Carvajal: Myślałem, że Mbappé przyjdzie
Dani Carvajal na zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii udzielił wywiadu portalowi Relevo. Przedstawiamy najważniejsze fragmenty tej rozmowy z obrońcą Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Jak przeżyłeś wszystko, co wydarzyło się z Luisem Rubialesem?
Chcę wrócić w pewien sposób do komunikatu, który wczoraj wypuściliśmy jako grupa. Nasz prezes w trakcie świętowania nie zachował się zgodnie z tym, kim powinien być prezes. Miał parę sytuacji, które nie były odpowiednie dla tego momentu ani dla prezesa. To wszystko stworzyło poważne zamieszanie medialne i wielka szkoda, że przysłoniło to tytuł zdobyty przez dziewczyny.
Do tego momentu nie wypowiadał się żaden ze zdobywców Ligi Narodów. Istniał wewnętrzny pakt, by poczekać do zgrupowania?
Nie. Kiedy nas powołano i kiedy spotkaliśmy się pierwszego dnia, zgodziliśmy się, że trzeba wypuścić komunikat i tak właśnie zrobiliśmy.
W waszym komunikacie uwagę zwraca brak wymienienia Jenni Hermoso. Da się to wytłumaczyć?
My odrzucamy to, o czym mówię, czyli nieodpowiednie gesty prezesa. Szkoda, że to obrzydza czy rzutuje na światowy tytuł, bo to bardzo ważny wyczyn dla naszego futbolu. To nie było dobre dla wizerunku hiszpańskiego sportu.
Zamknijmy temat Rubialesa hipotezą, że za 90 dni wróci na stanowisko. Borja Iglesias odrzucił grzę w kadrze, jeśli będzie on prezesem. Więcej piłkarzy zrobiłoby wtedy to samo?
Każdy ma swoją opinię. Borja powiedział, że nie chce być powoływany, dopóki nie zajdą zmiany i subiektywnie każdy podejmie swoje decyzje, jeśli Rubialesowi skończy się zawieszenie i wróci na stanowisko.
Ty osobiście czułbyś się z nim komfortowo?
Pozostaję na boku przy tym pytaniu. Nie wiem. Przyjeżdżam tu, by grać, by być do dyspozycji i by pomóc drużynie w osiągnięciu awansu na EURO 2024. Sprawa prezesa Federacji... My jesteśmy piłkarzami, których się powołuje i zaprasza na podstawie występów w klubach. Staramy się reprezentować nasz kraj z dumą i nadzieją ponad tym, że nasz prezes mógł popełnić błąd. Jeśli nadejdzie ten dzień, że on będzie na czele Federacji, my będziemy musieli zdecydować, którzy z nas tu przyjadą i którzy nie, ale to zobaczymy w dniu, kiedy do tego dojdzie.
W końcu uporałeś się z kontuzjami. Jak odzyskałeś regularność?
Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Kontuzje to dla sportowca najbardziej frustrująca sprawa, a kiedy doznajesz serii odnowień urazów, to nie widzisz tego światełka w tunelu. Jestem z siebie bardzo dumny, z rodziny, która mi pomogła, z przyjaciół... Jestem bardzo dumny, że mogłem sobie z tym poradzić. Powiedziałbym, że to pokrzepia mnie dużo bardziej niż jakiś tytuł, który zdobyłem, bo są to przeszkody na drodze, z którymi sobie radzisz i które dają ci moralnego kopa.
Rodrygo dokonał interesującej refleksji o potrzebie pracy mentalnej w futbolu i znaczeniu pomocy psychologa. Co o tym sądzisz?
Mentalnie w futbolu jest wiele emocji, wiele momentów z różną formą i nastawieniem. Musisz starać się, by życie osobiste nie wpływało na sport, a sport na życie osobiste. Musisz to oddzielać i wiedzieć, że to praca z wielką pasją, w której odpowiadasz przed wieloma osobami. W Realu i w reprezentacji masz wizerunek. Musisz wiedzieć, co reprezentujesz. Jednocześnie musisz być naturalny i zdawać sobie sprawę, że możesz mieć słabszy dzień i że możesz popełnić błąd. Musisz wiedzieć, że gdy grasz dobrze, to nie jesteś najlepszy, a gdy grasz gorzej, to wcale nie jesteś beznadziejny. Musisz zawsze zachowywać równowagę i pozostawać na drodze, która jest rozsądna.
Ty korzystałeś z pomocy specjalisty? Wydaje się, że w futbolu to temat tabu.
To są coachingi, bardziej specjalizujące się w świecie sportu i futbolu. Dzisiaj to może pomóc w wielu przypadkach.
W czym pomogło tobie?
W momentach frustracji byłem osobą, która nie pozwalała sobie na błąd i wymagałem od siebie bardzo dużo. Często nie wierzyłem, jak dobry mogę być i sam siebie nie doceniałem. Poziom pewności siebie, jaki może dać ci coach, może bardzo podnieść twój poziom.
Zaskoczyło mnie, gdy po 30 minutach meczu z Getafe zacząłeś walić pięściami w murawę...
Odgwizdał mi faul, w którym to Borja zrobił mi stołek!
Ten temperament czasami ci szkodził?
Trudno jest znaleźć równowagę w tym temacie, w którym zdaję sobie sprawę, że ten sposób bycia i ta w cudzysłowie agresywność doprowadziły mnie do tego, kim jestem dzisiaj i do 11 lat w Realu Madryt. Jednak trzeba to też potrafić kontrolować, co jest najtrudniejsze. Muszę znajdować tę równowagę, w której mogę rywalizować na maksa i nie daję się przeciążyć sytuacji.
Często opowiadasz też o znaczeniu odpowiedniego żywienia. Jaką masz dietę?
Wyeliminowałem gluten i unikam czerwonego mięsa. Jem je tylko w określone dni. Mam też odpowiednią suplementację po meczach. Pozdrawiam mojego dietetyka Itziara, pozwolił mi znaleźć dobrą równowagę i czuję się z tym bardzo dobrze.
Kucharzysz? Niektórzy piłkarze łapią bakcyla dzięki przejściu na dietę.
Nie, nie będę kłamać, nie lubię tego [śmiech].
Przejdźmy do Realu Madryt, bo Joselu, jednego z nowych kolegów, znasz już bardzo dobrze. Jak go oceniasz? Wiesz dlaczego nie wziął numeru 9?
Jestem bardzo szczęśliwy z jego powodu. Mieliśmy świetne stosunki już zanim poznałem swoją żonę (żony obu piłkarzy to siostry). Dawno temu pojechałem poznać jego synka i dzięki tej relacji poznałem kobietę mojego życia, z którą sam mam dwójkę dzieci. Teraz mamy dużo silniejszą relację, bo tą rodzinną. Czuję z tego powodu wielką dumę. On ma 33 lata i widzę ekscytację, z jaką podchodzi do każdego meczu i każdego treningu. Mówię: cholera, to jest piękno futbolu i Realu Madryt, ile to znaczy dla człowieka. Co do numeru 9, naprawdę nie wiem i go nie pytałem. Wyobrażam sobie, że nie pozwolili mu go wybrać czy coś, nie potrafię odpowiedzieć.
Odpowiedz szczerze, bo wydaje mi się niemożliwe, żebyście nie rozmawiali o tym wewnątrz drużyny: myśleliście, że Mbappé przyjdzie tego lata?
Nie będę kłamać i mówić, że o tym nie rozmawialiśmy, ale były wszelkiego rodzaju opinie przy stole w trakcie przygotowań. „Myślę, że przyjdzie, a ja myślę, że nie”...
A co myślałeś ty?
Myślałem, że przyjdzie. W momencie, w którym nie poleciał na przygotowania do Japonii... A myślę, że Real Madryt to jego opcja na odejście. Gdy został poza tournée, uznawaliśmy jego przyjście za bliskie. Potem wydaje się, że trochę się to skomplikowało i nie przyszedł.
Pytaliście o to dyrektora generalnego José Ángela Sáncheza?
Nie, ale pytaliśmy Francuzów: słuchajcie, ten chłop coś wam mówi? „Nie, nie, nam też nic”. Więc skupialiśmy się na pracy i na sobie.
Więc czekacie z otwartymi ramionami na kolejne lato...
Zobaczymy... To jeden z najlepszych, a najlepsi muszą grać w Realu Madryt.
Porozmawiajmy o Bellinghamie. Widziałeś tak szybką aklimatyzację w klubie?
Nie byłem przy aklimatyzacjach Cristiano czy Ramosa, gdy oni przychodzili do klubu, ale od kiedy tu jestem, to nigdy nie widziałem takiej adaptacji. Nie tylko sportowej, bo oferuje wysoki poziom, ale także w szatni i relacjach z kolegami... To zawodnik, który przychodzi z dużą presją, kosztował dużo pieniędzy i nakierowane są na niego wszystkie światła. Od pierwszego momentu dołączał do rozmów z kolegami, rozmawiał z jednym, potem z drugim, żartował... Trenuje i potem zostaje popracować dodatkowo... Wydaje mi się fantastycznym chłopakiem i świetnie się wpasował.
Mówi po hiszpańsku?
Próbuje, stara się łapać zwroty. Ciągle nie mówi za wiele, ale mówi swoje słówka i szuka zrozumienia, co jest zawsze mile widziane.
Awansowałeś w hierarchii kapitanów. Mieliście jakieś spotkanie nowych kapitanów, by zmienić coś po odejściu Benzemy?
Nie, niczego nie ustalaliśmy. Jesteśmy tu od tak wielu lat, że trzeba pozostać na tej samej drodze. Jestem bardzo dumny z bycia jednym z kapitanów drużyny. Kiedy mogłem nałożyć opaskę, to możesz sobie wyobrazić, jaką czułem dumę. Mnie osobiście opaska dodaje sił. Wyobraź sobie, ile bycie kapitanem Realu znaczy dla mnie i mojej rodziny... Dla mnie to coś wyjątkowego, że oni też są ze mnie dumni.
Uważasz, że na Nacho i kwestię jego pozostania wpłynęła szansa na zostanie pierwszym kapitanem?
Myślę, że tak. Nacho to człowiek klubu. On kocha Real Madryt ponad wszystkim i możliwość bycia kapitanem to coś, co zostanie na zawsze w twojej karierze. Myślę, że to coś znaczącego, co mogło mocno wpłynąć na decyzję o przedłużeniu kontraktu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze