„Trudności Rodrygo ze strzelaniem goli”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat problemów Rodrygo pod bramką rywala. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.
Fot. Getty Images
Liga Mistrzów zawitała na Bernabéu, a piłkarz chwili powrócił, by dać kolejne zwycięstwo drużynie, która od pierwszego dnia wydaje się zdeterminowana, by buntować się przeciwko swoim ewidentnym ograniczeniom w ataku. Pomimo kompletu wygranych w tym nienagannym starcie, o ile Bellingham błyszczy, o tyle reszta ofensywy mu nie dorównuje: 11 goli w sześciu meczach (średnio nawet nie dwa na mecz, gdy w zeszłym roku było ich w tym momencie 18) i cztery ostatnie zwycięstwa osiągnięte różnicą jednej bramki. Sprawdzona skuteczność. Real Madryt wygrywa, ale się męczy. Nie ma się czemu dziwić.
W każdym razie jest to wyczyn, który ma podwójną wartość, biorąc pod uwagę fakt, że Vinícius, lider ofensywy, opuścił trzy ostatnie spotkania. A przede wszystkim dlatego, że atakujący namaszczony do wzięcia na siebie odpowiedzialności za strzelanie goli pod nieobecność Viníego zaciął się. Od czasu jego trafienia w pierwszej kolejce na San Mamés Rodrygo nie zdobył ani jednej bramki. Jeden gol podczas 509 minut spędzonych na murawie: to nie są liczby godne napastnika Realu Madryt. Zawsze wnosi swój wkład w grę, a zarówno jego jakość, jak i zaangażowanie nie budzą żadnych wątpliwości, ale w tym sezonie to, czego potrzebuje od niego zespół, to nic innego jak gole i jeszcze więcej goli. W kadrze jest wielu zawodników, którzy mogą kreować grę i tworzyć okazje.
On to wie i dlatego jest zamaskowany, ogarnięty obsesją. Niektórzy twierdzą, że cierpi z powodu zmiany systemu, ale myślę, że bardziej wpływa to na Viníciusa. Sprawia to wrażenie, że Rodrygo musi popisać się genialnym zagraniem, żeby móc zdobyć bramkę, a ta jego trudność kontrastuje z Bellinghamem, który pomimo tego, że nie jest urodzonym atakującym, przypomina Raúla ze względu na swój instynkt, który zawsze podpowiada mu, jak znaleźć się w dogodnej pozycji pozwalającej mu zebrać każdą piłkę. Dobre jest to, że Rodrygo dysponuje odpowiednią osobowością, by poradzić sobie z presją związaną z odpowiedzialnością za strzelanie goli. Udowodnił to wczoraj, nie ukrywając się i przyznając dziennikarzom, że „to mnie kosztuje. Brakuje mi trochę szczęścia, ponieważ tworzymy wiele sytuacji. Wcześniej nie miałem ich tak dużo i strzelałem więcej, teraz jest na odwrót. Mimo to jestem spokojny jak zawsze, bo wiem, że bramki nadejdą. To kwestia czasu”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze