Advertisement
Menu

Prawie hit

W powietrzu unosi się coraz częściej wyczuwalny w ostatnich latach zapach. To zapach petrodolara. Tym razem jest on jednak nieco mniej intensywny niż zazwyczaj.

Foto: Prawie hit
David Alaba 14 sierpnia 2022 roku po golu z rzutu wolnego na prowadzenie 2:1, który ostatecznie dał Realowi Madryt zwycięstwo nad Almeríą na Power Horse Stadium. (fot. Getty Images)

Dziś Real Madryt czeka starcie o niewątpliwie podwyższonej temperaturze. Bo czyż może być inaczej, gdy mierzymy się zespołem, w który od kilku lat pompowany jest saudyjski kapitał, który pod względem wydatków na transfery jest drugim klubem w jednej z najlepszych lig świata i który na każdej pozycji może liczyć na dwóch mniej więcej równorzędnych graczy?

Gdyby sugerować się wyłącznie powyższymi słowami, ktoś mógłby pomyśleć, że późnym popołudniem Królewscy w hitowym starciu rzucą wyzwanie kolejnemu klubowi-państwu. Dałby się jednak zarazem wplątać w wyjątkowo nieudolną manipulację. Choć każde ze stwierdzeń z akapitu piętro wyżej jest absolutnie prawdziwe, to mimo wszystko wbrew pozorom wcale nie mierzymy się z Manchesterem City, PSG czy Newcastle, lecz z Almeríą.

Skoro jednak zdecydowaliśmy się rzucić kilka chwytliwych haseł, to wypadałoby się z nich choć pokrótce rozliczyć. Gorącą atmosferę meczu traktować należy przede wszystkim dosłownie. Tęgie umysły ustalające terminarz postanowiły bowiem zaplanować spotkanie w jednym z najgorętszych latem regionów Hiszpanii na godzinę 19:30. Według prognoz temperatura w Almeríi powinna w tym czasie wynosić nieco ponad 30 stopni.

Ściemą nie jest również saudyjski kapitał. Od sierpnia 2019 roku właścicielem Almeríi jest Turki Al-Sheikh, który w swoim kraju wcale nie jest wyłącznie randomowym bogaczem. Mowa o doradcy na królewskim dworze i ministrze do spraw rozrywki. Dorobił się on także rangi honorowego prezesa innego klubu, Al-Hilal, do którego trafił przed chwilą Neymar. Nawet jeśli o Al-Sheikhu w Europie rzecz jasna nie jest jeszcze na ten moment tak głośno jak o właścicielach PSG, czy City, to jednak gdy przyjrzymy się nieco bliżej jego działaniom w zespole z południa Hiszpanii w tym okienku transferowym, możemy się nieco zdziwić.

Czarno na białym zauważymy wówczas, że w trwającym okienku w Hiszpanii na transfery od Almeríi więcej wydał tylko Real Madryt. Na nowych graczy nasi rywale przeznaczyli łącznie ponad 37 milionów euro (w tym sześć na Sergio Arribasa). By nie zakrzywiać rzeczywistości, trzeba też jednak wspomnieć, że Los Rojiblancos potrafili również dobrze sprzedać. Za El Bilala Touré Atalanta zapłaciła Almeríi aż 28 milionów euro. Trzeba przyznać, że podobna kwota w przypadku środkowego napastnika, który strzelił w sezonie siedem goli, musi robić wrażenie. Na papierze Almería wydaje się też dysponować  wyjątkowo zbilansowanym zespołem, co bez problemu zauważymy w tym zestawieniu. Vicente Moreno w razie kontuzji, zawieszeń czy w ramach zwyczajnej rotacji za każdego gracza może posłać na boisko piłkarza o zbliżonej klasie.

Główny problem tkwi jednak  w tym, że jak dotąd ekipie z Andaluzji brakuje przede wszystkim wyniku sportowego. Gospodarze dzisiejszej potyczki w zeszłym sezonie utrzymali się bowiem w lidze w nieprawdopodobnych okolicznościach. O pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej walczyli do ostatnich minut sezonu, a bramkę na wagę osiągnięcia celu zdobyli w 87. minucie zakończonej remisem 3:3 szalonej potyczki z Espanyolem. Tym samym Almería zdołała wyprzedzić o punkt Real Valladolid, z którym zeszłoroczny beniaminek miał gorszy bilans bezpośrednich starć. Nawet jeśli Al-Sheikh obrał dość niesaudyjską metodę polegającą na przemyślanym kontrolowanym wzroście, to jednak w poprzednim sezonie było naprawdę blisko powrotu w okolice punktu wyjścia.

Perspektywa mierzenia się z Realem Madryt pod względem czysto sportowym nie należy do najprzyjemniejszych dla zdecydowanej większości zespołów na świecie. W przypadku Almeríi należałoby jednak dorzucić tutaj jeszcze jakiś mnożnik. W całej swej historii, która obejmuje  łącznie 14 meczów, gospodarze z Królewskimi wygrali raz – w sezonie 2007/08. O sile Realu stanowili wtedy tacy gracze, jak Van Nistelrooy, Sneijder czy Robinho, a trenerem był niepracujący od lat w zawodzie Bernd Schuster. Jednego z goli dla Almeríi strzelił wówczas Álvaro Negredo, którego w drugiej połowie zastąpił znany z występów dla Wisły Kraków Kalu Uche. Jednym słowem – prehistoria (choć akurat Negredo cały czas utrzymuje się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym).

Znacznie ciekawsze smaczki podczas rozgrzebywania przeszłości znajdziemy w konfrontacji z sezonu 2010/11. Już sam wynik 8:1 zdecydowanie działa na wyobraźnię, ale w tle pozostają jeszcze co najmniej dwie godne wspomnienia kwestie. Ostatnią bramkę dla Królewskich w tamtej potyczce strzelił przecież nie kto inny jak debiutujący w pierwszym zespole… 21-letni wtedy Joselu. Do zeszłego tygodnia tamten 6-minutowy występ był jego jedynym w białej koszulce w ligowych rozgrywkach. W tym samym spotkaniu doszło również do o wiele bardziej zapadającego w pamięć wydarzenia. Mowa o pożegnaniu, jakie Królewscy urządzili Jerzemu Dudkowi. W 77. minucie José Mourinho postanowił ściągnąć polskiego bramkarza, by koledzy z zespołu mogli uhonorować go szpalerem. Złośliwi do dziś nieraz powtarzają, że nawet największe legendy Los Blancos nie doczekały się tak pięknego pożegnania jak rezerwowy golkiper rodem z Knurowa.

Choć, parafrazując legendarną wypowiedź Piotra Ćwielonga, pogoda dziś raczej nie będzie sprzyjała grze w piłkę, Real Madryt ma absolutny obowiązek podtrzymania tendencji w meczach z Almeríą. Rezultat inny niż zwycięstwo z drużyną, która pod koniec poprzednich rozgrywek była jedną nogą poza elitą, w drugiej kolejce ligowych zmagań już na starcie dałby pożywkę ekspertom od narzekania i snucia katastroficznych wizji. A przecież chyba nie chce nam się znowu czytać o tym, że Mbappé to ograłby wszystkich lewą nogą, a przed strzałem w okienko zdążyłby zrobić jeszcze 50 pompek i wynegocjować podwyżkę…

* * *

Mecz na Power Horse Stadium rozpocznie się o 19:30, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale Eleven Sports 2 w serwisie CANAL+ Online.

Spotkanie można wytypować w FORTUNA. Kurs na zwycięstwo Królewskich wynosi 1,38.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyniki na żywo i przebieg najbliższych meczów możesz sprawdzać na platformie Flashscore.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!