Matador Jude
Po dwóch pierwszych kolejkach LaLigi Jude Bellingham ma na koncie trzy bramki i dwa tytuły MVP. Angielski pomocnik, który jest obecnie najlepszym strzelcem Królewskich, jest liderem tak długo zapowiadanej zmiany pokoleniowej w środku pola Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Bez klasycznej dziewiątki w składzie killerem jest piątka grająca jako dziesiątka. Carlo Ancelotti w momencie, w którym dotarło do niego, że w miejsce Karima Benzemy nie otrzyma Harry'ego Kane'a, postanowił zmodyfikować swój plan względem środka pola i pozycji mediapunty. Główna rola w tym ruchu przypadła Jude'owi Bellinghamowi, który szybko udowodnił, że Carletto się nie mylił. Dwa oficjalne mecze nowego sezonu, dwa tytuły MVP, trzy bramki i pichichi Realu Madryt na starcie LaLigi – czy trzeba dodawać coś jeszcze?
To jasne, że na dłuższą metę Bellingham nie będzie rozpatrywany jako środkowy napastnik, ale w sobotnim spotkaniu z Almeríą wyróżnił się wyjątkowym wręcz instynktem strzeleckim. Najpierw przy pierwszym trafieniu znalazł się po prostu w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, a następnie wyprowadził Los Blancos na prowadzenie poprzez skuteczne wyswobodzenie się spod krycia rywala i ubiegnięcie wybiegającego do interwencji bramkarza. W sumie na przestrzeni całego meczu zanotował sześć strzałów, z czego cztery celne oraz skuteczność podań na poziomie 93,2% (41 celnych na 44 próby, z czego 19 w ostatniej tercji boiska).
Wyzwania na horyzoncie
Wraz z rewelacyjnym wręcz wejściem w nowy zespół i nową ligę przed Bellinghamem pojawiają się nowe wyzwania na horyzoncie. Przede wszystkim 20-letni Anglik chciałby pobić swój ubiegłoroczny rekord w postaci 14 bramek w sezonie – w tym momencie po zaledwie dwóch kolejkach do jego wyrównania brakuje mu już tylko 11 trafień. Jednocześnie ciekawym i niezwykle ambitnym wyzwaniem byłby wyścig z wynikami Cristiano Ronaldo, który w swoich czterech pierwszych meczach w koszulce Realu Madryt zdobył pięć bramek. Aby Jude mógł ten wynik wyrównać, musiałby strzelić po jeszcze jednym golu z Celtą Vigo i w swoim debiucie na Santiago Bernabéu z Getafe.
Na ten moment Bellingham stał się twarzą tak głośno zapowiadanej zmiany pokoleniowej w środku pola Królewskich. Od Realu Madryt bardziej uporządkowanego i utrzymującego się przy piłce z Luką Modriciem i Tonim Kroosem do Realu Madryt bezpośredniego, dynamicznego i stosującego nieustanny pressing. Oczywiście to dopiero początek i angielski pomocnik wciąż ma przed sobą jeszcze wiele elementów do doskonalenia, ale jego przyszłość ewidentnie maluje się w różowych barwach. Rozpoczyna się era Bellinghama, który już teraz jest liderem, strzelcem i matadorem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze