To problem jednego dnia czy ta drużyna ma deficyt bramkowy?
Nawet jeśli publicznie mówi coś innego, to prywatnie Włoch byłby zachwycony, gdyby do drużyny dołączyła „9” z najwyższego poziomu. Podobne ogólne nastawienie ma panować w drużynie.
Fot. Getty Images
Real Madryt został rozgromiony w Klasyku rozegranym pod Dallas, ale jest po nim zadowolony. Carlo Ancelotti i Dani Carvajal, którzy wyszli do dziennikarzy, podkreślali ogólną dobrą grę, przy czym zgadzali się, że zabrakło skuteczności. Królewscy oddali 27 strzałów, ale tylko 5 celnych. W tym spotkaniu zaliczyli 4 poprzeczki, 1 słupek, 1 zmarnowany karny i kilka okazji, które nieznacznie minęły bramkę Ter Stegena. Całe madridismo po przebudzeniu się w niedzielę zadało sobie to samo pytanie: to problem jednego dnia czy ta drużyna ma deficyt bramkowy?
Wygrane nad Milanem i Manchesterem United sprawiły, że urósł optymizm. Pięć goli i wiele okazji w obu meczach pogrzebały wątpliwości. Relevo podkreśla jednak, że dla Ancelottiego ciągle brakuje jednego elementu w kadrze i nie jest w tym myśleniu jedyny. Nie chodzi o problem z jakością, bo Włoch na dzisiaj niezależnie od tego ma jedną z najlepszych kadr w Europie. Brakuje jej jednak wisienki na ofensywnym torcie, która jest bardzo ważna w walce o tytuły.
Publiczny przekaz jest inny. Na ostatnich konferencjach i spotkaniach z dziennikarzami można było usłyszeć takie frazy, jak „Jesteśmy kompletni” czy „Mamy bronie, by strzelać gole”. To także przesłanie, by wzmocnić wiarę swoich piłkarzy, ale ze świadomością, że klub nie zdecydował się pozyskać nikogo jako bezpośredniego następcy Karima Benzemy. To zmusiło Włocha do zmiany systemu na słynny romb, dzięki któremu trener próbuje jakoś przetrwać, nawet jeśli 64-latek na tym etapie kariery do wszystkiego podchodzi z dużym spokojem. Nowy system pasuje drużynie, ale nie rozwiązuje podstawowego problemu.
Wydaje się, że adaptacja Rodrygo i Viníciusa do systemu 4-4-2 będzie długa. Obaj czują się dobrze w takim ataku, ale ich profil jest daleki od bycia killerem. Joselu, jedyny klasyczny środkowy napastnik w kadrze, uznawany jest za opcję na określone mecze, w których wynik może odmienić gra w powietrzu czy przejście na ustawienie ze skrzydłowymi. Hiszpan nie był tym, o kogo prosił Ancelotti. Oczywiście gracz wypożyczony z Espanyolu zrobi wszystko, by pomóc zespołowi.
W tle Kylian Mbappé. Relevo utrzymuje, że Real Madryt planuje pozyskanie Francuza dopiero w 2024 roku na zasadzie wolnego transferu. Królewscy twierdzą, że w tym temacie nic się nie zmienia. Otoczenie Francuza także trzyma się przekazu, że ten chce wypełnić umowę. Na razie nie ma praktycznie niczego, co wskazałoby na zmianę scenariusza, nawet jeśli niektórzy w klubie przyznają, że wszystko jest możliwe. Sytuacja między 24-latkiem a Paris Saint-Germain może wskazywać na to, że bliżej do transferu niż przeczekania rok, ale ogólna panorama jest dużo bardziej złożona niż się wydaje.
Przez to Real Madryt szykuje się do sezonu z czterema atakującymi i Jude'em Bellinghamem. Tylko przyjście Francuza zmieniłoby plan, nad którym pracuje Ancelotti, bo w końcu otrzymałby oczekiwany element do ataku. Włoch nie liczy na ten transfer i pozostaje mu liczyć na Brazylijczyków oraz Bellinghama, który będzie musiał dołożyć swoje gole i asysty. Tego oczekuje właśnie klub: że Vinícius wejdzie na kolejny poziom, że Rodrygo odpali jak dwa sezony temu jego kolega i że Jude zaskoczy. Do tego dojdzie wkład Brahima, Joselu czy Valverde. Niewątpliwie od startu widać na tym planie rysy, ale to Real Madryt i przy jakości tych piłkarzy nie możesz też wykluczyć, że faktycznie to wypali.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze