Endrick: W każdym momencie chciałem przejść tylko do Realu
W grudniu Real Madryt potwierdził, że pozyskał 16-letniego Endricka za 35+25 milionów euro. Nastolatek dołączy do Realu Madryt latem 2024 roku po skończeniu 18 lat. Przedstawiamy pełne tłumaczenie wywiadu z napastnikiem Palmeiras, który przeprowadziła MARCA.
Fot. Getty Images
Jaki jest Endrick? To normalny 16-latek? Jak patrzysz sam na siebie?
Widzę chłopaka pełnego marzeń do spełnienia. Chłopaka, który szuka swojego miejsca w futbolu i który podąża za marzeniami. Najpierw chcę wygrać tytuły z Palmeiras. W głowie mam zdobycie Libertadores i mundialu. To jedno z moich największych marzeń. Chcę bić rekordy. Muszę dalej pracować, bo mam tylko 16 lat i wiele rzeczy do wypracowania, ciągle wiele do poprawy, ale zawsze mam nogi na ziemi. Muszę dziękować Bogu za wszystko, co przytrafia mi się w życiu.
Co robisz, kiedy nie trenujesz z Palmeiras?
Mam przyjaciół w Brasílii. Tu [w São Paulo] także, ale dużo więcej w Brasílii. Kiedy mam wolne na odpoczynek, staram się tam pojechać i pobyć z nimi oraz moją rodziną. Gram też w domu w gry wideo, również na komputerze. To coś, co uwielbiam. To dla mnie wyjątkowe rzeczy. Mam tylko 16 lat. Myślę, że wszyscy chłopacy grają w gry. Robią to z braćmi i siostrami... Ja mam brata i lubię z nim grać. Robię rzeczy, które sprawiają, że jestem w tym momencie szczęśliwy. Staram się nie oglądać piłki i programów telewizyjnych, by trochę się uspokoić w tej mojej piłkarskiej rutynie. Dlatego lubię grać w gry.
W twoim wieku inni spędzają całe dnie na PlayStation.
Teraz mam też w grze swoją twarz, więc gram sobą. Żartuję, że zagrałem na komputerowym boisku, a jutro zagram na nim naprawdę. W prawdziwym życiu oczekuję zawsze dobrego meczu. Zawierzam się Bogu i mam nadzieję, że w każdym spotkaniu wszystko będzie szło dobrze i będziemy mogli wygrywać.
W wieku 15 lat zaczęto o tobie bardzo dużo mówić. To cię przestraszyło?
Nie, bo byłem za młody. Dla mnie to wszystko było wspaniałe. Z niczego nie zdawałem sobie sprawy. Byłem niewinnym dzieckiem grającym w piłkę. Nagle zobaczyłem, że ludzie o mnie rozmawiają. Strzelałem gole i ludzie to komentowali. Miałem tylko 15 lat i nie wiedziałem, jakie będą tego konsekwencje. Jednak absolutnie się nie bałem. W wieku 15 lat uznawałem, że to jest dobre, że jestem spokojny i że robię dobre rzeczy. Jednak z czasem nauczyłem się tym dobrze zarządzać. Wiem, że nie mogę wysłuchiwać pewnych rzeczy. Teraz to praktycznie w ogóle mnie nie obchodzi. Robię tylko to, na co zawsze pozwala mi Bóg.
Zawsze grałeś ze starszymi rocznikami. Nie tęskniłeś za grą z chłopakami w twoim wieku?
Wszystko wybiło w wieku 15 lat. Zacząłem grać ze starszymi już od dziecka, ale szczyt przyszedł w wieku 15 lat, gdy grałem przeciwko 21-latkom. Udało mi się wtedy wyróżniać. Oczywiście przy pomocy kolegów, niczego nie zrobiłem sam. Nie strzelałem tych goli sam, nie asystowałem sam, nie wygrywałem sam. Jestem bardzo wdzięczny kolegom za ten turniej Copinhi, na którym wszystko się zaczęło. Dziękuję Bogu za dawanie mi sił każdego dnia. Za budzenie się, za bycie szczęśliwym dzieckiem, za trenowanie z błyskiem w oku... bo to jest futbol. To kocham w życiu i to chcę robić przez całe życie. Grać w piłkę, poznawać ludzi związanych z futbolem, dowiadywać się więcej o piłce, chcę robić to wszystko. Z siłą woli w centrum wszystkiego. Zawsze szczęśliwy i zawsze bez myślenia o złych rzeczach. Dlatego gdy wchodzę na boisko, nie boję się. Nie ma znaczenia, czy zawodnicy mają 40 lat, czy mają 31 lat... Jestem 16-letnim chłopakiem, który chce cieszyć się grą.
Co mówią ci rywale, którzy są dwa razy starsi?
To zabawne. Jest zabawnie, bo w Campeonato Paulista spotykasz wielkich weteranów... Grałem przeciwko obrońcy, który miał, jeśli się nie mylę, 37 lub 38 lat. I miał syna. Dzięki Bogu wszystko poszło dobrze. Wiem, że dzisiaj jestem inspiracją dla dzieci. Z powodu mojej historii i tego, co pokazuję. Więc ci zawodnicy w wieku 30 czy 40 lat, mają już 13-, 14- czy 15-letnich synów. A ja grałem przeciwko jednemu z nich. Podszedł do mnie, poprosił o koszulkę i powiedział, że jego syn mnie lubi i chętnie mnie pozna. To mnie raduje. Właśnie to granie przeciwko starszym. Na końcu podarowałem swoją koszulkę jego synowi. To doświadczenie było dla mnie interesujące. Wiem, jak dużą siłę i doświadczenie mają ci piłkarzem. Z tego powodu muszę być trochę bardziej złośliwy, ale uważam, że to coś dobrego dla mojego rozwoju.
Zdobyłeś z Palmeiras mistrzostwo. Jakie wyzwania ci pozostają?
Dzięki Bogu mam trzy tytuły z Palmeiras i dzięki Bogu mogłem zdobyć te trzy puchary z tym wspaniałym klubem. To rodzina. Zawsze jest zjednoczona i to dodaje siły naszej ekipie. Tego szukam w mojej karierze. Zawsze myślę o teraźniejszości. Przyszłość należy do Boga, więc skupiam się na teraźniejszości. Na Copa Libertadores, na reprezentacji Brazylii, na Pucharze Brazylii... Patrzę na wszystkie rozgrywki, jakie mogę wygrać z Palmeiras. Tego właśnie chcę. Wygrywać tytuły, pomagać drużynie i odejść w spokoju. Odejść wiedząc, że pomogłem Palmeiras i uczyniłem wszystkich szczęśliwymi.
W grudniu wybrałeś Real Madryt. Co doprowadziło cię do tej decyzji?
Real Madryt to drużyna, którą uwielbiam. Drużyna, przy której grze dorastałem. Dorastałem oglądając idoli z Realu Madryt i kiedy zaczął podobać mi się bardziej, zacząłem szukać więcej o jego historii. Jest z tym związana zabawna historia, ale nie mogę jej tu chyba odpowiedzieć, co? Dobra, opowiem. Miałem nie nazywać się Endrick. Miałem być Di Stéfano, który grał w Realu. Gdy się dowiedziałem, też szukałem o nim informacji. Patrzyłem też na Brazylijczyków, którzy tam grali, jak Ronaldo, a teraz Vinícius, Rodrygo czy Éder [Militão]... Więc gdy oglądałem grę moich idoli i dowiadywałem się o historii Realu Madryt, zainteresowałem się jeszcze bardziej. Zainteresowałem się największym klubem w Europie. Wtedy uznałem, że to dla mnie wyzwanie, by spróbować zagrać w Realu, który był klubem, który zawsze lubiłem. Chciałem zagrać dla Realu Madryt. Dlatego wybrałem Real Madryt. I zawsze chciałem tam przejść.
W wieku 8 lat wziąłeś udział w obozie Realu w Brasílii.
Tak, był ten etap... Miałem 8 lat, może 7 i był ten etap, że trenowałem na obozie Realu Madryt. W Aguas Claras, w Brasílii. Mogłem poczuć to doświadczenie i potrenować z kolegami. To było świetne. Byłem wtedy bardzo szczęśliwy, bo w tamtych latach Real Madryt był mistrzem Ligi Mistrzów. Dorastałem oglądając wielkość tego klubu. Dziękuję Bogu za tę szansę na ten transfer.
Marzyłeś o tym?
Tak. To było dziecięce marzenie i teraz je spełnię. Moje marzenie to gra w Europie. Zawsze chciałem robić to w Realu Madryt. Chciałem być zawodnikiem Realu i za jakiś czas to będzie rzeczywistość. Dziękuję też Palmeiras, bo gdyby nie oni, nie byłoby mnie tutaj i tej rzeczywistości z grą dla Realu Madryt.
Co mówi ci Vinícius?
Vinícius to mój przyjaciel. Mogłem spędzić z nim wakacje, spotkać się i porozmawiać. Dużo mi mówi o Realu Madryt. Mówi, że będzie mi tam dobrze. To bardzo dobra wiadomość, bo to słowa piłkarza, który tam jest i też pochodzi z Brazylii. Dzięki grze w Realu jest moim idolem. Może zostać wzorem dla wielu osób. Jego słowa dodały mi sił, by domknąć porozumienie z Realem. Przed wyjazdem na wspólne wakacje wszystko zakończyliśmy, więc pojechałem tam spokojniejszy. Porozmawiałem z nim, z ludźmi z Realu i dziękuję za to Bogu.
Można porównywać Real Madryt do Palmeiras?
Palmeiras to największy klub w Brazylii, a Real Madryt największy w Europie. Jestem szczęśliwy, że będę mógł grać w dwóch największych klubach. Jak wiecie, Palmeiras znalazło mnie, gdy byłem dzieckiem i miałem dołek. Z nimi urosłem, mogłem rozwijać się od dołu, mogłem grać, występować dla Palmeiras i poznać ich kibiców. Jestem szczęśliwy i jak mówię, myślę o teraźniejszości. Myślę, by wygrywać tu tytuły, bo to sprawia, że wszyscy są szczęśliwi. Palmeiras jest ogromne. Klub wyciągnął mnie z dołu i ustawia na górze. Dla mnie to coś świetnego i jestem za to bardzo wdzięczny.
Ostatnią brazylijską „9” Realu Madryt był Ronaldo.
„9” to bardzo emblematyczny numer. Dobry numer. Mogę powiedzieć, że ja jestem „dziewiątką”, bo noszę ją w Palmeiras. Dzięki Bogu mogłem wybrać ten numer i z nim grać. To numer, który mi się podoba. Zawsze nosiłem go w szkółce, ale osobiście numer nie ma dla mnie aż takiego znaczenia. Chcę tylko grać. Numer mnie nie obchodzi.
Jaki jest Endrick jako piłkarz? Jakbyś miał opisać go tym, którzy go nie znają?
Trudno mówić o sobie. Ale... jestem bardzo wytrwałym piłkarzem. Nie poddaję się tak łatwo. Zawsze wychodzę przed szereg. Zawsze szukam pracy i poprawiania się. O tym myślę. Muszę poprawić wykończenie, podanie, szybkość, fizyczność. W jakimś momencie moje umiejętności będą dobre. Myślę jednak, że zawsze będę musiał pracować i się poprawiać. Tak trzeba szukać bycia lepszym. To robię każdego dnia. Pracuję, by poprawić swoje cechy... Tak bym siebie opisał. Niedługo będe lepszy, ale ciągle muszę nad tym pracować. Kiedy coś wchodzi mi do głowy, wiem, że zawsze będę pracować, by to osiągnąć. W życiu i futbolu trzeba się poprawiać, a osiągasz to pracą. Piłkarz do poprawienia się potrzebuje ciężkiego treningu i niepoddawania się. To właśnie robię każdego dnia. Pracuję, by poprawić moje podstawy. Tak bym siebie opisał, chociaż nie potrafię za dobrze tego zrobić.
Co myślałeś sobie, gdy odwiedziłeś Bernabéu?
Poleciałem tam, gdy miałem wakacje. Obejrzałem mecz na Bernabéu i było świetnie. Jedno z uczuć sprawiło, że zadrżałem, bo obejrzałem gola Karima, po którym wiele osób skandowało jego nazwisko... Widziałem też trafienie Viníciusa. To był bardzo szczęśliwy dzień. Mogłem być tam z rodziną, mamą i bratem. Byłem szczęśliwy z tych wszystkich powodów.
Do kogo zadzwoniłeś jako pierwszego po podpisaniu umowy z Realem Madryt?
Do taty, bo podpisaliśmy umowę i on wyszedł z płaczem. On dużo płacze. Myślę, że do niego lub do mamy. Oni pierwsi mi pogratulowali.
Odrzuciłeś poważne oferty z Barcelony, PSG czy Chelsea.
Nie obchodziło mnie nic więcej poza Realem Madryt. Będąc szczerym, zawsze kiedy pojawiała się jakaś drużyna, to pytałem: „Co dzieje się z Realem? Przejdę tam? Będę mieć szansę, by wybrać Real Madryt?”. W każdym momencie chciałem przejść tylko do Realu. Chciałem tylko dowiedzieć się, czy są mną zainteresowani. Dla mnie cena nie miała znaczenia. Absolutnie nie. Chciałem tylko spełnić marzenie z dzieciństwa. Spełnić marzenie taty, mojego życia i mojej rodziny. Zagrać w największym klubie Europy i drużynie, w której grał mój idol – Cristiano Ronaldo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze