Real i Juventus – intymni rywale
Oba kluby łączy historyczna rywalizacja, w której prym wiodą dwa finały Ligi Mistrzów wygrane przez Królewskich. Postaciami najmocniej spajającymi dzieje Realu i Juve są z kolei Zinédine Zidane i Cristiano Ronaldo.
Fot. Getty Images
W ostatnim przedsezonowym teście podopieczni Carlo Ancelottiego w nocy z środy na czwartek zmierzą się z Juventusem, który przechodzi przez jeden z najbardziej niepewnych okresów w swojej najnowszej historii. Jednocześnie jest to klub, który dzieli z Realem Madryt jedną z najbardziej historycznych europejskich rywalizacji. Bianconeri są włoską drużyną, która rozegrała przeciwko Królewskim najwięcej meczów (z bilansem 11 zwycięstw, 2 remisów i 8 porażek w 21 oficjalnych spotkaniach na korzyść Realu).
Oba zespoły, oprócz licznych wzajemnych pojedynków boiskowych, przeprowadziły między sobą kilka transferów piłkarzy emblematycznych dla każdej ze stron, a są nimi przede wszystkim sprowadzenie Zinédine’a Zidane’a w trakcie pierwszej ery Galácticos w 2001 roku za prawie 76 milionów euro lub pozyskanie przez turyńczyków za 117 milionów euro Cristiano Ronaldo, najlepszego strzelca w historii Los Blancos. Każda z tych transakcji zawsze była przeprowadzana w atmosferze serdeczności i wzajemnego szacunku, jaki żywią wobec siebie te dwa kluby. Innymi zawodnikami, którzy przeszli podobną drogę, byli Fabio Cannavaro, który trafił na Santiago Bernabéu w 2006 roku za 7 milionów euro, czy Sami Khedira, który zamienił Madryt na Turyn w 2015 roku po wygaśnięciu kontraktu.
Ostatnia towarzyska potyczka między tymi drużynami miała miejsce nieco ponad rok temu (31 lipca 2022 roku Real wygrał 2:0) na Rose Bowl Stadium w Kalifornii, czyli na stadionie, na którym madrycka ekipa kilka dni temu pokonała 3:2 Milan. Spośród wszystkich oficjalnych starć tych dwóch ekip najjaśniej świecą dwie decydujące batalie o Puchar Europy w 1998 i 2017 roku. Z obu zwycięsko wyszli Królewscy, natomiast Juve pozostaje drużyną, która przegrała najwięcej europejskich finałów, wygrywając raptem dwa na dziewięć możliwych. Stara Dama musiała także uznać wyższość rywala ze stolicy Hiszpanii w ostatnim oficjalnym meczu tych zespołów, a właściwie to w dwumeczu naznaczonym przez kosmiczną przewrotkę Cristiano w pierwszym spotkaniu 1/4 finału Ligi Mistrzów w sezonie 2017/18, która uciszyła i wprawiła w osłupienie oraz podziw cały Allianz Stadium.
Ale ta rywalizacja nie zawsze była przyjemna dla Realu Madryt. I bez względu na to, jak niewiele w nogach mają gracze ze stolicy Piemontu (rozegrali tylko jeden sparing z Milanem, który zakończył się remisem 2:2, a później ich zwycięstwem w rzutach karnych 4:3), zawsze są niebezpiecznym przeciwnikiem, z którym trzeba się liczyć. Najlepszym tego dowodem jest półfinał Ligi Mistrzów z kampanii 2014/15, w której to korzystny rezultat pierwszego starcia (2:1 w Turynie) wraz ze znakomicie dysponowanym wówczas Álvaro Moratą, który strzelił dwa ze wszystkich trzech goli swojej drużyny, pozwolił Juventusowi awansować do wielkiego finału, w którym jednak poległ z Barceloną. Można wspomnieć jeszcze o półfinałowych pojedynkach z rozgrywek 2002/03 (które zakończyły się porażką Bianconerich w finale z Milanem w rzutach karnych) czy 1/8 finału z sezonu 2004/05, w którym po porażce na Bernabéu turyńczycy w rewanżu u siebie po dogrywce dokonali remontady i przeszli do ćwierćfinału.
Pomimo tych licznych potyczek w całej ich historii, relacje instytucjonalne obu klubów są wyjątkowe. Jedni i drudzy są założycielami i promotorami projektu Superligi, mimo niedawnego odłączenia się od niego Włochów z powodu ostatnich skandali, które dotknęły klub i konieczności zrównoważenia swoich finansów w celu przestrzegania i wypełnienia Finansowego Fair Play.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze