Advertisement
Menu
/ as.com

Obrona znów niepokoi

Real Madryt na starcie ligowych rozgrywek nie ma większych problemów w ofensywie. W tyłach jednak pozostała jeszcze do zatkania dziura, z którą – wydawać się mogło – Ancelotti zdążył sobie poradzić.

Foto: Obrona znów niepokoi
Fot. Getty Images

W Almeríi Królewskim po raz kolejny przydarzyło się coś, co wyjątkowo irytuje trenera. Chwila rozproszenia i braku koncentracji przyniosła rywalowi gola, który sprawił, że niemal od początku meczu drużyna musiała nastawiać się na gonienie wyniku. Gospodarze do siatki trafili w zasadzie po pierwszej akcji. Robertone dośrodkował prosto na głowę mierzącego 172 centymetry Arribasa, a ten bez problemu pokonał Łunina. Choć potem sprawy w swoje ręce wziął Jude Bellingham, nie zmienia to faktu, że Real w zasadzie od pierwszych minut musiał wiosłować pod prąd.

– Problemy w obronie wynikają z ustawienia, koncentracji i nastawienia – podsumował szkoleniowiec kłopoty defensywne w trakcie przedsezonowych sparingów. Włoch powtarzał to kilkukrotnie, a przed startem sezonu kładł szczególny nacisk na poprawę gry w obronie. Mecz z Bilbao pozwalał myśleć, że faktycznie udało się tego dokonać. Sobotnia potyczka na nowo jednak zasiewa ziarno wątpliwości. Zespół szybko stracił bramkę, a Łunin był wykorzystywany aż nazbyt często. Ukrainiec miał znacznie więcej pracy niż na San Mamés. Rywal oddał łącznie aż 20 strzałów, a Andrij siedmiokrotnie zmuszony był do interwencji.

Przed startem starcia gracze Realu wyszli na murawę w koszulkach z wyrazami wsparcia dla Militão. Co poniektórzy mogliby pomyśleć, że Królewscy wciąż jeszcze nie otrząsnęli się z szoku po poważnym urazie Brazylijczyka. Przy golu Arribasa zaspał zarówno Rüdiger, jak i zbyt wolno powracający Kroos. Tym samym Łunin musiał wyciągać piłkę z siatki, nim zdążył się porządnie rozgrzać.

Chwil dezorientacji było jednak więcej. Po przerwie na nawodnienie Almería ponownie przycisnęła, a Łunin popisał się świetną paradą po strzale Baby w 34. minucie. Dwie minuty później Andrija sprawdził Robertone, a jeszcze w kolejnej minucie – Chumi. Robertone ponownie zagroził Realowi w 41. minucie, ale Łunin znów był na posterunku. Łącznie znajdujemy więc trwający kilka minut fragment spotkania, w którym defensywa gości sprawiała wrażenie wyraźnie pogubionej. Przed spotkaniem w Vigo trzeba będzie wyciągnąć wnioski. Los Blancos czeka kolejny wewnętrzny egzamin.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!