidentnie zadziałało na korzyść wypożyczonego z Espanyolu napastnika, który po dośrodkowaniu Rodrygo wykorzystał swoją najtrudniejszą okazję w meczu i strzałem głową podwyższył prowadzenie Królewskich na 2:0.