Real Madryt wygrał u siebie z Realem Sociedad 2:1. Poniżej prezentujemy oceny, jakie zawodnikom Królewskich wystawili redaktorzy i użytkownicy RealMadryt.pl. Skala 1–6.
Fot. Gouda
25. Kepa
Miał bardzo dużo pecha przy pierwszym golu, gdy poradził sobie z uderzeniem Barrenetxei, ale przy dobitce miał już małe szanse, choć i tak był blisko interwencji. Później w niemal wszystkich sytuacjach zachował się idealnie. Najlepiej spisał się wtedy, gdy Mikel Merino mógł go pokonać głową. Solidne zawody Arrizabalagi. Szkoda, że znów bez czystego konta.
Baliśmy się, że reprezentacja Hiszpanii zepsuje nam Daniego, ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Znów wyglądał rewelacyjnie pod względem fizycznym. W jednej akcji w pierwszej połowie stworzył dwie świetne sytuacje – najpierw przejął piłkę po złym wyprowadzeniu Remiro, potem obsłużył Joselu, a chwilę później dograł do Rodrygo. Sam też miał okazję, ale nie tak dobrą, jakie wypracował kolegom.
Solidny występ obrońcy, który bez zarzutu wywiązywał się z najważniejszego swojego zadania. Miał dużo pracy przede wszystkim w powietrzu, ale wygrał wszystkie pojedynki główkowe, a łącznie zaliczył aż 6 wybić piłki (najwięcej ze wszystkich, tyle samo co Le Normand). Gorzej było z wyprowadzeniem piłki, choć i tak było to dobre spotkanie Niemca.
Znów miał chrapkę na większe zaangażowanie w ofensywie, co przyniosło między innymi bardzo dobrą okazję, przed którą niestety był spalony. Nie był szczególnie aktywny w obronie, ale przydawał się w rozegraniu piłki, zwłaszcza w tych momentach, w których madrytczycy nieco mocniej siadali na rywalu.
To była kolejna remontada Realu, ale i remontada Frana Garcíi. W pierwszej połowie mogło mu się zakręcić w głowie od samego patrzenia na Kubo – i właśnie to zazwyczaj robił Hiszpan. Dobra forma Japończyka nie oznaczała jednak schowania się za podwójną gardą. Dobrze wiemy, że czasem najlepszą obroną jest atak i prawdopodobnie Fran rozumuje podobnie. W drugiej połowie zaliczył dwie przytomne asysty i został bohaterem. Grał ultraofensywnie i nie zawsze pilnował pozycji (aż 3 spalone!), ale to była jego najlepsza połowa w tym sezonie. A tak naprawdę zakończył ją już po 29 minutach, ponieważ przy wyniku 2:1 i kartce (dość przypadkowej, choć słusznej) Carletto jednak uznał, że lepszą obroną jest obrona.
Rozegrał jeden z najsłabszych meczów w tym sezonie. Nie ma za sobą okropnego spotkania, ale czegoś mu brakowało. W kilku sytuacjach brakowało nieco lepszego ustawienia, po lekkomyślnym wejściu otrzymał żółtą kartkę. Bardzo rzadko tracił piłkę i był swego rodzaju gwarancją bezpieczeństwa, ale nie był to ten sam Tchou, którego widzieliśmy na początku sezonu i w reprezentacji.
Po kiepskiej pierwszej połowie można się było zastanawiać, czy nie jest zmęczony długimi podróżami w ostatnich dniach. W drugiej odpalił jednak bardzo szybko. Na samym jej początku strzelił bardzo ładnego i ważnego gola. Był też niezwykle aktywny w obronie, gdy trzeba było bronić wyniku. Zaliczył najwięcej udanych interwencji (8) ze wszystkich zawodników Realu Madryt.
Rozegrał dwa spotkania – dobre i złe – i to bez żadnych konkretnych znaczników czasowych. Gdy Królewscy mieli piłkę, gra Kroosa mogła się podobać. Panował nad tym, co robi, rozrzucał tak jak trzeba, prawie wszystko robił tak jak należy. Gdy jednak piłka trafiała do rywala, albo – o zgrozo – do Takefusy Kubo, Kroos był niemal nieprzydatny. Nie doskakiwał, źle asekurował, wyglądał na przemęczonego. Ostatecznie wypadł przeciętnie, choć takie momenty nie powinny mu się przytrafiać, zwłaszcza że akurat on nie ma żadnego powodu, by narzekać na natłok spotkań w ostatnich tygodniach.
Pierwszy oficjalny mecz w Realu Madryt bez trafienia. No i co? No i nadal można być zadowolonym z tego, co robi Jude. Dobrze poruszał się między liniami, potrafił stworzyć niezłą okazję czy wypracować rzut wolny. W ostatnich minutach meczu mógł ustalić wynik, ale Remiro znów był dobrze ustawiony i poradził sobie z jego uderzeniem.
Bezapelacyjnie najbardziej irytujący gracz wczorajszego meczu. Atakował zwykle ze swojej ulubionej strefy, ale znów brakowało mu wykończenia. Całkowicie niepotrzebnie sprzątnął piłkę po wrzutce Carvajala, gdy Bellingham był zdecydowanie lepiej ustawiony. Nie był też skuteczny w dryblingu. Gdyby na ławce miał kto go teraz postraszyć…
Zrobił swoją robotę i w czwartym meczu na Bernabéu w koszulce Realu Madryt strzelił swojego czwartego gola. Jego trafienie było decydujące, ale już w pierwszej połowie mógł i powinien wpisać się na listę strzelców, gdy w świetnej okazji trafił w poprzeczkę. Może szukać małego usprawiedliwienia w tym, że podanie Carvajala było nieco nie w tempo, jednak mimo wszystko można oczekiwać trafienia w takiej sytuacji. Wykończenie wrzutki Frana – klasa światowa.
Był na boisku przez ponad 30 minut, ale w żadnej akcji nie błysnął. Warto jednak docenić to, że w tak ważnych chwilach nie zaliczył ani jednej straty. Uspokoił grę i mimo cofnięcia się całej drużyny między innymi dzięki niemu nie musieliśmy drżeć o wynik końcowy.
Był bardzo wysoko ustawiony, ale tak jak w przypadku Camavingi, nie pokazał żadnego błysku. Raz przytomnie dograł piłkę do Toniego Kroosa (gdy minimalnie obok po rykoszecie od obrońcy uderzał Valverde), ale na tym jego repertuar się skończył. Na dużą krytykę jednak nie zasłużył – wszedł, gdy trzeba było nieco uspokoić spotkanie i to mu się udało.
Bez oceny, choć warto przypomnieć jego akcję, która zakończyła się bardzo dobrą sytuacją Bellinghama.
Decyzje trenera
Prawdopodobnie większość kibiców Realu Madryt już w przerwie sięgnęłaby po rezerwowych, ale Carlo zaufał swoim pierwszym wyborom i wygrał. Królewscy zagrali dobry mecz w ofensywie, mogli strzelić jeszcze kilka bramek, ale nadal w tyłach dzieją się cuda. Reakcja zespołu cieszy, ale wszyscy wiemy, że nie zawsze tak się da. Jest nad czym pracować.
César Soto Grado zaliczył przyzwoity – zaskakująco przyzwoity – występ. Można się zgodzić ze wszystkimi decyzjami, także z tą o nieuznanym golu po uderzeniu Kubo. Oyarzabal był na spalonym, a do tego musnął piłkę kopniętą przez Japończyka. Prawdopodobnie Kepa i tak nie obroniłby tego strzału, ale ta decyzja i tak była w 100 procentach prawidłowa. Aribtrzy liniowi również zaliczyli udane zawody, choć niewątpliwie może zaskakiwać pewna pomoc we wznawianiu gry. Mamy jednak nadzieję, że tak będzie także w tych meczach, gdy rywale Królewskich grają na czas. Zjawisko do obserwacji.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze