Ancelotti: Zobaczymy, czy Vinícius będzie dostępny na niedzielę
Carlo Ancelotti po meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów z Unionem Berlin pojawił się na konferencji prasowej. Przedstawiamy zapis tego spotkania trenera Realu Madryt z dziennikarzami na Estadio Santiago Bernabéu.
Fot. Getty Images
[ABC] Co sądzi pan o tym meczu? Wiele kosztowało was zdobycie bramki. Chcę też zapytać o słowa Tchouaméniego ze strefy mieszanej. Powiedział, że ma wyzwanie bramkowe, ale dodał, że być może nie był odpowiednim wyborem do obstawiania liczby goli przy tym, co robi Bellingham. Czy postawił pan jakieś wyzwanie Tchouaméniemu?
Nie, nikomu nie stawiałem wyzwania z golami. Ten mecz był... jaki przewidywaliśmy, czyli trudny. Mieliśmy dużą kontrolę, a Union Berlin grał w nisko ustawionym bloku i świetnie się bronił. Nie zostawiał nam miejsca do gry między liniami, ale próbowaliśmy atakować na wszelkie sposoby. Byliśmy dobrzy w odbiorze po stracie i w stałych fragmentach. Tak to przewidywaliśmy. Czy mogliśmy strzelić wcześniej? Tak, mogliśmy, ale gol w ostatniej minucie to też dla nas coś ważnego. Nie mówię, że to duch piłkarzy czy mój, ale to jest duch tej koszulki. On pozwala wierzyć nam do ostatniej sekundy zawsze w każdym meczu. Gdyby to był remis, powiedziałbym to samo, bo uważam, że drużyna stawała na wysokości do ostatniej minuty.
[COPE] Sześć meczów w koszulce Realu i sześć goli Bellinghama. Kibice go kochają. On powiedział, że skończył mecz z gęsią skórką. Co takiego specjalnego ma w sobie Bellingham, by zdobyć uznanie wszystkich od kibiców przez piłkarzy po pana?
Bellingham ma bardzo ważne umiejętności. Wydaje się, że ma też szczęście, ale ten gol przypominał trafienie z Getafe, gdyż była odbita piłka i on był na miejscu, a nie ktoś inny. To oznacza, że on wbiega do tych piłek z drugiej linii i jeśli mu się udaje, to jest sprytniejszy od innych. Ma taką nadzwyczajną cechę i z niej korzysta.
[Onda Cero] W ostatnich meczach na Bernabéu oglądaliśmy podobny scenariusz: drużyna nie prezentuje się dobrze w pierwszej połowie i odpala w drugiej. Wygrywacie minimalnymi wynikami, ale albo bramkarz rywali jest bohaterem, albo marnujecie wszystkie okazje. Czy w przerwie jest jakaś awantura? Co się wtedy dzieje?
Nie, po prostu dopasowaliśmy pewne sprawy. Prawda jest dosyć prosta, bo jak już opowiadałem, drugie połowy są dla nas lepsze, bo gramy z rywalem, który naciska mniej w porównaniu do pierwszej połowy. Przeciwnik potrzebuje też dużo energii do kontrolowania wolnych przestrzeni, co robił właśnie Union Berlin. W drugiej połowie ta energia trochę opada, a my mamy więcej miejsca i okazji niż w pierwszej połowie. Najlepsze dzisiaj było to, że nie odrabialiśmy strat. Wystarczył jeden gol w ostatniej minucie i to oznacza, że byliśmy dużo uważniejsi w obronie. Jak mówię, mieliśmy świetny odbiór po stracie i byliśmy świetni w stałych fragmentach, z których Union strzela dużo goli. Są w nich bardzo mocni w powietrzu i drugich piłkach. Dzisiaj z tym wszystkim poradziliśmy sobie doskonale.
[El País] Chwali pan Bellinghama za znajdowanie okazji i dopadanie do odbitych piłek. Czy tego trochę nie brakuje Rodrygo?
Czego brakuje Rodrygo... Teraz te mecze są dla niego trochę trudniejsze, bo Rodrygo jest świetny przy otwartym boisku. W ostatnich meczach mieliśmy praktycznie całkowitą kontrolę na połowie przeciwnika, więc przestrzeń była dużo mniejsza i jego ta gra kosztowała więcej. Przy bardziej otwartym boisku może mieć więcej okazji. Prawdą jest też, że dzisiaj miał trochę pecha, bo w 2-3 sytuacjach mógł strzelić gola.
[SER; Meana] Jaką wartość ma wygranie wszystkich dotychczasowych meczów przy tylu zmianach przed sezonem? Ile dla pana znaczy komplet zwycięstw przy lepszej czy gorszej grze?
Myślę dzisiaj to, co myślałem przed pierwszym meczem, czyli że mamy konkurencyjną kadrę, dzięki której możemy rywalizować i walczyć we wszystkich rozgrywkach. Jak mówię, dzisiaj mogliśmy zremisować, ale to nie zmieniłoby mojej oceny tej kadry, która jest świetna i która ma dużo jakości.
[La Sexta] Mieliście wiele okazji w drugiej połowie, chociaż brakowało takich typowych sytuacji sam na sam. Czy w takich meczach jeszcze bardziej tęsknicie za Viníciusem? I ile brakuje mu do powrotu?
Vinícius... [śmiech] Myślę, że jest wśród najlepszych napastników na świecie. Vinícius tworzy różnicę. Oczywiście, że go brakuje, bo z Viníciusem mamy coś więcej. Przy tym Joselu radzi sobie świetnie i dzisiaj znowu mógł trafić. Bardzo pomaga nam w grze powietrzu. A co do Viníciusa, myślę, że na pewno zagra w najbliższą środę. Zobaczymy, czy będzie mógł być dostępny już na niedzielę.
[Radio Nacional] Przed meczem mówił pan, że potrzebujecie cierpliwości. Co powiedział pan piłkarzom w przerwie? Nie tylko o cierpliwości, ale też dla ukojenia nerwów? Widzieliśmy, że mijały minuta 90+Ramos i 90+Bellingnam, a piłka nie chciała wpaść. Dalej jednak atakowaliście. Jak przekonuje się piłkarzy do walki, bo piłka w końcu wpadnie?
Taki był zamysł, by być cierpliwym. Byliśmy cierpliwi, ale może też nie za bardzo [śmiech], bo jeśli na końcu nie trafiasz, to czasami może jesteś zbyt cierpliwy. Dzisiaj tak nie było. Te mecze tak wyglądają i dlatego mogą być meczami-pułapkami. Mamy wspomienie, które nie jest tak stare, ze spotkania z Sheriffem, gdy przegraliśmy w domu w drugim meczu 14. Pucharu Europy. To był ten sam typ meczu: nisko ustawiony rywal, przeciwnik szukający kontry... Myślę, że unikanie ich kontr to duża zasługa piłkarzy. Uważam, że mecz Rüdigera był wspaniały. Z tyłu grali dobrze, bo nie mieliśmy zagrożenia.
[OkDiario] Jak bardzo Joselu poprawia tę kadrę ze względu na swój styl i nastawienie walki? Jak bardzo poprawia wasz skład?
Myślę, że to dosyć ewidentne, iż poprawia nas w grze w powietrzu. Jesteśmy w tym groźniejsi niż wcześniej. Nie chodzi tylko o Joselu, bo wejścia Bellinghama z drugiej linii to inna ważna opcja. Gdy dośrodkowujemy, to możliwe, że coś się wydarzy i dzisiaj się wydarzyło. W pierwszej minucie była minimalnie niecelna główka, w drugiej połowie był słupek, więc... Mamy zagrożenie z górnych piłek.
[MARCA] Dzisiaj od początku zagrał Modrić, a Kroos wszedł w drugiej połowie. Wydaje się, że obaj utrudniają zmianę generacyjną, bo obaj ciągle wiele wnoszą do waszej gry.
[śmiech] Oczywiście, że tak. To tak... To temat... [zastanawia się] Nie mówię, że to trudny... To dobry temat, jeśli wszyscy twoi pomocnicy są dobrzy. Nie mogę myśleć, że jakiś pomocnik z tej kadry zostanie na ławce w 4-5 meczach z rzędu. To nie miałoby sensu. Każdy może coś dać. Czy zagra od początku, czy wejdzie z ławki - nie ma to znaczenia. Nie jest łatwo zawodnikowi zrozumieć, że nie zagra, ale nie jest też trudne zrozumieć, że może coś dać w drugiej połowie. Tym bardziej, że jak mówimy, napotka bardziej zmęczonego rywala z mniejszą energią. Dzięki temu w drugiej połowie może dać jeszcze więcej niż mógłby w pierwszej.
[El Mundo] Tchouaméni powiedział w strefie mieszanej, że porozmawia z panem o słowach, że to City jest faworytem Ligi Mistrzów. Także Camavinga stwierdził, że to Real Madryt jest faworytem. Czy siła mentalna to największa zaleta tego zespołu? Czy może piłkarze trochę odlatują, że wierzą, iż są większym faworytem niż obecny mistrz?
[śmiech] Myślę, że niczego nie wnosi mówienie, że jesteśmy czy nie jesteśmy faworytem. Niczego. To nie ma dużego sensu. W każdym meczu trzeba walczyć jak dzisiaj. Mówienie, że jesteśmy faworytem niczego nam nie dodaje ani niczego nie odbiera. Dlatego lepiej skupić się na innych sprawach.
[AS] Co sądzi pan o początku sezonu Brahima? Zawsze coś wnosi po swoich wejściach. Czy dostanie więcej szans?
Tak, to jeden piłkarzy dotkniętych tym początkiem sezonu. Nawet bardziej niż inni, bo zawsze kiedy grał, czy to 5 minut, czy 10 minut, to dokładał swoją jakość. Oczywiście, że zamysł to danie mu większej liczby minut.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze